Ostatnia lekcja klasy 1-C sprawiła, że wszystkim poprawił się nastrój. Inori czuła na sobie ciągle mordercze spojrzenie swojej koleżanki z klasy, Miyazuno. Starała się nią nie przejmować, ale ta wrogość była tak wyczuwalna. Z kolei Shinsou nie zwracał uwagi na nic, co się dzieje w sali. Dopiero, gdy po pomieszczeniu rozległy się radosne wiwaty, zdał sobie sprawę, że coś mu umknęło. Spojrzał zaskoczony na swoją wychowawczynię, a Midnight puściła mu oczko, po czym rozdała klasie arkusze ze zgodą.
Szkoła organizowała wycieczkę dla profilu ogólnego do obserwatorium w Kioto. Wycieczka miała być dwudniowa, przez co przepadała większość zajęć, w tym dodatkowe treningi Hitoshi'ego z klasą 1-A, czego akurat żałował. Chciał rzucić się w wir ciężkiej pracy, by zapomnieć o tych durnych, nastoletnich rozterkach. Nigdy nie przejmował się płcią przeciwną, a teraz ciągle uciekał myślami do swojej przyjaciółki. Wolałby sobie nigdy nie zdać sprawy z własnych uczuć, dzięki temu nie musiałby teraz znosić romansu między Inori a Kirishimą.
- Shinsou - odezwała się Midnight - Aizawa cię szuka, kazał od razu do siebie przyjść.
Chłopak wstał niechętnie ze swojego miejsca i przeszedł do pokoju nauczycielskiego, ale tam nie zastał mężczyzny, więc udał się do klasy 1-A. Nawet podczas przerwy w tej klasie przebywali niemal wszyscy uczniowie, byli zdecydowanie za głośno, co mocno drażniło Shinsou. Midoriya notował coś w swoim zeszycie, a Bakugou siedzący za nim chyba spał, czego Shinsou mu zazdrościł. Kątem oka dostrzegł uśmiechającego się Eijiro. Rzeczywiście miał powód do radości - spotykał się z Inori. Aizawa przywołał go do siebie, z powrotem sprowadzając go myślami na ziemię.
Aizawa popatrzył chwilę w ciszy na swego podopiecznego, a potem na resztę klasy. Westchnął cicho, po czym wyprowadził Hitoshi'ego na korytarz. Na szczęście nikogo nie było w pobliżu, przez co w miarę mogli spokojnie porozmawiać.
- Shinsou, wiem o planowanej wycieczce do obserwatorium - odezwał się nauczyciel - chciałbym, abyś miał oko na Inori. Wiem, że proszę cię o zbyt wiele, ponieważ to jest twój wolny czas na zwiedzanie i odpoczynek, jednak ostatnie wydarzenia... zmuszają mnie do podjęcia pewnych środków ostrożności. Kirie będzie jechała jako opiekun wspomagający, ale proszę... Zaopiekuj się nią.
Hitoshi odruchowo spojrzał na zamknięte drzwi klasy profilu bohaterskiego. Ledwo zdusił potrzebę zasugerowania, że do tego zadania nada się ktoś inny. O rekinich zębach i wręcz zaraźliwym entuzjazmie. Powstrzymał się jednak przed tym, nie chcąc wyjść przed swoim mistrzem na rozwydrzonego bachora, który nie dostał wymarzonej zabawki. Powinien pogodzić się z tym, że przegrał z własnymi uczuciami oraz Kirishimą i iść na przód. Skupić się całkowicie na treningach, nauce i zostaniu bohaterem. Skinął więc tylko głową, przyjmując na siebie ten obowiązek.
Jednak Aizawie nie umknął fakt, że Shinsou był jakiś... nieobecny. Zresztą Midnight go ostrzegła, że stał się z powrotem trochę wycofany.
- Shinsou, czy na pewno wszystko gra? - spytał Aizawa.
Chłopak podniósł wzrok na nauczyciela, lekko się przy tym uśmiechając. Złapał się za kark, lekko go rozmasowując.
- Oczywiście - odparł. - Zaopiekuję się nią.
Z jakiegoś dziwnego powodu te słowa zapiekły go w gardle, jakby połykał rozdrobnione szkło. Odczekał moment, a kiedy Aizawa go pożegnał, wracając do klasy, lekko się rozluźnił.
Z jakiegoś dziwnego powodu... Poczuł bolesny uścisk w klatce piersiowej. Coś ciężkiego go dusiło, ściskało, pozbawiało oddechu. Zamiast wrócić do klasy, zdecydował się pójść do Recovery Girl, być może były to objawy jakiejś choroby?
Staruszka uśmiechnęła się na jego widok, przerywając zapisywanie czegoś w swoich notatkach. Zeskoczyła z krzesła i podeszła do chłopaka.
- Witaj, co cię do mnie sprowadza? - zapytała, uważnie mu się przyglądając. - Coś się stało?
- Ja...
To był błąd, powiedział do samego siebie. Od początku przyjście tu było błędem. To nie była choroba, tylko zwykła zazdrość, najnormalniejsze objawy złamanego serca. Na to nie było lekarstwa. Popatrzył na zaniepokojoną pielęgniarkę, a potem przeprosił za najście i wyszedł z gabinetu.
Gdzie powinien się podziać?
Miał dwie minuty przerwy, potem musiałby wrócić do klasy i znów przebywać wśród zakochanej Inori. Był chyba okropnym przyjacielem, bo zamiast cieszyć się jej szczęściem, irytował się, że nie odnalazła tego w nim samym. Mijał uczniów innych klas. Niektórzy widząc jego wściekły grymas, schodzili mu z drogi. Hitoshi rzadko eksponował jakiekolwiek emocje na swojej twarzy, a teraz czuł masę uczuć, których czuć nie chciał.
Udał się na zewnątrz, za budynek szkoły, gdzie rzadko ktoś przebywał. Zignorował rozpoczęcie kolejnych zajęć. Może powinien wrócić do dormitorium? Cholera. Nie mógł się nigdzie ukryć przed samym sobą i tymi okrutnymi uczuciami. Czy tak się czuł Aizawa, kiedy Kirie zniknęła z jego życia. Present Mic kiedyś opowiedział mu skróconą historię miłości tej dwójki, ale oni doczekali się happy endu. Czy Hitoshi również powinien czekać prawie ponad piętnaście lat, aby być szczęśliwy...? A może tyle czasu potrzebował, aby móc zapomnieć o Ayuzawie?
Oparł się o ścianę, próbując uspokoić swoje skołotane serce i burzę w umyśle. Szkoda, że nie mógł użyć na sobie własnego daru i nakazać sobie wyzbycia się tych uczuć. Nagle wyczuł czyjąś obecność. Otworzył szeroko oczy dostrzegając te różowe, świecące oczy.
- Co tu robisz? - zapytał głosem wypranym z emocji. - Lekcja się już zaczęła. - Inori nakreśliła kilka znaków w powietrzu, które od razu rozczytał. - Potrzebowałem powietrza, możesz przekazać to Midnight-sensei.
Ale Ayuzawa się nie poruszyła. Wiatr lekko targał jej ciemne włosy, które z każdym dniem miały coraz wyraźniejsze różowe refleksy. I ta durna spinka na jej głowie.
- Możesz już sobie iść - warknął, kiedy dziewczyna dalej stała w tym samym miejscu. - Nie potrzebuję twojej troski - dodał bardziej wrogo.
Inori zamrugała kilka razy, nie do końca rozumiejąc, skąd wziął się taki ton w głosie przyjaciela. Postąpiła krok ku niemu. Chciała go objąć, może to by sprawiło, że poczułby się lepiej. Hitoshi chyba wyczuł jej intencje, bo od razu ją zatrzymał.
- Nie podchodź! - krzyknął, a Inori zatrzymała się. - Nie chcę, nie potrzebuję twojej litości. Przestań patrzeć na mnie tymi oczami! Gdybym tylko mógł użyć na tobie quirku, zrobiłbym to. Kazałbym ci odejść i nie zbliżać się do mnie więcej.
Odwrócił wzrok, nie chcąc na nią patrzeć z obawy, że zaraz odwoła wszystkie słowa i poprosi ją o wybaczenie.
- Jesteś jak chwast. Ciągle muszę cię tylko pilnować i niańczyć, jakbyś była małym dzieckiem! Chwilę się odwrócę, a ty sprowadzasz na wszystkich wokół kłopoty! - Inori zrobiła krok ku niemu. - Zjeżdżaj! Zacznij truć komuś innemu głowę- i serce, pragnął dodać - chociażby swoim koleżkom z klasy A. Kirishima na pewno nie będzie miał nic przeciwko chodząc za tobą jak posłuszny pies.
Podniósł wzrok na nią, kiedy dalej się nie poruszyła. Po jej zaczerwienionej twarzy płynęły łzy, a ona wpatrywała się w niego z lekko uchylonymi ustami i szeroko otwartymi oczami. Nie był pewny, kogo bardziej zabolały te słowa, ale to Inori pozwoliła swoim emocjom na upust. Uniosła nieznacznie dłonie, jakby chciała mu coś powiedzieć, ale opuściła je z powrotem.
- Może trochę... - zaczął powoli Shinsou, czując jak złość z niego uchodzi, ale Inori odwróciła się na pięcie i uciekła z płaczem - ...przesadziłem... - mruknął ciszej.
Z pewnością Aizawa usłyszy o tym. Wszyscy będą o tym wiedzieć. Hitoshi jedynie czego żałował to tego, że doprowadził ją do płaczu. W tym momencie stracił swoją jedyną, prawdziwą przyjaciółkę i to na własne życzenie.
Nie odezwali się do siebie ani razu aż do wyjazdu do obserwatorium. Unikali siebie jak ognia. Gdy jedno wpadało na drugie, omijali siebie jak obcy.
I to raniło ich oboje.
CZYTASZ
Bez Kontroli | Hitoshi Shinsou ✔
FanfictionCiężko jest osiągnąć cel, kiedy każdy jest przeciwko tobie. Najlepiej wie o tym Shinsou Hitoshi, który nie dostał się na kurs bohaterski, przez co wylądował na ogólnym kierunku. Posiadał zdolność idealnie pasującą dla złoczyńcy, chociaż pragnął zost...