Rozdział 15

4.3K 414 24
                                    

Wchodzę ociężale po schodach i mam ochotę kogoś zatłuc. Kiedy Tig mija mnie z wielkim uśmiechem na ustach mam ochotę mu przywalić. Nie. Najchętniej ukatrupiłabym go tu i teraz na miejscu. 

-Cukiereczku, pośpiesz się. -Popędza mnie przez co zagryzam zęby jeszcze bardziej. -Dzisiaj impreza. - świergocze jak skowronek i otwiera drzwi moimi kluczami. 

-A niech cię piorun strzeli. - mamroczę. 

-Mówiłaś coś? -wychyla się z mieszkania z tym swoim głupim uśmiechem na ustach. 

-Tylko tyle, że więcej nie będę z tobą ćwiczyć. - jęczę gdy w końcu udaje mi się dotrzeć do mieszkania i marzę tylko o tym by paść na łóżko i chlipać nad swoim żywotem. 

-Nie narzekaj dałem Ci i tak fory. To tylko lekki trening.

-Co? - zaszokowana patrzę na niech przez ramię i mam ochotę warczeć jak wściekły pies. -Przez dwie godziny wyżywałeś się na mnie i ty to nazywasz lekkim treningiem?

-Sama chciałaś ze mną ćwiczyć. - przypomina i znika w kuchni. 

Tak, chciałam ale nigdy więcej tego nie zrobię. Robię ostatnie dwa kroki do swojego pokoju i padam na łóżko. Moje ciało jest zmaltretowane. 

Kiedy oświadczył mi, że wybiera się na siłownię, stwierdziłam, że i mi przydałoby się trochę ruchu. Ostatni tydzień miałam tak zapracowany, że praktycznie nie wychodziłam z cukierni. Każdego wieczora padałam na łóżko i praktycznie zasypiałam co oczywiście nie było mi dane. Connor ma cholernie dużo energii. Sama nie mam pojęcia jak to się stało, że praktycznie mieszka u mnie. Niby rano wychodzi do pracy, wiem to, bo zawsze zagląda do cukierni i zabiera pudełko świeżych babeczek. Kiedy wczoraj wpadł o szóstej i zauważył już gotowe pudełeczko obdarzył mnie tak cudownym uśmiechem, że miałam ochotę rzucić się na niego i przelecieć na zapleczu. 

Tak więc, teraz każdego ranka pakuję babeczki do pudełka by już na niego czekały. 

Dziś za to wpadł po pracy i usiadł przy stole i sprawiał, że każda kobieta w pomieszczeniu wciąż się do niego odwracała i rumieniła. Jakaś dziwna cząstka we mnie czuła się poirytowana tym a to samo działo się jak tylko przekroczył próg siłowni. 

Nie chciałam na to patrzeć więc stwierdziłam, że pójdę pobiegać na co się zgodził. Nawet nie zdążyłam dojść do bieżni gdy już jedna z wytapetowanych laluni podeszła do niego. To wtedy zaświtał mi głupi pomysł w głowie by z nim ćwiczyć. 

I jeśli jeszcze kiedykolwiek przyjdzie mi do głowy coś podobnie głupiego nich mnie ktoś zatrzyma. Każdy mięsień mnie boli i chyba nie zdawałam sobie sprawy, że człowiek posiada ich aż tyle. 

-Cukiereczku, kocham ten tyłek ale podnoś się, bo nie zdążymy na imprezę. -stawia coś na szafce przy łóżku a ja nadal nie mam zamiaru się podnieść. Nawet przestało mnie obchodzić to, że ma widok na mój wielki tyłek. Kogo by to obchodziło gdy nie potrafi się ruszyć, tak by nie bolał. 

Jego duża dłoń ląduje na moim półdupku i zaczyna go ugniatać. 

-Jak się nie ruszysz to przelecę Cię w tej pozycji. 

-Jeśli lubisz nekrofilię proszę bardzo. Ja nie mam zamiaru się ruszać przez najbliższy rok. -mamroczę, bo nawet nie chce mi się podnieść głowy z materaca. 

-Megan. - jęczy i ciągnie mnie w bok bym odwróciła się na plecy. 

-Zostaw. - odganiam go ale nie ustępuje za co mam znów ochotę go zatłuc. 

-Pozbądźmy się tych ubrań. - mówi na co kręcę głową na boki. Pociąga swoją głową o mój i zostawia słodki pocałunek na nim. 

-Blee jestem spocona. - odpycham go na co zaczyna się śmiać. 

Tig  Black Riders MC#7Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz