Rozdział 20 - To był Arek

122 7 0
                                    

28 kwietnia 2022 roku, szpital, godzina 16:38

Pov Marek:

Od napaści na mojego brata minął już tydzień. Mój brat leży podpięty do aparatury podtrzymującej życie. Najchętniej dorwał bym tego drania i rozszarpał go na strzępy. Ale wiem że nie mogę tego niestety zrobić. Tak naprawdę nie mogę nic zrobić ponieważ jestem odsunięty od śledztwa.

Pov Natalia:

Nie mogę uwierzyć, że Kacper znów walczy o życie w szpitalu. Przecież on juz wystarczająco dużo przeszedł przez to porwanie. Nie rozumiem dlaczego krzywdy na tym świecie dotykają najczęściej ludzi, którzy wogole sobie na to nie zasłużyli.

Pov Edyta:

Dzisiaj umówiłam się z moim kolegą Jerzym, który jest policjantem w kryminalnym. Oczywiście spotkanie dotyczy tego drania Arka. Nagle ktoś zapukał do mojego gabinetu.

E: Wejść! - powiedziałam głośno.
J: Czesc Edytko! Dawno się nie widzieliśmy. Szkoda, że spotykamy się w takich smutnych okolicznościach.
E: Część Jerzy. Myślę, że będzie jeszcze niejedna okazja aby spotkać się po za pracą, ale dziś niestety nie jest ten dzień. Wiecie już może w sprawie tego drania?
J: Chodzi o Arkadiusza Papkina?
E: Tak dokładnie. Pobił kolejną niewinną kobietę.
J: Z tego co ustalili moi ludzie wynika, że kupił bilet na dzisiaj na lot do Barcelony. O 18 będziemy na lotnisku i go tu przywieziemy. Będziesz mogła być przy przesłuchaniu.
E: Dziękuję. Jak ja ci się odwdzięczę?
J: Edytka, daj spokój. Kawa i ciacho na mieście wystarczy z tak piękną kobietą jak ty.
E: Daj spokój. Piękna to ja może kiedyś byłam.
J: Dobra Edytko, ja lecę, obowiązki wzywają. Do zobaczenia wieczorem.
E: Dzięki jeszcze raz! Papa

Pov Marek:

Siedzę przy łóżku mojego brata i trzymam go za rękę. Nie wyobrażam sobie, że moglby się nie wybudzić. W szpitalu spędzam całe dnie, do domu wracam tylko się przespać. W tym momencie do sali weszła lekarka, która operowała mojego brata.

L - lekarka

L: Panie Marku, niech Pan idzie do domu i się pozadnie wyśpi. Pana brat jest tu pod specjalistyczną opieką.
M: Już Pani mówiłem, że nie ruszę się stąd, dopóki mój brat się nie wybudzi.
L: Musi Pan go naprawdę mocno kochać. Rzadko widuje tak zżytych ze sobą braci.
M: Oj, nie zawsze tak było. Kiedyś non stop się kłóciliśmy.
L: Panie Marku, obowiązki mnie wzywają. Proszę przemyśleć to co powiedziałam i pojechać do domu.
M: Dobrze Pani doktor zastanowię się.

Marek:
Wtem do sali mojego brata weszła Natalia. Razem z Mikołajem prowadziła śledztwo napaści na mojego brata.

N - Natalia

N: Marek, jedź do domu i się ogarnij, prześpij się i zjedz coś. Ja tu z Kacprem posiedzę. W końcu on też jest dla mnie jak brat.
M: Ale napewno?
N: Korwicki, bez dyskusji!
M: Dziękuję Ci Natalka za wszystko. - powiedziałem do niej gładząc jej dłoń.
N: Marek, proszę Cię, ty nie masz mi za co dziękować. Ty mi pomogłeś już w niejednej takiej sytuacji. Pamiętaj, przyjaciele są od tego żeby siebie wspierać, pomagać, a przede wszystkim żeby być przy sobie w najtrudniejszych momentach.
M: Taka kobieta jak ty to skarb, naprawdę. - powiedziałem do Natalii i wyszedłem z sali aby udać się na odpoczynek.

N: Oj mówię Ci Kacper, wracaj już do nas, do Marka, bo on się wykończy beż ciebie. Gdybyś mi mógł powiedzieć kto ci to zrobił, byłabym bardzo wdzięczna...

