Rozdział 25

687 32 4
                                    

Szliśmy powoli w stronę domu w absolutnej ciszy. Po tym co stało się na dachu chyba żadne z nas nie miało ochoty na rozmowę. Nie czułam tego jakbyśmy unikali siebie na wzajem. To była dobra cisza i czułam się w niej bardzo swobodnie. Tym razem nie znalazł nas żaden paparazzi, a przynajmniej tak mi się wydaje. Nie śpiesząc się przemierzaliśmy następne ulice coraz bardziej zbliżając się w stronę apartamentu chłopaków. Zastanawiałam się czy jak przyjdziemy Louis już tam będzie. Miałam nadzieję, że tak bo chciałam porozmawiać z nim jeszcze przed imprezą, ale z drugiej strony nie miałam ochoty na spotkanie z nim. 

- Cieszysz się, że idziesz na imprezę? - spytał Harry odciągając moją uwagę od natłoku myśli. "Pewnie! W końcu kto by się nie cieszył? Chociaż przyznaję, że trochę się boję. Wszyscy tam będą rozmawiać albo śmiać się i możliwe, że będzie za ciemno żeby dało się coś napisać lub przeczytać, a to trochę utrudnia moją sytuację". Chłopak zaśmiał się cicho gdy przeczytał co napisałam na co ja rzuciłam w jego stronę pytające spojrzenie. Miły Harry się skończył? Znowu zamierza się ze mnie nabijać?

- Jesteś niezwykła - mruknął tylko odwracając wzrok w inną stronę. Co? Ten człowiek jest nie do zniesienia! Ja tutaj jestem od niemówienia, on za to mógłby być bardziej wylewny! "Jesteś niezwykła"?! I on nie zamierza mi tego wyjaśnić? Przysięgam, że pewnego dnia go poćwiartuję, a potem dla pewności, że nie przeżyje wrzucę jego szczątki na dno Oceanu Atlantyckiego. Za jakie grzechy kazałam mu się starać? Inaczej siedział by teraz ponury w pokoju i nie zawracałby mi głowy! Ale czy na pewno byłabym wtedy szczęśliwa? To prawda, że jest irytujący i najwyraźniej sprawia mu radość sprowadzanie mnie do stanu skrajnego wariactwa, ale mimo to jest zabawny i widać, że tego co robi nie traktuje poważnie. Cały dzisiejszy poranek z nim mimo tego, że droczyliśmy się trochę między sobą, był świetny i bardzo mi się podobał. Może poza wspinaniem się na dach mogłabym tak częściej spędzać czas. Zatopiona w myślach prawie nie zauważyłam, że stanęliśmy już przed drzwiami, a Harry tak jak poprzednio najpierw otworzył je przede mną, a potem przepuścił pierwszą. Pierwszym co zobaczyłam po wejściu był wesoło rozmawiający z kumplami Loui, któremu odwracając się w naszą stronę uśmiech zamarł na twarzy. 

- Cześć - mruknął tylko szybkim krokiem wchodząc po schodach i znikając w pokoju. A tego co znowu napadło? "Myślisz, że mnie unika?" - podałam kartkę Harremu.

- Myślę, że unika nas oboje - zaśmiał się obejmując mnie ramieniem na co ja szybko odepchnęłam go do siebie. "Unika tylko ciebie bo jesteś głupi!" - nie czekając aż zwróci mi notesik zabrałam się za zdejmowanie butów. Kiedy skończyłam i podniosłam się podał mi go i usiadł razem z przyjaciółmi na kanapie. Chłopaki najwyraźniej przez cały czas kiedy nas nie było oglądali telewizję.

- I jak było? - zagadną Zayn patrząc na nas dziwnie. Pewnie żadnemu z nich nie umknęło, że Styles praktycznie przytulił mnie przed chwilą. 

- Dobrze - wyszczerzył się Harry - Jakiś paparazzi złapał nas tylko przy apartamencie, ale dalej musieliśmy uciekać żeby nie dowiedział się gdzie idziemy. Biedna Samy tak się zdyszała, że myślałem, że wypluje własne płuca. Chyba musimy jej załatwić poranne bieganie przez ten czas kiedy jeszcze jest tutaj.

Zmierzyłam go lodowatym wzrokiem i z wysoko uniesioną głową weszłam po schodach. Niech się za mnie nabija jak mu się podoba mnie to wcale nie obchodzi. Weszłam na piętro i do razu skierowałam się do pokoju Louisa. Zapukałam, a słysząc stłumione przez drzwi "proszę" weszłam do środka.

- Hej! - przywitał się radośnie podchodząc do mnie i obejmując mocno. Zaraz, zaraz! Przed chwilą wyraźnie przede mną uciekł, a teraz wygląda jakby nic się nie stało? Chyba, że nie chciał przebywać w towarzystwie Harrego co jest nawet bardziej prawdopodobne. Lou odsunął się ode mnie troszeczkę uważnie na mnie patrząc.

Szukając zrozumienia || 1DOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz