1 Nic co ma jakąś wartość, nie jest łatwe.

21 0 0
                                    


BĘDZIE WERSJA POPRAWIONA

Płatki śniegu  wirujące na wietrze dodawały uroku, a mroźna aura
przeszywała na wskroś, mimo grubych rękawic oraz
ciepłego szalika. Para wydobywająca się z ust wróżyła
prawdziwą zimę. Grudzień zawsze kojarzył jej się z rodzinnym ciepłem,
zapachem pierników i gorącą herbatą. Tak jak wtedy, tamtego dnia.

***
Julia Dobrzańska planowała spędzić Boże Narodzenie w
domu z najbliższymi. Bardzo lubiła rodzinną  miejscowość, mimo że budziła w niej wiele wspomnień.  Nie chciała mieszkać w mieście, jednak praca i  codzienny styl życia nie pozostawiły jej wyboru. Pospiesznie zaparkowała samochód pod blokiem i udała
się do mieszkania. Uwielbiała to uczucie kiedy w piątek po całym tygodniu mogła założyć ulubione, ciepłe skarpety, przebrać się w dres i usiąść z kubkiem najlepszej herbaty na miękkiej kanapie. Nie planowała niczego szczególnego na ten weekend. Miała ochotę odpocząć, bo ostatni tydzień był naprawdę intensywny mimo, że uwielbiała swoją pracę. Wychowawca w przedszkolu to odpowiedzialny zawód, równocześnie pełen ciepła, uśmiechów, a także malutkich rączek tulących się w ciągu dnia. Szczególnie gdy miało się najmłodszą grupę. Lubiła
dzieci odkąd pamiętała. Już w dzieciństwie jej ulubioną zabawą było „bycie mamą". Miała w tym kierunku wielkie plany oraz marzenia. Nie dane jej było do tej pory, zaznać rodzicielskiego szczęścia. Zamyśliła się mocno i upiła łyk herbaty. Cóż, ani męża, ani dziecka. Jej koleżanki już dawno miały te etapy za sobą. Dlatego zdecydowała się na pracę z dziećmi. Uważała, że te małe istoty dodawały jej siły oraz rekompensowały brak własnego dziecka. Kiedyś dostała propozycję pracy jako psycholog dziecięcy, jednak wolała zostać z przedszkolakami. Jej rozmyślania przerwał dźwięk telefonu, jednak numer był nieznany. Pewnie jakiś rodzic, pomyślała, odrzucając połączenie. Ceniła swoją prywatność, więc nie lubiła, gdy rodzice z przedszkola nadużywali jej czasu wolnego. A szczególnie w piątek po południu. Spojrzała na półkę z książkami, jednak nie miała siły, by zacząć czytać nową. Ostatnia przywołała wspomnienia, które niekoniecznie należały do miłych. Chociaż jakby się zastanowić...

***
Marka poznała mając lat szesnaście i tyle też miała kiedy przyszedł do ich miejscowego domu kultury jako nowy nauczyciel muzyki. Był starszy od Julii o całe dziesięć
lat, liczył wtedy dwadzieścia sześć wiosen. Julia chodziła
tam z koleżankami, na lekcje gry na pianinie. Kiedyś
młodzież spędzała aktywnie czas i co najważniejsze,
poza domem.
- Nowe osóbki- powitał ich z uśmiechem.- Chodzicie
często na zajęcia?
- Nie- odpowiedziała.- Ale jak wprowadzi pan naukę gry
na gitarze to wtedy tak- jej odpowiedź go rozbawiła, ale
pokiwał głową, dając do zrozumienia, że podoba mu się
to co powiedziała.
Julia była wesołą dziewczyną. Jako nastolatka
przechodziła bunt wcześniej niż inne koleżanki. W
szkole na lekcje muzyki chodziła niechętnie, bo znudziło
jej się granie na pianinie. Zaczęła marzyć o gitarze,
jednak rodzice nie chcieli kupić jej nowego instrumentu,
tłumacząc, że to z pewnością słomiany zapał. Po
pewnym czasie, niespodzianką okazało się, że w domu
kultury miały odbywać się darmowe lekcje gry na
gitarze, których miał uczyć właśnie nowy pracownik. Nie
trzeba było jej namawiać. Razem ze swoją przyjaciółką
pobiegła na pierwsze zajęcia. Lekcja przebiegła w miłej
atmosferze. Mimo, że obie dziewczyny były zbuntowane,
z biegiem czasu polubił je. Zbliżała się wiosna, a wraz z
nią Przegląd Piosenki Wiosennej. Z racji tego, że Julia i
Daria miały talent do gry na instrumentach to dodatkowo
śpiewały. Były zapisane do szkolnego chóru, gdzie
odbywał się przegląd. Julia wybrała piosenkę Marka
Grechuty „Wiosna, ach to ty!" Próby odbywały się w mniejszej sali domu kultury, gdzie Marek pilnował
nagłośnienia. Na jednej z takich prób było inaczej.
Marek wygłupiał się z młodzieżą i żartował. W pewnym
momencie usiadł na podeście i opuścił głowę w dół. Julia
pomyślała wtedy „niezły jest", a w tym samym
momencie Marek podniósł wzrok i spojrzał prosto w jej
oczy. Zrobiło jej się głupio, bo poczuła wstyd i...
szybsze bicie serca. Tego dnia był Pierwszy Dzień
Wiosny.
***
Poranne światło oślepiło niespodziewanie jej oczy, które
próbowała ochronić dłońmi.
- Wstawaj! Dzisiaj Mikołaj!
Julia podniosła się z łóżka i ujrzała przed sobą twarz
małego elfika. To była córka kuzynki, mieszkająca dwa
domy dalej.
- Michasiu- jęknęła, patrząc na zegarek.- Dochodzi
siódma rano, a ja mam urlop!
- Mikołaj nie ma urlopu i przyniesie dzisiaj prezenty!-
mała dziewczynka zdawała się nie zauważać poirytowania Julii, tylko radośnie podskakiwała po całym pokoju. Nagle, zatrzymała się gwałtownie kiedy wyjrzała
przez okno.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Aug 20 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Świąteczna strunaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz