Rozdział 4 | Smutek i zauroczenie

163 11 0
                                    



- Zaliczone. - Wykrzyczeli jednocześnie, przybijając symbolicznego żółwika. Robili to zawsze, gdy akuma została oczyszczona, a ofiara władcy mroku koleny raz pokonana. Niestety nie mogli pokonać samego posiadacza miraculum ćmy, ponieważ nie znali jego dokładnego lokum.

- Dzisiaj poszło nam wyjątkowo szybko... - zauważyła biedronka, marszcząc brwi.

- W ogóle mnie to nie dziwi. Najwidoczniej nie tylko ja uważam, że dobrana z nas para, My'Lady...

Skłonił się lekko, by ucałować dłoń ukochanej. Ta jednak reagując żywo, odsunęła go od siebie i pstryknęła w nos.

- Nie czas na żarty, Chat. Nie uważasz, że to trochę dziwne, że ataki hawka ostatnim czasem zmalały nie tylko na częstotliwości, ale i na sile?

- Nie rozumiem. To chyba powód do radości, czyż nie? - Zdziwił się.

- Nie podoba mi się to. Co jeśli on planuje jakiś ogromny atak, zużywając ogrom siły i to właśnie dlatego teraz prawie jej nie używa? - Złapała się za brodę, myśląc ciężko.

Słoneczne promienie oświetlały ich ponure twarze. Był początek lata, a to oznaczało upały. Od kilkunastu dni w Paryżu panował skwar i nic nie zapowiadało, by miał nastać jego koniec. A miało być tylko gorzej...

- ehh... - Westchnął zrezygnowany. - Uważam, że...-

- Musimy częściej patrolować. - Zauważyła, przerywając mu zdanie, po czym zarzuciła jojo na pobliski budynek. - Do następnego, trzymaj się chat!

-... Jasne, do następnego. - Odpowiedział, odprowadzając ją wzrokiem w nieznaną mu część miasta.

***

Czarnowłosa wylądowała niezdarnie na dachu swojego domu. Upewniwszy się, że nikt jej nie śledził weszła klapą do pokoju, przechodząc przemianę zwrotną.

- Jak myślisz Tikki, o co może chodzić naszemu motylkowi? - Zapytała, spoglądając na swoje kwamii.

- To ciężkie pytanie, Marinette. Opcji jest wiele i nie ma sensu się tym zamartwiać na ten moment. Nie możesz być przygotowana na wszystko.

- Masz rację Tikki, jednak mam co do tego złe przeczucia. Szykuje się coś złego, ogromnego. Boję się na samą myśl o...- Jej słowa zostały gwałtownie przerwane przez krzyk.

- Marinette, ktoś do Ciebie!

- O nie, nie, nie, nie! Na litość boską, dlaczego to zawsze mnie spotyka... - Złapała się załamana za głowę, analizując dokładnie całokształt sytuacji.

- Marinette, co się dzieje? - Zapytała zdezorientowana Tikki.

- Dzisiaj idę z Luke do teatru, a potem na spacer... Na śmierć o tym zapomniałam!

- Oh... Nic mi o tym nie wspominałaś... - Kwamii siadło na jej ramieniu.

- Ostatnio jestem taka zabiegana... Nie mam czasu dosłownie na nic! Przepraszam Tikki, ja...

- Marinette? - Głos Pani Cheng przepełniony był troską. Zapukała w klapę, czekając na odpowiedź córki.

- JUŻ IDĘ, UBIERAM SIĘ! - Wrzasnęła w odpowiedzi.

Usłyszała trzask desek świadczący o tym, że jej rodzicielka postanowiła odpuścić i zejść na dół. Marinette odetchnęła z ulgą i zaczęła przeglądać wszystkie swoje sukienki, szukając tej idealnej. Nie miała pomysłu jaką wybrać, a była spóźniona.

- A co powiesz na to? Zwykła, czarna - w dodatku prosta! Skoro to wasze pierwsze spotkanie, nie powinnaś się zbyt mocno wyróżniać. Co jeśli on nie uznaje tego wyjścia za randkę? Ta jest na tyle uniwersalna, że zawsze możesz się wytłumaczyć zamiłowaniem do sukienek.

STRONGER TOGETHER - MIRACULOUS LADYNOIROpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz