TE POJEBY PSUJĄ RZECZYWISTOŚĆ

2 0 0
                                    

Japierdole, co się odjebało! Po poprzedniej części w której pisałam, że znaleziono wejście do zapleczy, niby łatwiejsze. Okazało się, że ci zapyziali kretyni Stanforda Painsa w to zamieszali, żeby im ukleił z jakiegoś gówna teleporter. Dobrze, że nie teleekspres kurwa. Mają rozmach chuje, ale trudno się mówi. Aaravossssss ma tu plantacje szyszek, pojeb wyczuł moment, na poziomie ziemia sosny zapierdalają z wzrostem, jakby je ktoś gównem od góry do dołu nawoził. Kto wie czego oni teraz do nawozu dodają, mają problem z ogarnięciem go w backroom's, ale nie ma rzeczy niemożliwych. Klaudia zaczęła wpajać to wszystkim, jej powiedzonka doprowadzą mnie do szału.

DZIŚ JEST ŚLUB VIRENA I AARAVOSA, ŁĄCZONY DO PIZDY JEBANEJ NĘDZY, ZE ŚLUBEM TEGO BIZNESMENA I DZWONNIKA.

Nie wyrobie z nimi śluby im w głowie, to wyglądało komicznie, za księdza robił, ksiądz Robak, bo Łęcka go przytachała, nie pytajcie jak, też nie wiem. Afton zapłakany siedział w pierwszym rzędzie, bo jak siedział w drugim, to napierdalał wszystkich butami twierdząc, że nic nie widzi i wszystko mu zasłaniają. Zgadnijcie kto jeszcze przyszedł, tak zgadliście, ci skończeni idioci zaprosili erotomanów. Dowiadując się o tym myślałam, że odlecę , nie miałam jak odlatywać oknami, więc odleciała bym uchem Jerrego, który siedział obok wcinając słonecznik. No cyrk na kołach, wyobraźcie sobie sytuacje: Ksiądz Robak tak się wczuł w tą przysięgę, że sam pana młodego pocałował, zapytacie którego, bo jest ich czterech, zdziwie was, WSZYSTKICH CZTERECH. Iskry leciały z sufitu, matrix w kościele, na salonach backroom'sów. Aaravos miotał jakimiś zaklęciami, pan biznesmen z gębą do podłogi biegając za Robakiem próbował go zjeść, Viren uciekał i chował się na zachrystii, Dzwonnik przerażony i zniesmaczony niedogotowanymi ziemniakami, które wcześniej spożył, poszedł do kibla na dłuższe posiedzenie. Ewentualnie dało by, się to przyjąć........................................................................ GDYBY NIE FAKT, ŻE JEDNO Z ZAKLĘĆ TRAFIŁO W LAMPĘ I ZGASŁO ŚWIATŁO, uprzedzam, tak ślub brali po ciemku.

Cała sytuacja zakończyła się w ten sposób, iż każdy z panów wypił po kieliszku wódki od samary, bo jak przysłowie mówi po pysku i po kielichu.

CIĄG DALSZY NASTĄPI 

NWM CZY ONI SIĘ DO WTEDY NIE POZABIJAJĄ 

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Nov 19, 2023 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

jak erotomani dotarli do backroomsWhere stories live. Discover now