Wpatrywałam się w drzwi, które prowadziły na oddział, na którym leżał. W dalszym ciągu nie potrafiłam zrozumieć jak znalazłam się w tej sytuacji i jakim cudem, jakkolwiek zareagowałam. To było jak za mgłą, kiedy telefon służący za latarkę zamienił się w telefon alarmowy a ja zmieniając pozycje z klęczek znalazłam się w karetce.Ten sam obraz przelatywał mi przed oczami przez cholerne kilka godzin, przez które siedziałam, chodziłam i płakałam na tym niewygodnym krześle.
Vinaya ręce były pocięte w taki sposób, jakby wiedział jak ma wykonać cięcie, żeby żyła, którą przetnie umożliwi mu odejście z tego śwista. To nie było cięcie jak u innych nastolatków, wiecie proste kreski w poprzek od nadgarstka, jego ślady ciągnęły się wzdłuż żyły, były nierówne i długie jakby chciał wyciąć sobie wszystko co najpotrzebniejsze by umrzeć.
Nie wiem jakim sposobem zrzuciłam ten przeklęty golf i kurtkę, nawet nie pamiętam co mówiłam jedyne co to to, że już trzymałam przy uchu telefon a chłopak ledwie oddychał.
— Czemu, czemu Vinnie? — dociskałam ten zasrany golf do jednej ręki, płacząc że druga równie mocno krwawiła.
Chłopak próbował coś powiedzieć ale w dalszym ciągu płakał lub tracił oddech przez co kiwałam jedynie głową, prosząc żeby oddychał ze mną.
Nagle przeskoczył mi obraz na karetkę, nie mam pojęcia czy zemdlałam czy byłam na tyle nietrzeźwa przez emocje, że na chwilę mój mózg faktycznie przestał racjonalnie funkcjonować.
I tak znalazłam się tutaj, na korytarzu pełnym ludzi, mimo trzeciej nad ranem i świątecznych przygotowywań.
Wiedziałam, że muszę zadzwonić do przyjaciół, nawet choćby do Candena bo do ich ojca nie miałam zamiaru, może i do Hannah, jednak jej numeru musiałabym poszukać w komórce czarnowłosego, który nie miał nic przy sobie.
Dalej nie rozumiałam dlaczego znalazł się w takim stanie. Czy to przez stres? Koszmary? Kurwa, nie wiem, przeze mnie?
Krążyłam po korytarzach, odbijałam się od automatu do kawiarni to do izby przyjęć i z powrotem na intensywny oddział, tylko po to żeby nie myśleć, że moja sympatia walczy o oddech.
Dobiła piąta kiedy powiedzieli, że udało się. Zszyto rany, podano leki, a chłopak wybudzi się w przeciągu kilku godzin, jednak będzie na tyle otumaniony, że może mnie nie rozpoznać.
Chcieli skontaktować się z rodziną, co miałam zrobić innego niż przyznać, że jestem pieprzoną narzeczoną, żeby wpuścili mnie jako pierwszą?
Ósma rano. To był moment kiedy mogłam spojrzeć na niego pierwszy raz od tej przeklętej karetki. Siedziałam patrząc w jego zamknięte oczy, poobijaną twarz i opatrzone dwie ręce od nadgarstków po łokcie. Byłam ubrana w wpieprzony stanik sportowy przykryta czyjaś kurtka od ochroniarzy, bo nie byłam w stanie go na ani krok opuścić.
— I kto by pomyślał, że sytuacja zatoczy koło. — podciągnęłam nosem, wycierając łzy. — chyba wolałam jak to ty mówiłeś temu lekarzowi, co opiekował się moją głupią nogą, że jesteś moim narzeczonym. — wspomniałam z żalem. — Teraz wiem co czułeś kiedy ja chciałam zrobić to samo.
Spuściłam głowę przeklinając pod nosem. Naprawdę jedyne czego teraz chciałam to iść i zwymiotować choćby tą wodę, którą siorbie od kilku godzin.
Lekarz wyprosił mnie tłumacząc podanie kolejnych leków, prosząc żebym przywiozła rzeczy swojemu ukochanemu. Nie miałam nawet pewności gdzie miałabym jechać. Do internatu? Do jego dawnego domu? Gdzie on kurwa przebywał?
CZYTASZ
Overrated love
Historia Corta„Bo wystarczyła ta dwójka. Dwójka zupełnie różniących się od siebie osób. To właśnie oni postawili mnie w sytuacji, w której jedyne o czym marzyłam to przytulić się do taty. Może był to jakiś znak? Może właśnie w ten sposób ten ktoś u góry zadecydo...