Rozdział V - Książę z Nowego Miasta

147 7 0
                                    

Zrobiło się późno i Arnold zaczął zbierać się do domu. Ernest nieco się uspokoił po rozmowie z przyjacielem i na chwilę przestał zamartwiać się swoimi uczuciami. Postanowił odprowadzić kolegę, aby przy okazji się przewietrzyć. Ojciec Ernesta wrócił z drugiej zmiany, gdy młodzi kibice zbierali się do wyjścia.

To była jedna z tych przyjemnych październikowych nocy, po ciepłym i słonecznym dniu. Przez brak chmur na niebie, dobrze było widać gwiazdy, które Ernest obserwował, zadzierając głowę do góry.

-Idziemy razem na mecz w sobotę?- zapytał nagle Arnold, idąc przyspieszonym krokiem przed siebie.

-Jasne, można iść. -odparł Ernest, po czym westchnął. -Mój tata chciał się ze mną wybrać tym razem, ale boję się, że znowu będzie mnie namawiał do bójek. 

-Pogadaj z nim. Może zrozumie, że nie jesteś jeszcze w formie po ostatnim.- zaproponował blondyn.

-Dzięki, spróbuję.- Ernest patrzył przed siebie na galerię Nowy Świat, która mieniła się w kolorach tęczy. 

-Ciekawe, czy będzie w sobotę na meczu...w końcu Resovia gra ze Stalą. Ale z drugiej strony, może nadal siedzi w domu, po tym pobiciu. -myśli Ernesta znowu zaczęły krążyć wokół Louisa. 

-Halo?!- Arnold znowu próbował przywołać kolegę, machając mu ręką przed oczami.

-Co?- otrząsnął się Ernest.

-Nie da się z Tobą wytrzymać, chłopie. Weź się z nim prześpij i może wtedy będzie spokój.- wypalił Arnold, na co Ernest trzepnął go w głowę. 

-A ty weź się ogarnij, debilu. Przecież mu tego nie zaproponuję!- krzyknął rozemocjonowany chłopak.

-Wyluzuj, tylko żartuje.- odparł blondyn, śmiejąc się.

-Mam prośbę- zaczął Ernest. -Nie mów nikomu o tym, o czym dzisiaj rozmawialiśmy.

-Spoko. Nie miałem zamiaru. Trochę przypał, że jakby się ludzie dowiedzieli, że cię kręci stalowiec.- Arnold dalej drażnił kolegę, a gdy Ernest chciał ponownie go uderzyć, przerwał mu dźwięk wiadomości z messengera. 

-To Twój?- zapytał Arnold, patrząc na kolegę.

-Chyba tak. - Ernest wyciągnął telefon z kieszeni i gdy przeczytał wiadomość, na jego twarzy pojawił się niekontrolowany uśmiech. 

-Kto to? Twój kochaś?- Arnold uśmiechnął się chytrze pod nosem, po czym sprytnym ruchem zabrał Ernestowi telefon.

-Dawaj to!- krzyknął Ernest, usiłując odzyskać swojego smartfona, jednak Arnold zdążył już przeczytać wiadomość.

-Hej. Masz jutro czas?- Arnold przeczytał na głos wiadomość od Louisa, wymownie poruszając brwiami. Ernest wyrwał blondynowi telefon, po czym spojrzał jeszcze raz na wyświetlacz. 

-Do jutra.- powiedział zdenerwowany na kolegę Ernest. Odwrócił się na pięcie i zaczął iść w stronę swojego bloku.

-Zaproś go do siebie!- krzyknął za nim Arnold. 

Ernest nadal udawał nadąsanego i tylko na chwilę odwrócił się do Arnolda, żeby wystawić mu środkowy palec na pożegnanie. 

Chłopak szedł przed siebie, nie patrząc na drogę. Wiadomość od Louisa na tyle go zaskoczyła, że nie wiedział, co odpisać. Widział, że cały czas jest dostępny, więc postanowił odpowiedzieć, zanim tamten się wyloguje.

-Tak. A co?- napisał w końcu, udając niewzruszonego. Nie musiał długo czekać na wiadomość zwrotną.

-Chcesz się spotkać jutro po szkole?

Mój chłopak też jest kibolemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz