- Kocham cię Su, słyszysz? - patrzył się na mnie. Był poważny. Znieruchomiałam. Nogi się pode mną ugięły i zwisałam bezwładnie w jego ramionach. Byłam oszołomiona. Kastiel wyznał mi miłość! Nie byłam w stanie spojrzeć mu w oczy a tym bardziej się ruszyć, sparaliżowało mnie. Dopiero po 2-3 minutach doszłam do siebie.
- Skoro mnie kochasz, dlaczego wcześniej mi nie uwierzyłeś? Nabijałeś się ze mnie! - uwolniłam się z jego uścisku i zrobiłam krok do tyłu. Był zdezorientowany. Patrzył na mnie błagalnie, tak jakby nie umiał wyrazić swojej odpowiedzi słowami.
- Ja.... Nie wiem. Przepraszam - był zrezygnowany, chyba zraniłam go tym. Podeszłam do niego. Wzięłam jego twarz w dłonie i spojrzałam mu głęboko w oczy.
- Ja też cię kocham, bardzo.... Ale jeżeli to ma się udać musisz mi ufać - powiedziałam szczerze a on kiwnął głową. Nagle wziął mnie i przytulił, nie dotykałam stopami ziemi- podniósł mnie. Łzy zaczęły mi napływać do oczu, łzy szczęście, ulgi i miłości.
- Hej! Ty! Puść ją natychmiast! - ktoś wyrwał mnie z jego objęć. Nie!!
- Nie widzisz, że ona przez ciebie idioto płacze? - ktoś pociągną mnie za rękę i zamkną w objęciach. Podniosłam głowę. Max! - Już wszystko dobrze, moja mała księżniczko - wyszeptał mi do ucha. Wyrwałam się z jego uścisku. Spojrzałam na niego wściekła.
- Nie! Nic nie jest w porządku! Jesteś samolubnym, śmierdzącym idiotą Max! Nie masz prawa ingerować w moje życie a co dopiero mówić, że jestem twoja! Przez ciebie pokłóciłam się z kimś kto jest dla mnie ważny, cholernie ważny! Tak, może kiedyś byliśmy najlepszymi kumplami, ale zmieniłeś się i to bardzo, nie ukrywam, ja też się zmieniłam. I właśnie w tym problem Max! Myślisz, że po paru latach tak po prostu tu przyjedziesz i będziesz się zachowywał jak dawniej i jeszcze udawał mojego chłopaka, którym nie jesteś! - ze wściekłości zaczęły mi płynąć łzy. - Nie chce cię widzieć! - Max nie wydawał się tym ani trochę poruszony, wręcz przeciwnie, patrzył się na mnie jakbym miała coś z głową. Ale ja trochę odetchnęłam w duchu, już wczoraj zamierzałam mu to wygarnąć a dzisiaj to już miarka się przebrała. Moje krzyki chyba dotarły nawet do sali bo zaczęli się wokół nas zbierać ludzie. Max podszedł do mnie i zamkną mnie w ciaśniejszym uścisku. Kastiel stał zdezorientowany z wytrzeszczonymi gałami. Zrobił się cały czerwony z gniewu.
- Oj, moja mała, kochana Su, co ten palant z tobą zrobił? Całkowicie namieszał ci w głowie. Zaraz ja mu pokarze! - wyrwałam się z jego objęć i stanęłam naprzeciwko niego. Ludzi zaczęło przybywać. Niech stoją, niech się patrzą, będzie lepszy efekt.
- Nie Max, to ja tobie zaraz coś pokarze!- szczeliłam mu najmocniejszego liścia na jakiego było mnie stać. Maxowi głowa odleciała do tyłu. Spojrzałam na niego. Na policzku miał wściekle czerwony ślad po mojej dłoni. Wśród gapiów rozległo się ,,oooooo", ,, ale oberwał!" i ,, dalej Su pokarz mu!" które z pewnością było od Rozali.
- Jeszcze raz się do mnie zbliżysz, jeszcze raz mnie dotkniesz, to dostaniesz w mordę jeszcze mocniej, rozumiesz?! - wydarłam się na niego. - Nie chce cię więcej widzieć! Nie jesteś już tą osobą, którą kochałam i za którą tęskniłam - wyszeptałam - Więc nie zbliżaj się do mnie bo teraz cie nienawidzę - powiedziałam tak cicho, że tylko Max mnie słyszał. Zrobił wybałuszone oczy.
- Ty widać też się zmieniłaś. Zeszmaciłaś się Sucrette - pierwszy raz tak do mnie powiedział. Tego Kastiel nie wytrzymał, rzucił się na niego z pięściami. Max oberwał dwa razy w brzuch i raz pod brodą. Wyleciały mu dwa zęby.
- Ej, przestańcie! Su, Kastiel oszaleliście? Wy jesteście nienormalni! Patrzcie co mu zrobiliście! - z tłumu wyłoniła się Iris, była wkurzona i zaniepokojona. Podbiegła do wpół przytomnego Maxa.
CZYTASZ
Niezwykłe życie Sucrette
RomanceSucrette "Su" to zwyczajna dziewczyna. Chodzi do liceum i prowadzi ciekawe życie aż pewnego razu spojrzała inaczej na swojego przyjaciela. Od tego wszystko się zaczęło.