Brak ciepła w okresie dzieciństwa jest często powodem, że koloryt świata staje się ciemny. Świat nie jest dobry.
Antoni Kępiński
Lucjusz nie czekał na niego przed dworkiem jak przeważnie, ale Harry znal już drogę do pokoju, w którym miał spędzić noc. Postawił swój kufer niedaleko łóżka, a potem z pewnym wahaniem przesunął go dalej pod szafę, z której dotąd nie korzystał. Zabrał więcej koszul z Hogwartu, ponieważ nie wszystkie zmieściły się wraz z jego starymi rzeczami. Nie chciał nagle zmieniać swojego stylu. Przeważnie miał na sobie szkolną szatę, ale Neville lub Seamus mogli zauważyć, kiedy się przebierał, że porzucił mugolskie koszulki na dobre. A to zrodziłoby pytania, których chciał uniknąć.
Czuł pewne podekscytowanie, kiedy zapinał guziki, spoglądając na siebie w lustrze. Lucjusz biegał w podobnej, a w Pokoju Życzeń zdał sobie sprawę, że materiał nie krępował faktycznie ruchów ciała. Wydawał się również przewiewny, więc może nie musiałby się wstydzić za plamy potu pod pachami, z którymi pokazywał się każdego dnia po ich treningu. Lucjusz nigdy nie powiedział ani słowa na ich temat, ale to było po prostu nieprzyjemne.
Malfoy czekał na niego na korytarzu i bez słowa otworzył drzwi dworku. Harry starał się biegać po hogwarckich błoniach, ale to nie było możliwe każdego dnia. Hermiona przyłapała go jednego ranka, kiedy próbował się wykraść z Wieży, kiedy pozostali nadal spali. Wstała wcześniej jeszcze od niego, chcąc nadrobić Wróżbiarstwo – jedyny przedmiot, z którego nie szło jej ,aż tak dobrze. Może po prostu nie miała talentu do przepowiadania cudzej śmierci, ale nie winił jej. Też nie przepadał za tymi zajęciami.
Ruszyli w dół zbocza i miał wrażenie, że szło mu o wiele lepiej. Ubranie na pewno nie lepiło się do jego skóry, więc może zmiana była z goła inna. Bardziej fundamentalna. Nigdy nie uznałby koszuli za odpowiedni ubiór do uprawiania sportu, ale czarodziejskie sztuczki zapewne sięgały rejonów, które zaskoczą go w przyszłości. Hermiona oglądała materiał jeszcze w Hogwarcie oszołomiona precyzją wykonania. I Harry był naprawdę idiotą, jeśli sądził, że ich przyjaciółka nie wiedziała chociaż kilku rzeczy na temat czarodziejskich krojów. Nie potrafiła określić ceny jego koszul, ale podejrzewał, że od liczb zakręciłoby mu się w głowie.
Nie był pewien co to oznaczało. Jeśli Lucjusz chciał podziękowań, Harry mógł zachować się zgodnie z obowiązującym w tym świecie zasadami, ale to nadal nic pomiędzy nimi nie zmieniało. Malfoy był Malfoyem. Harry był Harry Potterem. Co więcej utrudniało niż ułatwiało. Każda zmiana jego trybu życia była odnotowywana choćby przez Colina, który już wypytywał o plany drużyny na kolejny mecz.
Lucjusz był dla niego miły. Kupił mu prezent, a to stawiało go w takiej grupie ludzi jak Weasleyowie, Ron, Hermiona i McGongall. Harry nie miał zbyt wielu przyjaciół, chociaż wszystkim zapewne wydawało się inaczej. Niewiele osób wiedziało również co sprawiłoby mu radość. Słodycze i przedmioty ze sklepu Freda i George'a miały swój urok, ale zaczynali z Ronem z nich wyrastać i nie każdy to dostrzegł z upływem lat. Lucjusz jednak wybrał dla niego coś, co z pewnością miało się mu przydać i to czyniło prezent bardziej osobistym.
I jednocześnie faktycznie nic nie uległo zmianie. Ponownie źle dostosował tempo i chociaż biegło mu się dość wygodnie, nie był w stanie nadążyć za Malfoyem. Nie musiał jednak tym razem krzyczeć. Lucjusz zwalniał ,aż zatrzymał się na dobre i odwrócił w stronę dworku, jakby chciał sprawdzić jak daleko udało im się dobiec tym razem. Wydawał się nawet zadowolony, chociaż to równie dobrze mogła być gra świateł.
Poranne słońce zawsze wydawało mu się bielsze, czystsze. Miał zawsze trudności z patrzeniem na nie i był pewien, że promienie odbijały się w jego okularach. Lucjusz jednak wyglądał, jakby był w swoim żywiole. O siódmej rano nikt nie powinien wyglądać tak dobrze. Weekendy były od odpoczywania, ale Malfoy nie zdradzał oznak zmęczenia teraz czy pozostałych po tygodniu pełnym zmartwień.