Rozdział VI - Kibic w przebraniu

109 6 0
                                    

W pobliżu Stadionu Miejskiego Stali Rzeszów zaczęły kłębić się tłumy kibiców, a mocne światła stadionowe  rozświetlały skrzyżowanie ulicy Hetmańskiej z Powstańców Warszawy. Wśród tłumu można było dostrzec  starszych weteranów, młodych dobrze zbudowanych facetów oraz chłopców w towarzystwie swoich ojców. Kiedy Ernest dostrzegł przed sobą małych kibiców w czerwono-białych szalikach, przypomniał sobie, jak sam zaczynał chodzić na mecze z ojcem. Ostatnie wydarzenia jednak sprawiły, że zaczął podważać wartości wpajane przez niego latami. Zastanawiał się nad słusznością kibicowania, którego nieodłącznym elementem była nienawiść do przeciwnej drużyny. Bliższe poznanie kibica ZKS-u, a zarazem syna piłkarza Stali, wywróciło jego dotychczasowy światopogląd  do góry nogami.

Grupa kibiców Resovii zbliżała się do stadionu, wyłaniając się ze wschodniej części Rzeszowa w towarzystwie obstawy policyjnej. Mężczyźni zajmowali cały chodnik, a kiedy w ich polu widzenia znalazł się stadion, zaczęli rozchodzić się także na ulicę. Tubalne głosy rozbrzmiewały w rytmie przyśpiewek klubu, które z każdym krokiem coraz bardziej gubiły się w gwarze panującym pod stadionem. Zdeterminowani mężczyźni podnieśli głosy, aby mieć pewność, że przeciwnicy usłyszą ich doping.

RESOVIA RZĄDZI W RZESZOWIE!

KAŻDY TO POWIE!

RESOVIA RZĄDZI W RZESZOWIE!

ZAWSZE I WSZĘDZIE

STAL RZESZÓW JEBANA BĘDZIE!

ZAWSZE I WSZĘDZIE

STAL RZESZÓW JEBANA BĘDZIE!

Ernest i jego ojciec  wystąpili dziś w nowych bluzach i szalikach. Na ich plecach widniała grafika z przekreślonym symbolem Stali, a zaraz nad nim napis "Baranówka". Ernest wyprzedził swojego ojca, który czuł się jak ryba w wodzie, śpiewając wraz z grupą swoich kolegów. Chłopak podbiegł do Arnolda i na chwilę zatrzymali się pod McDonaldem, aby uniknąć bójki ze stalowcami pod stadionem.

-Jak udało ci się przekonać Bogdana?- zapytał blondyn, wpatrując się w gęste tłumy nadciągające z każdej strony na mecz.

-Tak, jak mi radziłeś.- odparł Ernest. -Ale wiem, że nie będę mógł ciągle kłamać.- dodał, odwracając głowę.

-Czyli całkiem chcesz zrezygnować z bójek?- zapytał Arnold, po czym uśmiechnął się pod nosem. -To przez Jankowskiego?

-Może...- odparł nieśmiało Ernest, a wtedy Arnold popatrzył na niego wymownie.

-To jak było wczoraj? Robiliście coś?- zapytał wyraźnie zainteresowany.

-Jedliśmy maka i oglądaliśmy filmy.- powiedział niewzruszony Ernest, po czym ruszył powoli w stronę stadionu, a Arnold poszedł w ślad za nim.

-I tyle?- zapytał wyraźnie rozczarowany blondyn. -Jak Ci się podoba, to weź coś z tym zrób.

-Niepotrzebnie Ci mówiłem.- westchnął Ernest. -Teraz mi nie dasz spokoju. 

Pod stadionem rozpoczęły się pierwsze zamieszki, które usilnie tłumili funkcjonariusze policji. Do rozpoczęcia meczu zostało już niewiele czasu, więc Arnold z Ernestem udali się do bramek wejściowych. Gdy zajęli miejsca po stronie Resovii, po przeciwnej stronie trybun mogli obserwować przeciwników, wypełniających powoli wszystkie wolne miejsca. W oczekiwaniu na rozgrywkę, niebiesko-biali kibice zaczęli dopingować swoich.

CZŁOWIEK ZWIERZĘ!

FANI HOOLIGANI!

KREW NA BUTACH!

Mój chłopak też jest kibolemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz