Część 27

10.6K 369 38
                                    

Eda

Następnego dnia obudziły mnie pocałunki na moich plecach. Przeciągnęłam się z uśmiechem i otworzyłam oczy.

– Dzień dobry, gwiazdeczko – powiedział tuż przy mojej szyi.

Obróciłam się na plecy.

– Dzień dobry, kochanie.

Hank uśmiechnął się do mnie, położył swoją dłoń na moim policzku i cmoknął mnie w usta.

– Nie wiem, jak to o mnie świadczy, ale kocham, gdy mówisz do mnie kochanie.

Zaśmiałam się.

– Nie bój się. Nikomu nie powiem, że przy mnie czasami tracisz swoją pozę bossa na rzecz bycia słodziakiem.

– To dobrze, bo jeśli komuś powiesz, to będę grał głupka i się do niczego się nie przyznam.

Przewróciłam oczami. Mimo wszystko jednak uwielbiałam to, że Hank ma tę stronę, której nie pokazuje nikomu innemu. Że tylko przy mnie jest taki. To sprawiało, że czułam się wyjątkowa, silna i kochana.

Nic nie mogło się z tym równać.

Hank cmoknął mnie jeszcze raz i wstał z łóżka.

– Idę pod prysznic. Dołączysz do mnie?

Pokręciłam głową i podciągnęłam wyżej kołdrę, by zasłoniła mi biust.

– Pójdę zrobić nam coś na śniadanie. Jestem głodna jak wilk. Jakieś specjalne życzenia?

– Wszystko, co zrobisz, będzie dobre – powiedział w drodze do łazienki.

Posiedziałam jeszcze chwilę w miejscu, słuchając jak Hank włącza wodę. Na twarzy miałam uśmiech od ucha do ucha i musiałam przyznać, że byłam naprawdę szczęśliwa. Jasne, nie zawsze było kolorowo, ale gdy już problemy są przepracowane, jest naprawdę dobrze.

Związek to nie niekończący się miesiąc miodowy. Są wzloty i upadki, ale jesteśmy w tym razem. I to jest w tym ważne.

Wstałam z łóżka i zabrałam z szuflady bokserki, a z podłogi podniosłam wczorajszą koszulę Hanka. Założyłam wszystko na siebie, a potem zeszłam po schodach.

Kierowałam się w stronę kuchni, gdy usłyszałam, że ktoś jest w środku.

Przy zlewie stała kobieta. Jej fartuszek i krótkie, siwe włosy dawały mi pozytywne wibracje. Wyglądała jak babcia. Kobieta, z którą da się porozmawiać przy kakao i ciasteczkach z cukrem domowej roboty.

Obstawiałam, że była to Clara, gosposia Hanka, o której wspominał Jasper rankiem po naszej babskiej imprezie.

– Um... Dzień dobry?

Powiedziałam to jak pytanie, ale byłam w tym wszystkim niepewna. Cholera, byłam w samej koszuli, rano, u faceta i nagle wpadam na kobietę, która do tej była królową tej kuchni. I do tego, co pamiętam, Jasper mówił, że jest ona wręcz członkiem rodziny.

Hank nie miał rodziców. To ona, jak mniemam, do tej pory mu ich zastępowała. Chciałabym więc, by mnie polubiła.

Jednak... Zrobiłam świetne pierwsze wrażenie. Nie ma co!

Kobieta obróciła się w moją stronę, zostawiając myty przez siebie pojemnik w zlewie.

Spojrzała na mnie lekko zaskoczona, a potem omiotła wzrokiem mój strój. Moje policzki lekko się zaczerwieniły.

– Przepraszam, nie chciałam pani wystraszyć – powiedziałam szybko. – Mam na imię Eda. Jestem... um, gościem Hanka?

Kobieta wyszła szybko z pierwszego szoku i wytarła ręce o fartuszek.

My baby shot me down - ZAKOŃCZONE // ZOSTANIE WYDANE Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz