Rozdział 7 - Zaciemnienie

268 16 5
                                    


Woda w naczyniu lśni, woda w morzu jest ciemna. Małe prawdy wyrażają się jasnymi słowy.

Wielkim prawdom towarzyszy wielka cisza.

Rabindran ath Ta gore

Nie był pewien ile czasu spędził w wannie, ale jego mięśnie wydawały się jak z waty. Nadgarstek nadal bolał, ale to było nic z porównaniu z plecami, które poczuł dopiero, kiedy rozłożył się w ciepłej wodzie. Miał wrażenie, jakby z każdą najmniejszą falą, tworzoną przypadkowo jego skóra przyjmowała kolejne uderzenia. I to była tylko halucynacja – wiedział to, a jednak nie mógł się oprzeć temu wrażeniu. Co gorsze, nie potrafił zmusić się również do tego, żeby wyjść z wanny, bo jednocześnie ból wydawał się odpływać w tym cieple. Jakby nie był do końca częścią jego samego.

Hermiona zapewne znalazłaby na to jakieś logiczne wytłumaczenie. Jemu wystarczyło jedno słowo, którym do tej pory wyjaśniał tak wiele. Ta woda była magiczna i nie miał ochoty opuszczać wanny. Gdyby tylko głód nie zaczynał mu doskwierać na pewno poczułby się niemal niebiańsko.

Nie wiedział skąd Lucjusz wziął jedzenie. Jeśli w dworku nie było skrzatów, a Malfoy z pewnością nie gotował, musiało zostać przygotowane wcześniej. Lub dostarczone na zamówienie. Czarodzieje nie mieli restauracji ani pizzerii, które świadczyły takie usługi. Ron był zafascynowany, kiedy słuchał o tym jak jego wujostwo w każdy piątek zamawiało z dostawą. Harry również lubił te dni, bo to oznaczało o wiele mniej mycia.

Nie był pewien skąd Malfoy wyczarował jedzenie. Ono nie pojawiało się magicznie. Pani Weasley to akurat wyjaśniła mu już pierwszego dnia, gdy spędzał wakacje u Rona. Był zawiedziony, bo to rozwiązałoby naprawdę wiele jego problemów.

Niespecjalnie umawiali się z Lucjuszem, kiedy ponownie się zobaczą. Malfoy odwołał ich ćwiczenia popołudniowe i wspomniał jedynie przelotnie o wizycie Snape'a, której Harry teraz wyczekiwał tym bardziej. Nadgarstek nie nabrał niezdrowej barwy, ale coraz trudniej było nim ruszać, jakby ta stagnacja sprowadzała na niego tym większe kłopoty. A może chodziło o zbyt wysoką temperaturę wody.

W Hogwarcie mieli łazienki Prefektów, ale tylko nieliczni mieli do nich hasło. Jego własne, które dostał od Cedrika zostało zmienione. I bardzo tego żałował, bo potrafili z Ronem wymykać się w środku nocy, żeby tylko pomoczyć się w wodzie. Hermiona nie pochwalała tego, ale nie mieszkała w ich dormitorium i nie wiedziała wszystkiego. I jeśli czasem przysypiali na pierwszych lekcjach, przecież to nie było ,aż tak różne od tego co robili każdego innego dnia.

Wyszedł z wanny, czując się trochę dziwnie, stojąc nago w obcej łazience. Nie wyjeżdżał zbyt często. Znał jedynie Norę, która stanowiła dla niego dom bardziej niż pokój u ciotki i wuja. Hogwart podobnie jak Weasleyowie nie gwarantował prywatności i miał cały czas wrażenie, że wokół jest po prostu za cicho. Gdyby mógł, zabrałby z sobą Rona i spaliby w jednym łóżku, opowiadając sobie do późna o planach na zbliżające się ferie.

Nie zabrał zbyt wielu ubrań, ale Malfoy nie powiedział ani słowa na temat swetra pani Weasley, więc zaryzykował kolejny, wciskając koszulkę w spodnie. Zaczynał tęsknić za szkolnymi szatami, które ukrywały jego chudość. Malfoy nazwał go szczupłym, ale wiedział, że to tylko eufemizm.

Jego pokój wydawał się o wiele za duży dla jednej osoby i może dlatego w tym ogromnym lustrze wydawał się tym mniejszym. Ciężkie kotary w tle na pewno nie pomagały. Nie miał pojęcia kto urządzał to wnętrze, ale było nieprzyjemnie bezosobowe. Najchętniej powiesiłby tutaj jakieś plakaty, ale to nie był jego dom, więc to mijało się z celem. Może za tydzień mieli zmienić miejsce spotkań. Malfoy zapewne miał więcej niż jedną rezydencję.

SZERMIERZ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz