Rozdział VII - Pojedynek na gołe klaty

106 6 2
                                    

Louis szedł przed siebie szybkim krokiem, który momentami przypominał bieg. Wyglądał, jakby próbował uciec przed samym sobą i swoimi myślami. Kiedy oprzytomniał, zdał sobie sprawę, że powinien się z nimi skonfrontować. Przez całą drogę analizował incydent z Ernestem, aż dotarł pod swój blok. Wtedy postanowił zdusić swoje emocje, robiąc zakupy w osiedlowej Żabce. W pierwszej kolejności udał się na dział z alkoholami, jednak mętlik w jego głowie, nie pozwalał mu podjąć najprostszej decyzji. Po pięciu minutach kręcenia się po sklepie, wziął pod pachę pepsi i paczkę kabanosów, a przy ladzie poprosił o pół litra wódki. Zaopatrzony w pokaźny asortyment, poszedł do domu. Gdy wjeżdżał windą na 20 piętro, zaczął przeglądać się w lustrze. Jego fryzura była zmierzwiona przez wiatr, a twarz czerwona od zimna. Ojciec Louisa prawdopodobnie był jeszcze na stadionie, a matka pracowała w domowym biurze. Chłopak poszedł do kuchni po szklankę, a następnie zamknął się w pokoju z całym swoim nabytkiem. Usiadł na ogromnym łóżku, a na stoliku obok postawił szklankę, którą do połowy napełnił wódką, a drugą połowę pepsi. Po wypiciu pierwszego drinka, poczuł jak jego ciało powoli się rozluźnia. Przygotował sobie kolejną porcję, a sam rozłożył się na łóżku. Po czasie, żałował swojej reakcji i chciał wyjaśnić sytuację z Ernestem. Stwierdził jednak, że potrzebuje jeszcze kilku drinków, aby znaleźć w sobie odwagę. Po drugim, alkohol mocniej uderzył mu do głowy i ledwo zwlókł się z łóżka, aby otworzyć okno. Było mu tak gorąco, że wiatr wydobywający się z zewnątrz, nie pomógł mu się schłodzić. Postanowił zdjąć bluzę, po czym rzucił się na łóżko i wachlował koszulką, którą miał na sobie. 

-Ja pierdole, ale mi gorąco.- powiedział do siebie, po czym włączył przednią kamerkę w aparacie telefonu, aby sprawdzić, czy dalej ma wypieki na twarzy. Zgodnie z jego przypuszczeniami, był czerwony jak pomidor. Louis zaczął przeglądać się w kamerce, zjeżdżając aparatem na swoje mięśnie brzucha, po czym zrobił kilka zdjęć w różnych pozach. 

-Ale się najebałem.- stwierdził, po czym przewrócił się na brzuch i zaczął śmiać. Po chwili, znowu w jego głowie pojawiło się wspomnienie dzisiejszego spotkania z Ernestem. Dotknął swojej rozpalonej twarzy, przypominając sobie całe zdarzenie, po czym zaczął snuć dalsze scenariusze.

-Kurwa, mogłem nie pić.- skarcił się Louis, kiedy jego myśli zaczęły być coraz bardziej odważne. Bezpośrednio po wypiciu trzeciego drinka, nie poczuł dużej zmiany, jednak po kilku minutach, obraz zaczął wirować mu przed oczami. Wtedy, poczuł silną potrzebę napisania do Ernesta. Zaczął nieudolnie szukać swojego telefonu w pościeli, aż w końcu znalazł go pod kołdrą. Bez namysłu, jednak z wielkim trudem, wystukał wiadomość. 

-hej nie przeszkadzam?

***

Ernest wracał do domu autobusem, nie mogąc nadal zrozumieć zachowania Louisa. 

-Pieprz się Arnold.- powiedział pod nosem, denerwując się na kolegę i jego rady. -Może to ja przesadziłem?- zamartwiał się, jednak później uświadomił sobie, że to Louis zaczął, a jego mieszane sygnały zrobiły mu mętlik w głowie. Ernest zbliżał się do swojego przystanku, więc powoli wstał. Wtedy, na drugim końcu autobusu zobaczył znajome twarze z osiedla. Grupa chłopaków wpatrywała się w niego, po czym usłyszał ich ożywione rozmowy.

-Kurwa, pies ze stali.- powiedział jeden, patrząc na Ernesta. Chłopak przez chwilę nie wiedział o co chodzi, jednak potem popatrzył na siebie i uświadomił sobie, że cały czas ma na sobie bluzę z haniebnym nadrukiem. 

-Kurwa.- przeklął, modląc się, żeby jak najszybciej autobus zatrzymał się na przystanku.

-Ja pierdole! To Pasternak? Czy mi sie wydaje?!- krzyknął nagle drugi, na co Ernest starał się nie patrzeć w ich stronę i gdy kierowca zatrzymał się na przystanku, chłopak wybiegł z prędkością światła. Biegł przez całą drogę od przystanku do domu i odetchnął dopiero, gdy wszedł do klatki schodowej. Wziął kilka głębszych oddechów, opierając się o drzwi wejściowe, po czym szybko zdjął bluzę i wcisnął ją do reklamówki. 

Mój chłopak też jest kibolemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz