- Mówiłam ci, że wygrają. - powiedziała uradowana Mad, kiedy drużyna mojego brata zwyciężyła dzisiejszy mecz
- Miałaś racje.
- Trzymaj. - podała mi butelkę wody niegazowanej
- Po co mi to? - zapytałam zaskoczona
- Daj to Willowi i pogratuluj mu.
- Zwariowałaś? Jak chcesz, to sama idź.
- Jeszcze mi podziękujesz.
Dziewczyna popchnęła mnie w stronę boiska, czym zwróciła na mnie uwagę chłopaków z drużyny. Byłam w sytuacji bez wyjścia, więc podeszłam do nich.
- A ty czego tu chcesz? - warknął na mnie Connor
- Nie przyszłam do ciebie. - wyminęłam go i podeszłam do Willa - Proszę. - podałam mu butelkę
- Dziękuje. - uśmiechnął się, co bez chwili zwłoki odwzajemniłam
- Przyszłam ci pogratulować, zagraliście dobry mecz.
- Bardzo się cieszę, że ci się podobało. Muszę cię teraz przeprosić, pójdę się przebrać.
- Jasne.
Wyminął mnie, a na odchodne poczochrał moje włosy. Dobra nie oszukujmy się, to było słodkie. Uśmiechnęłam się pod nosem, co nie uszło uwadze mojej przyjaciółki, która zmierzała w moją stronę.
- A nie mówiłam, teraz możesz mi podziękować.
- Daj spokój Mad, to nic takiego.
- Dziewczyno ty się szczerzysz jak głupia.
- Nieprawda. - zrobiłam poważną minę
- Czemu nie przyznasz, że Will ci się podoba?
- Nawet jeśli mi się podoba, nic z tego nie będzie. - wyminęłam ją, a następnie wyszłam z hali
- Dlaczego nie?
Nikt nie chciałby związać się z kimś, kto jest chory i nie wiadomo czy w ogóle wyzdrowieje. - pomyślałam
- Popatrz na mnie i na niego.
- Patrzę i widzę, że coś między wami iskrzy.
- Tak, ale to nie jest miłość.
- Nie zaprzeczaj Lee, to co się między wami dzieje jest magiczne. Przyszłaś do naszej szkoły i od razu zawróciłaś mu w głowie. Kobieto ja nigdy nie widziałam, żeby Will traktował tak jakąś dziewczynę.
- Sama już nie wiem.
- Pomyśl nad tym.
- Okej.***
- Lea pójdziesz zawołać Connora na kolacje?
- W porządku.
Niechętnie, ale poszłam do pokoju chłopaka. Chwilę się zawahałam, zanim zapukałam. Po cichym proszę, weszłam do środka.
- Co chcesz? - warknął, gdy zobaczył, że to ja pukałam
- Mama kazała cię zawołać na kolacje.
- Zaraz przyjdę, a teraz wypad z mojego pokoju.
Już miałam wychodzić, ale zobaczyłam, nad czym mój bart tak myśli.
- Słuchaj Connor, jeśli chcesz, mogę ci w tym pomóc. - chłopak na mnie spojrzał pytająca, a ja pokazałam głową na książkę do matematyki.
- Nie potrzebuje twojej pomocy.
- Okej, ja tylko zaproponowałam. - odwróciłam się, a za plecami usłyszałam jego głos
- Czekaj.
- Co chcesz?
- Możesz mi pomóc? - zapytał z lekkim zawahaniem w głosie
- Zmieniasz zdanie szybciej niż baba i to w ciąży.
Podeszłam do biurka chłopaka i zobaczyłam jaki temat bierze.
- Przerabiałam to niedawno.
- Przecież jesteś klasę niżej.
- Może i tak, ale z materiałem jesteśmy dużo do przodu. Odsuń się, zrobię ci to.
Usiadłam na miejscu chłopaka, a następnie zaczęłam czytać polecenie. Po jakiś dwudziestu minutach zadania były gotowe. Wstałam z krzesła i podałam zeszyt bratu.
- Gotowe. - nie liczyłam na podziękowania ze strony chłopaka, więc bez słowa wyszłam z pokoju, a raczej miałam taki zamiar
- Dziękuję.
- Co? Czy ty mi właśnie podziękowałeś, czy się przesłyszałam?
- Dobra spadaj już. - i stary Connor wrócił
Mimo wszystko, fajnie było, choć na chwilę przebywać w tym samym pomieszczeniu bez kłótni.***
Dzisiaj była sobota, więc w końcu mogłam się wyspać. Niestety mój organizm mi na to nie pozwolił. Od samego ranka dokuczały mi ogromne duszności, jak i zawroty głowy. W wygodnym dresie zeszłam na dół po tabletki. W kuchni jak zwykle zastałam moją mamę.
