Dzisiejszy dzień był jednym z najgorszych. Ciągłe duszności, zawroty głowy czy krwotoki z nosa były nie do zniesienia. Po kilkunastu minutach spędzonych w łazience, wróciłam do klasy. Na szczęście była to moja ostatnia lekcja. Nie byłabym w stanie wysiedzieć w szkole, chociażby lekcje dłużej. Po usłyszeniu długo wyczekiwanego dzwonka spakowałam swoje rzeczy do plecaka.
- Nareszcie koniec. - jęknęła Madison, kiedy wyszłyśmy z klasy
- Też się cieszę, ten dzień był strasznie męczący.
- Racja. Dobra ja lecę, bo mama na mnie czeka po szkołą.
- Jasne, do zobaczenia.
- Do jutra.
Przytuliłam przyjaciółkę na pożegnanie, a następnie poszłam odłożyć niepotrzebne książki do szafki. Przez ponowne zawroty głowy usiadłam na pobliskiej ławce. Kątem oka zauważyłam, że obok mnie przechodzą znajomi mojego brata na czeli z nim.
- W porządku?
Usłyszałam dobrze mi znany męski głos. Kiedy podniosłam głowę, zobaczyłam stojącego nade mną Willa.
- Tak, jest okej.
- Przestań udawać ofiarę. - burknął na mnie nie kto inny jak Connor
- Daj spokój, nie widzisz, że coś z nią nie tak?
- Nie wpadłeś na to, że może udawać?
- Nie, dlaczego miałaby to robić?
- Żeby zwrócić na siebie uwagę.
- Czy wy możecie przestać mnie obgadywać, kiedy jestem obok.
Miałam już dość. Wstałam, przez co zwróciłam na siebie uwagę chłopaków. Spojrzałam bratu w oczy, a następnie bez słowa go wyminęłam. Postanowiłam, że pójdę uspokoić się do łazienki. Po chwili z niej wyszłam i jak najszybciej opuściłam budynek szkoły.
- Lea.
Usłyszałam za sobą wołanie moich znajomych, dlatego bez chwili zwłoki się odwróciłam.
- Gdzie Madison?
- Już poszła, mama po nią przyjechała.
- A no tak. Mówiła mi rano, że wraca z mamą.
- Skończyliście już lekcje?
- Na szczęście tak.
- Lea dobrze się czujesz?
- Tak, czemu pytasz? - zapytałam zszokowana tak nagłą zmianą tematu
- Leci ci krew z nosa.
Przetarłam nos ręką, kiedy zobaczyłam krew, trochę się przestraszyłam. To nie był pierwszy raz, kiedy dostałam krwotoku, ale ten był inny.
- Trzymaj. - Matteo podał mi chusteczkę
- Dziękuje.
- Chodź, usiądziesz sobie.
Jednak zanim zdążyłam cokolwiek zrobić, obraz sprzed oczu zaczął zachodzić mi czarnymi plamami, a w uszach zaczęło mi szumieć. Czułam, jak miękną mi kolana. Nie potrafiłam ustać prosto na nogach. Upadłam na zimny beton, chwilę później nie widziałam już nic. Zemdlałam.Connor
Stałem z chłopakami na palarni, kiedy przed wejściem do szkoły zaczęli schodzić się ludzie. Na początku nie zwróciłem na to większej uwagi. Jednak, kiedy zobaczyłem na podłodze leżącą Lee, serce podeszło mi do gardła. Bez chwili zwłoki podbiegłem do dziewczyny, przepychając się przez wszystkich uczniów.
- Odsuńcie się. - wrzasnąłem na osoby, które próbowały podnieść ją z ziemi
Nie wiedziałem co się ze mną właśnie działo. Jeszcze chwilę temu najechałem na nią, a teraz klęczę przed jej ciałem, leżącym na zimnym betonie. To moja wina, gdybym tylko wcześniej posłuchał Willa.
- Lea.
Podniosłem jej głowę, a następnie ułożyłem na swoich kolanach. Byłem na siebie wściekły. Wszyscy wokół się na nas patrzyli, ale w tym momencie nie miało to dla mnie znaczenia. Nie obchodziło mnie, co sobie pomyślą inni, teraz liczyła się tylko Lea.
- Otwórz oczy Lea. Błagam cię, zrób to dla mnie. Niech ktoś kurwa zadzwoni na pogotowie. - krzyknąłem, kiedy dotarło do mnie, że nikt jeszcze tego nie zrobiłPatrzyłem na nieprzytomne ciało mojej siostry. Tak, siostry. W tym momencie zrozumiałem, że nie zasługiwała na te wszystkie rzeczy, które zrobiłem jej w ostatnim czasie. Ona próbowała się ze mną dogadać, a ja tak po prostu ją odtrąciłem. Dlaczego to właśnie wtedy, gdy dzieje się coś złego, dochodzimy do takich wniosków. Kiedy usłyszałem syreny karetki, trochę mi ulżyło. Ratownicy od razu do nas podbiegli. Położyli Lee płasko na ziemi, a następnie zaczęli ją badać.
- Czy ona na coś choruje? - zapytał jeden z ratowników
W tej chwili doszło do mnie, że ja nic o niej nie wiem. Jaką ma grupę krwi, czy jest na coś uczulona, a nawet jaki ma numer buta.
- Nie wiem.
- Zabieramy ją do szpitala. - poinformowali mnie, przenosząc Lee na noszę
- Mogę jechać z wami?
- Kim Pan jest dla pacjentki.
- Jestem jej bratem.
Kątem oka widziałem to zaskoczenie w oczach innych uczniów. Connor Scott upokarzał przed całą szkołą swoją siostrę. Wszystko zniszczyłem. Nie chodzi tutaj o moją reputację, a o relacje z dziewczyną. Akcja przebiegła bardzo szybko, w mgnieniu oka znajdowaliśmy się w szpitalu. Kiedy przewieźli Lee na salę, ja postanowiłem poinformować o zdarzeniu jej mamę.
- Halo Connor.
- Lea jest w szpitalu. - powiedziałem bez chwili zwłoki
- Jak to w szpitalu. Co się stało?
- Zemdlała na placu przed szkołą.
- Zaraz tam będę.
Po kilkunastu minutach z sali wyszedł lekarz. Od razu zerwałem się z krzesła.
- Co z moją siostrą?
- Jej stan jest ciężki.
- Co dokładnie jej jest doktorze?
- Ze wstępnych badań wynika, że pacjentka choruję na białaczkę.
- Słucham? - myślałem, że coś źle usłyszałem, ale niestety to była prawda
- Przykro mi.
To niemożliwe. Lea nie mogła być chora, przecież do tej pory nic jej nie było. Usiadłem z powrotem na krześle, a łzy same zaczęły cisnąć się mi do oczu. Miałem ochotę rozbeczeć się jak małe dziecko. Zmarnowałem tyle czasu na głupie docinki. Nic nie może usprawiedliwić mojego zachowania.
- Connor. - usłyszałem bardzo dobrze znany mi głos
- Lea, ona..
- Już spokojnie, co mówił lekarz?
- Jej stan jest ciężki.
- O boże.
- Lekarz powiedział, że choruje na białaczkę.
Spodziewałem się jakiejkolwiek reakcji, ale nie ciszy. Ona wiedziała. Przez cały ten czas obie to ukrywały.
- Dlaczego nic nie mówisz?
- Ja wiem, że ona jest chora.
- Co to ma znaczyć?
- Posłuchaj mnie. Lea spędziła sześć miesięcy w szpitalu. Kiedy w końcu mogła wrócić do domu, ja wyjechałam. Niedługo po tym zmarła jej babcia. Potrzebowała czasu, żeby to wszystko sobie poukładać w głowie. Była naprawdę załamana. Prosiła mnie o to, żebym nic ci nie mówiła. Chciała zacząć wszystko od nowa. Mam nadzieję, że rozumiesz.
- Jesteś wściekły.
- Rozumiem, masz takie prawo.
- Nie na nią czy na ciebie, ale na siebie.
- Dlaczego tak mówisz?
- Od samego początku byłem dla niej okropny. Mówiłem jej okrutne rzeczy, a ona to wszystko znosiła bez słowa. Jak ja mam jej teraz spojrzeć w oczy?
- Spokojnie Connor, ona na pewno cię zrozumie. Od zawsze chciała mieć rodzeństwo, a szczególnie brata. Bała się przyjazdu tutaj. Bała się tego jak na nią zareagujesz, wiedziała, że na początku nie będzie łatwo. Była na to przygotowana. Jesteś wspaniałym człowiekiem i ona na pewno o tym wie. Po prostu musisz z nią porozmawiać i wszystko się ułoży.
- Nie wiem, czy będę w stanie tak po prostu spojrzeć jej w oczy i z nią porozmawiać. Tyle się wydarzyło. Słowo przepraszam wszystkiego nie naprawi.
- Uwierz mi, że naprawi. Tylko jest jeden warunek. Musisz być z nią szczery. Powiedź jej, co tak naprawdę czujesz. Jestem pewna, że ona to doceni.
- A co jeśli nie będzie chciała mnie widzieć?
- Nie myśl za dużo. Wszystko da się naprawić, musisz tylko chcieć. Ja widzę, że ty naprawdę tego żałujesz, ona też to zobaczy.
- Obyś miała rację.-----------------------
10 rozdziałów już za nami. Mam nadzieję, że się wam podoba. Do następnego.
CZYTASZ
Druga szansa
Teen FictionLea jest nastolatką chorującą na białaczkę. Choroba sprawia jej duże problemy w normalnym funkcjonowaniu. Kiedy jej mama przeprowadza się do swojego partnera, ona musi zamieszkać z babcią. Według ustaleń po tym, jak wyzdrowieje, ma zamieszkać z nową...