Rozdział 3 / We are a family

428 31 1
                                    

Z pamiętnika Jane

"W szkole Jane SMS' owała z Cass, która co chwila pisała do niej świeże nowinki. Gdy napisała do mnie wczoraj, że ma starszego brata, nie chciałam w to uwierzyć. Byłam ciekawa jaki jest jej brat ... przystojny, umięśniony, brunet ? Gdyby tak było, moje marzenia by się spełniły o doskonałym chłopcu. Zastanawiające dla mnie było, dlaczego teraz po tylu latach się do niej odezwał i postanowił ją odnaleźć. Z zamyślenia wyrwał mnie widok Josha przytulającego Katy. Ten widok przyprawiał mnie o mdłości. „Dlaczego on nie widzi, że go kocham?!". Każdy widok byłby lepszy niż ten gdy przytula jakąś inną laskę, zamiast mnie. Popatrzyłam w jego kierunku z zastanowieniem czy poczuje na sobie mój wzrok. Gdy po chwili się odwrócił, cały świat wokół stanął w miejscu i nikt poza mną, i nim nie istniał.

Postanowiłam pierwsza odwrócić wzrok żeby pokazać mu, że mi na jego osobie nie zależy. Zaczęłam szukać nowych tapet na telefonie, które by mówiły wszystko o moim nastroju. Z zamyślenia wyrwał mnie Josh siadając naprzeciwko mnie i dźgając w kolana.

- Hej Jan - bo tak się do mnie zwracał. Miałam szczerą nadzieję, że może po tych 2 latach się coś zmieni i w końcu zaczniemy się normalnie przyjaźnić. - Masz zrobioną pracę domową z biologii ? - moje nadzieje zniknęły wraz z wypowiedzeniem ostatnich słów. „Co za cham !!!". Miałam ochotę mu to wykrzyczeć prosto w twarz. Tu i teraz. Ale co dalej bym mu powiedziała. Kocham cię ? Nie. Zależy mi na tobie ? Nie. Więc postanowiłam się powstrzymać.

- Tak, pewnie. Było tylko jedno zadanie, prawda ? - spytałam tłumiąc w sobie cały gniew i udając, że wszystko jest okej. - Trzymaj mam nadzieję, że się rozczytasz.- odprowadziłam go wzrokiem patrząc jak wraca do Paris i jej przyjaciółki.

***

Przez całą lekcję pisałam z Cass. Co jakiś czas sprawdzałam czy Joshua się na mnie nie patrzy. Cały czas mam wrażenie, że jego wzrok przeszywa mnie na wylot. Było wiele dni, w których chciałam do niego podejść i go pocałować. Żadna z moich przyjaciółek nie wiedziała jakie jest to dla mnie trudne. Gdy usłyszałam jak pani Marthy opowiada o ludzkim szkielecie, od razu pojawił mi się uśmiech na twarzy. Mimo to, że była ona kobietą w podeszłym wieku, potrafiła nas rozśmieszyć, choćby nawet jej własnym zachowaniem. Zostało nam 5 minut do dzwonka, a lekcja nabrała tempa. Na szczęście dzwonek zadzwonił w ostatniej chwili. Wszyscy się zerwali z ławek lecz musieli się wrócić żeby założyć krzesełka na ławki. Ku mojemu zaskoczeniu nie zdążyłam sięgnąć do krzesła, a Josh zrobił to za mnie. Spojrzałam w jego ciemno brązowe w oczy i marzyłam o tym aby tak zostało na zawsze.

- Dzięki... - powiedziałam, czując że rumienię się na twarzy. Miałam nadzieję, że nie zauważył tego iż przez całą lekcję byłam załamana.

- Jan co się dzieje ? Jesteś taka przymulona, i bardzo smutna. - powiedział zatroskanym głosem.

- Joshua, mam wiele problemów i nie chcę cię nimi zadręczać ... - nie kłamałam miałam wiele problemów związanych nie tylko z nim ale także z Mattem, Mia która jest chora i nie ma jej w szkole 2 tydzień, jak i z Cass, i jej bratem.

- Przecież widzę przyjaciółko, że coś ci leży na sercu. Po za tym mamy czas, a ja jestem od tego żeby ci pomóc. - objął mnie ramieniem przed wyjściem z klasy i uśmiechnął się do mnie zwalając mnie z nóg.