Natalia:
Wtedy Kacper zaczął powoli otwierać oczy i krztusić rurką intubacyjną. Natychmiast przybiegła lekarka i pielegniarka i odłączyli go od aparatury.

L: No w końcu jest Pan wśród Nas!
Jak się Pan czuje?
Kacper: Słabo... Głowa mnie boli.
L: To normalne po wybudzeniu. Pani Olu, prosze podać pacjentowi paracetamol. A jeśli mogę wiedzieć, kim Pani jest dla pacjenta
N: Jestem przyjaciółką, ale jak trzeba, to wyjdę.
L: Dobrze, ale tylko na chwilkę, ja zbadam pacjenta i wejdzie Pani z powrotem. Pani Olu, trzeba zadzwonić do brata pacjenta i poinformować że się wybudził.
N: Ja poinformuję Marka - powiedziałem do lekarki.
L: To dobrze. Dziękuję bardzo.

Natalia:
Wyszłam na korytarz i natychmiast szczęśliwa zadzwoniłam do Marka. Odebrał za pierwszym razem.

M: O Boże, Natalia coś się stało? Coś z Kacprem?
N: Marek, wybudził się! - niemal krzyknęłam do słuchawki z radością.
M: O matko, jak się cieszę, już jadę do szpitala. To narazie.
N: No narazie.

*Z sali wyszła lekarka*

L: Już może Pani wejść do Pacjenta. Tylko proszę go nie męczyć, bo jest jeszcze słaby.
N: Dobrze, oczywiście Pani doktor.

Weszłam do sali.

N: Kacper, nawet nie wiesz jak się cieszę, że w końcu się wybudziles. Nabawiłes nam stracha.
K: Natalia, też się bardzo cieszę że cię widzę. A gdzie Marek?
N: Marek siedział przy tobie cały czas jak byłeś w spiaczce i pojechał do domu się przespać, ale już tu jedzie.
K: To nawet lepiej że go nie ma, bo by się zdenerwował, bardzo.
N: A co się stało?
K: Powiem ci kto mnie wtedy w parku zaatakował. To był Arek.
N: Co? O Boże... - praktycznie się rozpłakałam. Wiedziałam, że Arek był zdolny do pobicia, ale żeby do usiłowania zabójstwa? Za jakiego potwora ja wyszłam.
N: A pamiętasz może, co się działo na chwile przed? Nie wiem może coś do ciebie mówił?
K: Starał się wymusić na mnie, żebym zeznał w sądzie na waszej rozprawie rozwodowej że to on jest poszkodowany, że zdradzalas go wielokrotnie z Markiem, że jesteś seksoholiczką.
N: Matko, to wszystko moja wina.
K: Natalia, ale nawet tak nie mów! To nie twoja wina tylko tego psychola. Przymkniemy go i pójdzie siedzieć na długie lata i wreszcie my wszyscy się od niego uwolnimy. Aha, i mam do ciebie jeszcze jedną prośbę. Nie mow Markowi ze to był Arek, bo obawiam się że może zrobić coś głupiego.
N: Mam to przed nim ukrywać?
K: Natalia, proszę. Tylko do momentu dopóty nie przymknięcie Arka.

Natalia:
Nie zdążyłam nic odpowiedzieć, bo do sali wpadł szczęśliwy Marek. Zaczął zasypywać Kacpra tysiącem pytań.

M: Kacper, nareszcie się wybudziles! Boże, jak ja się bałem, że stracę jedynego brata.
K: Marek ja się nigdzie nie wybieram.
M: A jak się czujesz? Przynieść ci coś? A może poprawie ci poduszkę?
K: Marek, Przestań. Wszystko jest w porządku. Czuję się dobrze.
M: To jak czujesz się dobrze, to powiesz mi, co za dran ci to zrobił?

Kacper:
W tym momencie spojrzałem się na Natalię, a Natalia na mnie. Nie umiałem powiedzieć Markowi, że to był Arek. Bałem się, że gdy się dowie, to zrobi coś głupiego.

Kochani, to już koniec tego rozdziału. Dajcie znać czy się wam podobał. W następnym rozdziale Marek dowie się prawdy kim był człowiek, który zaatakował Kacpra. Jak myślicie? Jak zareaguje Marek? Będzie również wyjaśniona kwestia tajemniczego listu, który otrzymała Natalia. Piszcie w komentarzach swoje przemyślenia na ten temat!!

Policjantki i policjanci - patrol 06 Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz