Niestety, Karasuno nie udało się dostać na Wiosenne Mistrzostwa na poziomie ogólnokrajowym. Shoyo początkowo był tym bardzo zdenerwowany, aczkolwiek ostatecznie pogodził się z faktem, iż oznacza to jedynie, że ich drużyna musi jeszcze ciężej pracować, by udało się w przyszłym roku. Tobio miał nieco większy problem z zaakceptowaniem ponownej porażki z Seijo, ale ostatecznie rudowłosy podniósł go na duchu.
W najgorszej sytuacji znaleźli się trzecioklasiści. Dla nich była to ostatnia okazja, która niestety przepadła. Mimo to wierzyli, iż drużyna osiągnie sukces w następnych latach.
Teraz jednak do walki stanęły dwie szkoły. W finale mają zagrać Aoba Josai, zwane również Seijo, z prefektury Miyagi, i tokijskie Nekoma. Karasuno grało już kiedyś mecz treningowy z Nekomą. Chłopcy z obu drużyn zawarli porozumienie przesiąknięte przyjacielską rywalizacją, dlatego Shoyo było przykro, że nie może teraz zmierzyć się z byłymi przeciwnikami.
Dziś jednak uwagę Hinaty przykuło co innego. Siedząc na trybunach w Tokio, spogladając na upragnione pomarańczowe boisko, nie zauważył Yaku Morisuke, zdolnego libero Nekomy. Zamiast niego w pogotowiu stał chudy chłopak o czarnych potarganych włosach. Shoyo nie miał pojęcia, że Nekoma posiada rezerwowego libero.
- Gdzie się podział Yaku? - spytał siedzącego obok Tobio, który w odpowiedzi jedynie wzruszył ramionami.
Czarnowłosy rozejrzał się przerażony po boisku. Wyglądał, jakby miał zaraz zemdleć. Zimny pot oblewał go mimo że nawet jeszcze nie zaczął grać. Z desperacją chwycił za ramię kolegę z drużyny.
- B-boję się... - wyszeptał drżącym głosem.
- Ogarnij się! To ważny mecz, a Yaku nie może na razie grać!
W oczach chłopaka pojawiły się łzy.
- P-przepraszam... - wymamrotał. - D-dam z siebie wszystko... - objął się ramionami, starając się opanować ich drżenie.
Sędzia zadął w gwizdek, po czym członkowie obu drużyn ukłonili się sobie po przeciwnych stronach siatki z okrzykiem: "Niech to będzie dobry mecz!"
Chłopak o czarnych włosach, tak jak spodziewał się Shoyo, stanął na boisku w pierwszym składzie tego meczu. Yaku zapewne doznał kontuzji, pomyślał siatkarz.
Do libero podszedł atakujący z żółto-czarną fryzurą, Kozume Kenma. Chwycił zestresowanego chłopaka za ramiona.
- Spokojnie, Nagito - powiedział kojącym głosem. - Jesteśmy z Tokio, a walczymy z marnym zespołem z prefektury Miyagi. Wygramy, również bez Yaku.
Chłopak, który widocznie miał na imię Nagito, objął Kozume. Wyglądał na przestraszonego. Nagito i Kenma muszą się przyjaźnić, pomyślał Shoyo.
- Kozume, Kawashima! - ryknął kapitan Nekomy. - Koniec czułostek, do gry!
- Tak! - odkrzyknęli obaj, szybko wypuszczając się nawzajem z ramion. Kenma pokazał Nagito gest uniesionego kciuka, po czym ten lekko się uśmiechnął.
Pierwszy serw przypadł Nekomie, choć walka o punkty była intensywna i wyrównana. Nagito starał się z całej siły ratować wszystkie piłki, i wychodziło mu to całkiem nieźle. Kenmę ucieszył ten widok, gdyż wiedział o problemach emocjonalnych przyjaciela, a także o jego słabościach.
Prawda była taka, że Nagito wcale nie lubił siatkówki. Zmusił go do gry trener, gdy tylko Morisuke doznał kontuzji. W końcu Nekoma nie dałaby sobie rady bez libero, a Nagito akurat był pod ręką. Całe szczęście zdążył zaprzyjaźnić się z Morisuke i poznać nieco metod obrony w siatkówce.
Mimo to, libero bardzo bał się meczu. Co prawda nikt nie zmuszał go do ataku, którego w ogóle nie potrafił, jednak i tak targały nim nerwy.
Burczało mu w brzuchu. Nie jadł nic tego dnia. Piłka wybita przez Toru leciała prosto w jego stronę. Chłopak wystawił ręce, by prędko odbić, po czym padł na ziemię.
CZYTASZ
Wszystko w porządku, Kawashima-kun? [HAIKYUU!! self insert]
FanfictionNa Wiosennych Mistrzostwach w piłce siatkowej chłopców zmierzą się dwa zespoły: Aoba Josai i Nekoma. W drużynie Nekomy pojawia się gracz, którego nikt wcześniej nie widział. Kawashima Nagito jest chudszy od większości kolegów z drużyny i wcale nie w...