- Naprawdę jest tego dużo i nie jest to tak ciekawe jak ci się wydaje. - powiedziałam z myślą że to będzie najlepsze rozwiązanie. Po wyjściu z klasy spotkaliśmy naszego kolegę, z którym Josh poszedł się przywitać, a ja uznałam to za świetny moment aby uniknąć tego tematu i uciekłam. "

**********************

„Trzasnęłam drzwiami i po prostu wyszłam. Tak sobie. Do cholery z tym wszystkim! Jak oni mogli mi tego nie powiedzieć?! Przez 16 lat żyłam z myślą, że Simon to jedyna osoba z którą dzielę krew. Dowiedziałam się dzisiaj. 19 czerwca. Mój brat to szwedzkie, sławne i utalentowane ciacho roku. Więc po cholerę się tu pojawił! Jest dorosły, ma 18 lat i przez całe życie wiedział, że istnieję! Ale co tam! Mówiłam, faceci to jakieś... ja nie wiem co to jest! Napisałam wszystko Jane, która już z pewnością wysłała to do Mi która wysłała to do Kylie. A Kylie mogła to wysłać temu (kolejnemu) dupkowi. Ja nie wiem jak to jest, ale dosłownie wszyscy faceci których znam to albo chamy, dupki albo gorzej. Tata, Oscar, Joshua, Simon, Matt i Bradley (ten co się o nim tak rozpisuję cały czas i ten co mnie doprowadza do płaczu). Mama zabrała nas do babci. Powiedziała, że złoży wniosek o rozwód do sądu... Ten dzień był straszny"

Cassie odłożyła pamiętnik. Wytarła łzy i zrobiła to co zawsze - wyłączyła uczucia. Obróciła się na bok i zamknęła oczy. Simon przysunął się do siostry. Był młodszy, miał 7 lat i te same błękitne oczy i brązowe włosy (podchodziły bardziej pod ciemny rudy, no ale nie wnikajmy w szczegóły).

-Cassie - zaczął Simon - a co teraz będzie?

-Przyszłość - odpowiedziała siostra i obróciła się w stronę brata - Coś nowego. Parę rzeczy może się zmienić, ale wszystko będzie dobrze.

-Skąd wiesz?

-Bo zawsze kiedy jest dobrze, dzieje się coś złego. Ale kiedy jest już źle, może być tylko lepiej, takie jest życie Sim. Wszystko się poukłada, a my musimy żyć dalej

Simon uśmiechnął się i zamknął oczy. Cassie chciała uwierzyć we własne słowa. To była przemowa dla Simona, on tego potrzebował. Cas zastanawiała się, czy Oscar zaakceptuje jej świat, jej życie, ją samą. Nie łatwo jest domyślić się co ludzie snują w głowie. Dziewczyna zmęczona dniem, zamknęła oczy i szybko zasnęła.

***

-Co ty ode mnie chcesz?!!! - krzyknęła Cassie do słuchawki - chłopie ja cię znam od wczoraj! A skąd mam wiedzieć, że nie jesteś pedofilem i mnie nie uprowadzisz?

-Z kawiarni, serio? - powiedział wyraźnie urażony Oscar - chcę cię poznać i porozmawiać. Z Simonem idę na trening, z tobą też chcę pogadać. Proszę, jestem tu żeby was poznać. Wiem, że to trudne

Cassie westchnęła. No jeśli się nie przekona jaki on jest, to może stracić jedyną szansę. No jeśli dzielą wspólne geny to nie może być tak źle, prawda? Prawda? Ale na wszelki wypadek gaz pieprzowy będzie znajdował się w torebce.

-No dobra, o 15 pod szkołą - powiedziała Cassie i się rozłączyła

Kylie spojrzała pytająco na Cassie, więc dziewczyna opowiedziała jej wszystko od początku. Ulżyło jej, że mogła się komuś wygadać. Nie chciała żeby wiele osób wiedziało ale plotki szybko się rozchodzą. Tym czasem kolejne siedem nieszczęść (dosłownie) zmierzało w ich kierunku. Joshua, Chris, Bradley, Matt i trzech innych osobników męskich zbliżało się niebezpiecznie w ich kierunku. Cassie pchnęła Kylie i dziewczyny skręciły w inną uliczkę.

-Co z tobą? - zapytała Kylie - Unikasz Brada?

-Po tym jak wrzuciłam mu karteczkę „Sory ale nie jesteśmy przyjaciółmi bo mnie ignorujesz przez cały czas" to tak, unikam go - odpowiedziała Cas

Kylie parsknęła i uśmiechnęła się.

-Chodź, musisz się przygotować na spotkanie z ciachem roku i jego ślicznymi kolegami!

Dziewczyny wybuchnęły śmiechem i poszły w stronę domu Cassie.

Czas minął bardzo szybko i Cassie nawet nie zauważyła jak szybko znalazła się pod szkołą. Było trochę zimno i mgliście. Pogoda oddawała jej nastrój. Chwilę po 15 pod szkołę podjechały 4 motory. Cassie myślała, że oczy jej wyjdą z orbit. Jej brat którego zna od wczoraj zabiera ją Bóg wie gdzie z jego kolegami i to na zajebistych motorach. „Dobrze, że włożyłam jeansy" pomyślała Cassie. Felix (przyjaciel z zespołu Oscara) podał jej kask i pomógł wejść na motor. Miał ciemne blond włosy i szaro-niebieskie oczy. Był strasznie dziwny i szalony. Cassie wiedziała na jego temat prawie wszystko. The Fooo było jej ukochanym zespołem od kąt pamięta. To brzmi jak sen, ale dla Cassie obecna sytuacja była koszmarem.

Zacznijmy od początku /TFC/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz