V

9 2 0
                                    

- O boże... - odpowiedział Noah zaskoczony.
- Poprosiłam cię byś przyszedł do mnie bo... nie mam co ze sobą zrobić, nie mogę trafić do domu dziecka! Chciałabym dostać się do mojego wymarzonego liceum, ale gdy znajdę się w domu dziecka nie poradzę sobie! - krzyknęłam z łzami w oczach.
- Cisss, spokojnie aniołku - powiedział łagodnym głosem chłopak.

Położył swoją rękę na moim udzie, gdy ja odsunęłam się jak poparzona.

- Coś nie tak Luna? - zapytał.
- Wszystko dobrze, rozdrażniona jestem tylko. - odpowiedziałam spoglądając na niego łagodnie, ale i również z przerażeniem w oczach.
- Dobrze. Mam ci coś do powiedzenia - powiedział Noah.
- T-tak? - zapytałam niepewnie.
- Nie masz gdzie zamieszkać... oraz nie chcesz trafić do domu dziecka, tak? - zapytał, wiedząc jaka jest odpowiedź.
- Tak, dokładnie nie chce trafić do domu dziecka, a nie mam nikogo kto mógłby mi pomóc.
- Wiem, może znamy się dość krótko, ale chciałabyś poznać moją mamę i siostrę? - zapytał, podnosząc się z kanapy i patrząc na mnie.
- Z chęcią poznam twoją mamę i siostrę - odpowiedziałam radośnie.
- Dobra to jesteśmy umówieni, zapraszam Cię dzisiaj na 18.00 do mnie do domu na kolację, co o tym sądzisz? - zapytał zadowolony.
- Z przyjemnością! - odpowiedziałam.
- To do później aniołku! - powiedział, a następnie udał się do drzwi wyjściowych.
- Poczekaj! - krzyknęłam.
- Tak? - zapytał zbliżając się do mnie.
- Gdzie się spotykamy? - zapytałam.
- Mogłabyś przyjść do mojego domu przy ulicy Lumenckiej 7. - zapytał.
- W porządku nie ma problemu! - odpowiedziałam podekscytowana.
- Dobra, ja już muszę lecieć, do usłyszenia wieczorem misia! - powiedział Noah, a następnie wyszedł z domu.

I DON'T BELIEVE, I DON'T BELIEVEEE!!! Someone just invited me to dinner for the first time!!

Nie zastanawiając się długo, postanowiłam posprzątać do końca w mieszkaniu, a następnie trzeba było zacząć szukać jakiejś sukienki na te cudowne wyjście.

~U NOAH W TYM SAMYM CZASIE~

Nie wierzę, właśnie zaprosiłem tą dziewczynę na kolację!
Gdy byłem już prawie w domu, postanowiłem zadzwonić do mojego najlepszego przyjaciela, Bartka.

- Serwus bracie! - powiedziałem z radością.
- O, siema! Jak leci? - zapytał.
- Nie uwierzysz, właśnie zaprosiłem Lunę do siebie na kolację - powiedziałem.
- Czekaj, czekaj, czekaj. Jaką Lunę? - zapytał.
- Jest to dziewczyna, która właśnie skończyła podstawówkę w której się razem uczyliśmy, a teraz idzie od września do liceum, i spotkałem ją na zakończeniu roku - odpowiedziałem.
- O kurde, chłopie ty wiesz z kim masz do czynienia? Mój brat chodził z nią do tej samej klasy, z tego co mi mówił jest najładniejszą dziewczyną w szkole! Pełno chłopaków się za nią ugania, ale ona wszystkich odrzuca tłumacząc się, że nie chce mieć chłopaka - powiedział Bartek.
- Nie chce mieć chłopaka? - zapytałem zasmucony tą informacją.
- No tak mówił mój brat, a on raczej nie kłamie - odpowiedział.

Pierwszy raz nie wierzyłem mu. Nie wierzyłem, że ona wszystkich odtrącała, tłumacząc się, że nie chce mieć chłopaka.

- Może nie chciała mieć chłopaka przez jej matkę? - pomyślałem na głos.
- Coś mówiłeś? - zapytał Bartek.
- Nie! Nic, nic, nie ważne - odpowiedziałem szybko - dobra ja muszę kończyć, dzięki, że mi to powiedziałeś - powiedziałem.
- Nie ma sprawy, do następnego! - odpowiedział Bartek.

Bezgraniczna miłość (16+)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz