Następnego dnia wstałem w dużo lepszym humorze. Pierwszy raz od sześciu tygodni czułem się naprawdę dobrze. Byłem spokojny, bo Oliwia mnie nie odtrąciła. Dała mi drugą szansę. Zaufała mi, Deidrze i Vernonowi. Nie przypuszczałem, że potrafiłbym kochać ją jeszcze bardziej, a ona każdą chwilą spędzoną w jej obecności kradła kolejne strzępki mojego martwego serca, o których istnieniu nie miałem nawet pojęcia.
Po krótkiej wizycie w łazience udałem się do garderoby. Jak zawsze ubrałem się w czarny garnitur spod którego wystawała biała koszula, której kilka pierwszych guzików zostawiłem rozpiętych. Przed wyjściem z domu założyłem jeszcze skórzane kozaki sięgające zaledwie do kostek, a na ramiona zarzuciłem czarny płaszcz. Elegancko i wygodnie.
Tym razem Deidra ani Vernon nie stanęli na mojej drodze. Wiedziałem, że byli gdzieś w domu być może zbyt zajęci sobą nawzajem. Nie chciałem wiedzieć, bo gdy znów się rozstaną to właśnie ja będę musiał znosić ich kiepskie humory.
Po tym, jak odpaliłem mustanga włączyłem ogrzewanie, które w gruncie rzeczy nie było mi potrzebne, podobnie jak płaszcz. Miło jednak było poczuć ciepło i wtapiać się w tłum zwykłych ludzi, udając jednego z nich. Wiedziałem, że to nigdy nie wróci. Nie miałem szans, by ponownie być normalnym człowiekiem. Przez te wszystkie lata zdołałem się do tego przyzwyczaić. Do czasu aż pojawiła się Liv. To właśnie ona ponownie wniosła do mojego życia namiastkę normalności i ciepła, których widocznie tak bardzo pragnąłem. Na nowo obudziła we mnie uczucia i poruszyła od wieków martwe serce.
Zaparkowałem pod domem dziewczyny o szóstej trzydzieści osiem. Zazwyczaj wychodziła z domu za dwadzieścia siódma, miałem więc nadzieję, że jeszcze jest w środku. Zanim wysiadłem z samochodu wsłuchałem się w odgłosy okolicy. Wyłapałem osiem spokojnie bijących serc w głębi domu Liv. Zmarszczyłem czoło, skupiając się nieco mocniej. Nastolatka mówiła, że przyjechał do niej wujek, musieli więc być z nim jego żona i trójka dzieci, o których niegdyś mi opowiadała. Dwa kolejne serca należały do Zofii i Kacpra, serca wraz z wiekiem zmieniały swój rytm. Łatwo było je rozróżnić, lecz ostatniego nie byłem pewien. Czy Ewa była już w domu, a może to Liv zaspała?
Wyjąłem telefon z kieszeni, by upewnić się, że nic nie pomyliłem. Był trzeci stycznia. Uczniowie już wczoraj pojawili się w szkołach po przerwie świątecznej. Liv opuściła zajęcia, by mnie odwiedzić, ale dzisiaj? Zbyt mocno zależało jej na szkole.
„Gdzie jesteś?" – wystukałem do niej wiadomość. Sam nie wiedziałem, czy wolałbym aby wciąż spała, czy była już w drodze do szkoły.
Spojrzałem na tylne siedzenie, gdzie czekał bukiet różowych gerber i prostokątne pudełko zapakowane w równie kolorowy papier. Chciałem móc dawać jej prezenty codziennie, byle by tylko widzieć uśmiech na jej twarzy. Jednak przede wszystkim chciałem jej pokazać, że żałowałem tego, co ją przeze mnie spotkało. Chciałem jej pokazać, że moje uczucia są szczere i że naprawdę mocno mi na niej zależy. Dlatego właśnie różowe gerbery – symbol podziwu, szacunku i uznania. Podziękowania za to, że uczyniła mój świat piękniejszym.
„Na przystanku." – odpowiedź przyszła po kilku minutach, a zaraz za nią kolejna wiadomość. – „Czemu pytasz?"
Nie odpisałem, a po prostu uruchomiłem samochód, ponownie znajdując się na niedawno odśnieżonej ulicy. Zima nie chciała od nas odejść, a wręcz dopiero się u nas zadamawiała. Od kilku dni nieprzerwanie sypał śnieg, zatrzymując czas i pędzących wszędzie ludzi. Wiele starszych osób zostawało w domach ze swoimi bliskimi, bojąc się czekającego na nich na zewnątrz mrozu. Musieli zaprzestać prac w polach i ogródkach na rzecz odpoczynku na kanapie, czy przeczytania książki przy kominku. Kiedyś marzyłem o takim życiu. Pragnąłem się zestarzeć. Teraz jednak nie miało to żadnego znaczenia.
CZYTASZ
You are my desire || 2
VampiriDruga część "You are my destiny"! Oliwia wreszcie poznała prawdę, a ta zmieniła wszystko w jej dotychczasowym życiu. Da szansę mężczyźnie i ich związkowi? Uwierzy, że prawdziwa miłość istnieje naprawdę? Theo skrywa wiele tajemnic, ale jak przecież w...