- Cześć mamo.
- Hej córcia, co tak wcześnie wstałaś?
- Od samego ranka mam zawroty głowy, przyszłam wziąć leki.
- Może pojedziemy do lekarza? - zaproponowała, podając mi tabletki
- Nie ma potrzeby mamo, to nic takiego.
- Martwię się o ciebie Lea.
- Wiem, ale nic się nie dzieję. To tylko zawroty.
- Nie jest małym dzieckiem, nie trzeba jej niańczyć. - odezwał się niespodziewanie Connor
- Dzień dobry Connor.
- Dzień dobry. - odpowiedział jak od niechcenia
- Wracam do pokoju.
- A śniadanie?
- Nie jestem głodna.
Wyminęłam chłopaka i bez słowa wyszłam z pomieszczenia. Jeszcze tylko mi brakowało, żeby dowiedział się o mojej chorobie. Przyjazd tutaj dał mi szanse na rozpoczęcie nowego życia. Nie chciałam tego zaprzepaścić, dlatego nikomu nie powiedziałam, że jestem chora. Nie chce oszukiwać swoich przyjaciół, ale wydaje mi się, że tak będzie najlepiej. Nie zniosę ich spojrzenia pełnego żalu i współczucia. W tym momencie chciałam z kimś porozmawiać. Chwyciłam telefon i wybrałam numer do Madison.
- Hejka Lee, co tam?
- Masz może dzisiaj czas?
- Dla ciebie zawsze. - zaśmiała się
- W takim razie widzimy się o czternastej w naszej kawiarni?
- Jasne, do zobaczenia potem.
Ucieszyłam się ze spotkania z moją przyjaciółką. Była godzina dziesiąta, więc do wyjścia miałam jeszcze sporo czasu. Z szafy wyciągnęłam różową spódnicę w kratkę oraz czarną bluzkę z krótkim rękawem. Z racji tego, że wakacje zbliżają się wielkimi krokami, na zewnątrz jest coraz cieplej. Z gotowym zestawem ruszyłam do łazienki, gdzie wzięłam szybki prysznic oraz umyłam włosy. Gotowa wróciłam do pokoju. Przez dłuższą chwilę zastanawiałam się co zrobić z moimi włosami. Postanowiłam zapleść je w dwa bokserskie warkocze. Szybko je wysuszyłam, a następnie zrobiłam fryzurę. Jeśli chodzi o makijaż, nałożyłam tylko tusz to rzęs i błyszczyk. Gotowa zeszłam na dół coś zjeść. Na moje szczęście nikogo nie zastałam w kuchni. Na stole jednak zauważyłam talerz z goframi przygotowanymi przez moją mamę. Czy ja już mówiłam, jak bardzo uwielbiam swoją mamę? Jeśli nie, to mówię wam to teraz. Usiadłam przy blacie i ze smakiem zajadałam się swoim posiłkiem.***
- Nie uwierzysz co się stało.
- Opowiadaj.
- Pamiętasz, jak mówiłam ci, że podoba mi się ten blondyn z przeciwnej drużyny?
- Pamiętam i co w związku z tym?
- Napisał do mnie.
- Nie gadaj, serio?
- Tak. Napisał mi, że jestem bardzo ładna i ma nadzieję, że jeszcze się zobaczymy. - opowiadała mi zafascynowana
- Tak się cieszę Mad.
- Mamy się spotkać w następny weekend. Już się nie mogę doczekać.
- Cieszę się twoim szczęściem, naprawdę.
- A co z tobą i Willem, myślałaś już o tym?
- Liczyłam na to, że nie będziemy poruszać tego tematu.
- Tak szczere Lee, co o nim myślisz?
- Jest miły, bardzo utalentowany i wiem, że czekasz na to, aż powiem, że jest przystojny. Tak jest mega przystojny, ale to tyle.
- Daj sobie czas Lee, wszystko się jeszcze może zmienić.________
BUM. Kolejny rozdział gotowy. Co myślicie? Do następnego!
CZYTASZ
Druga szansa
Teen FictionLea jest nastolatką chorującą na białaczkę. Choroba sprawia jej duże problemy w normalnym funkcjonowaniu. Kiedy jej mama przeprowadza się do swojego partnera, ona musi zamieszkać z babcią. Według ustaleń po tym, jak wyzdrowieje, ma zamieszkać z nową...