,,Napaść"

2.4K 86 24
                                    

Per. Edgar

~' ⟩ › Zmęczony przemierzałem krzaczaste tereny, praktycznie kulałem. O mało co nie zginąłem, poprzez atak Shelly na mą osobowość. Mam cholernie dużo obrażeń... Szczególnie piecze mnie miejsce na policzku. Czułem jak spływa po nim prawdopodobnie czerwona ciecz... Przez krzaki zauważyłem przed sobą ścianę. Na szczęście ona też była pokryta różnymi gałęziami oraz krzakami, liśćmi itd... Oparłem się o nią, starając się w dość cichy sposób załapać oddech. Usłyszałem cięcie w powietrzu.. me oko dostrzegło kogoś, kto przebijał się z determinacją przez krzaki, ze swą bronią która bez problemu ucinała krzewy. Przyległem do ściany i zamarłem. Skuliłem się by nie było mnie zbytnio widać... Dobrze wiedziałem, że posiadaczem tej broni był wysoki, bladoskóry mężczyzna. Musiałem być szczególnie ostrożny, jako iż możliwie przez swój zapał, mógł on mieć przygotowaną technikę która wywoływała szarżę nietoperzy. Wtem otrząsnąłem się z zamyślenia, słysząć zamach tuż przy moim uchu... Już szykowałem się na koniec mego żywotu. Poczułem jak Mortis zdążył uciąć mi mały kosmyk włosów, jednak w tym momencie poczułem szarpnięcie za swój szal. Syknąłem na ten gest. Zostałem odciągnięty od mężczyzny. Zacisnąłem oczy, nie chcąc widzieć jego wkurzonej ekspresji twarzy. Dałem się ponieść bez sprzeciwu, szykując się na najgorsze. Zostałem popchnięty do rogu... Uderzyłem swymi plecami mocno o ścianę, zjeżdzając w dół. Wydałem z siebie pisk pomieszany z westchnięciem. Odważyłem się otworzyć delikatnie, w bólu swe oczy... Ujrzałem ciemno-granatowe włosy, które były związane w kitkę. Były delikatnie roztargane poprzez aktualną bitwę... Przyjrzałem się dokładniej, ale nic z tego nie wynikło. Moja widoczność powoli się rozmazywała... Zemdlałem.

× ⟨ '' Walka w Oblicze Miłości '' ⟩ × [Fang x Edgar] - [BS] - [BL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz