Rozdział 26

311 30 5
                                    

- Samy chodź już! - usłyszałam z dołu głos Liama i wesołe śmiechy reszty. Ostatni raz spojrzałam w stronę lustra krytycznym wzrokiem analizując mój wygląd. Moje rozpuszczone włosy opadały łagodnie na ramiona w połowie odkryte przez duży dekolt. Niebieskie oczy podkreślone czarną kredką jeszcze bardziej zwracały uwagę. Z zadowoleniem opuściłam pokój i zbiegłam na parter gdzie cały zespół poza Louisem czekał już na mnie.

- Wooow... - szepnął Harry kiedy podeszłam do nich - Wyglądasz pięknie.

Starałam się zignorować jego słowa, ale i tak poczułam jak palą mnie policzki. Spuściłam wzrok na moje czarne vansy wpatrując się w nie uporczywie.

- Hej - Hazz podszedł do mnie obejmując ramieniem - Musisz się przyzwyczaić do komplementów bo jesteś tak piękna, że z pewnością na imprezie usłyszysz ich dużo.

Kiwnęłam niepewnie po czym wszyscy wyszliśmy z budynku.

- Dzwonił do mnie Louis i powiedział, że on będzie na nas czekał już na imprezie - oznajmił Zayn jako pierwszy wsiadając do wielkiego, czarnego samochodu czekającego już na nas przy apartamencie. Harry jak zwykle przepuścił mnie pierwszą po czym wszedł sam zamykając za sobą drzwi. We wnętrzu znajdowało się po trzy siedzenia ustawione na przeciwko siebie oraz jeszcze trzy z samego tyłu auta. Ja siedziałam pomiędzy Niallem, a Harrym. Kierowca wyjechał na ulicę włączając się do ruchu.

- I jaki masz nastrój przed imprezą? - spytał mnie Harry pod czas gdy reszta rozmawiała głośno na najróżniejsze tematy. Uśmiechnęłam się do niego szeroko pokazując uniesione ku górze kciuki. W rzeczywistości trochę się stresowałam, ale byłam mimo to pewna, że będę się świetnie bawiła.

- Obstawiam, że długo nie będziesz mogła zapomnieć tej nocy - mrugnął do mnie na co ja wyciągnęłam z niedużej czarnej torebki którą miałam na ramieniu telefon ponieważ w samochodzie było ciemno i napisałam na nim: "Cały wyjazd będę pamiętała chyba do końca mojego życia".

- Jestem pewien, że podobne wydarzenia będziesz przeżywała jeszcze tyle razy, że stanie się to prawie codziennością, ale impreza z tego co wiem będzie twoją pierwszą od kiedy skończyłaś osiemnaście lat - mrugnął do mnie z niegasnącym uśmiechem. Skąd do diabła on wiedział o moich urodzinach?... Może z Twittera, albo z Facebooka? Zrobiło na mnie wyrażenie, że w ogóle zadał sobie ten trud żeby sprawdzić datę moich urodzin. On zawsze będzie mnie zaskakiwał. Potwierdziłam skinięciem wciąż nie mogąc otrząsnąć się z zaskoczenia.

- Czy zatem wyświadczysz mi ten zaszczyt i zatańczysz ze mną? - spytał pozorując powagę. Prawie parsknęłam śmiechem, ale w porę się pohamowałam wiedząc jak głupio wyglądam, kiedy się śmieję. Wciąż walcząc ze śmiechem napisałam, że z przyjemnością, chodź nie umiem tańczyć.

- Ja też nie - pocieszył mnie z figlarnym błyskiem w oku. Resztę drogi pokonaliśmy nie "rozmawiając" ze sobą. Harry wraz z chłopakami omawiali jutrzejszy wywiad i to jak powinni się do niego przygotować, a ja wpatrywałam się w widoki za szybą. Londyn po zmroku wyglądał pięknie. Wysokie latarnie uliczne rzucały w około przyjemne żółtawe światło co jakiś czas urozmaicane kolorowymi światłami neonów. Po ulicach w tej okolicy nawet wieczorem przechadzało się sporo ludzi. Niektórzy wyraźnie już pijani, mimo, że była dopiero dwudziesta druga piętnaście, chwiejnymi krokami wymijali innych przechodniów śmiejąc się głośno, zamaszyście gestykulując pod czas ożywionych rozmów. Nigdy nie przeszkadzali mi nadmierne pijani ludzie. Starałam sobie wyobrazić jak będą się czuli następnego dnia i wydawało mi się to zupełnie wystarczającą karą za zakłócanie innym spokoju. Sama nigdy nie byłam pijana bo po raz pierwszy spróbowałam alkoholu na moich urodzinach, a były to tak małe ilości, że nawet ich nie czułam. Jeśli dzisiaj się upiję to będzie to pierwszy raz. Uśmiechnęłam się lekko na samą myśl o tym jak świetna będzie impreza. W tej chwili nie obchodziły mnie moje zmartwienia. Liczyła się tylko dobra zabawa. Harry miał rację, że będzie to moja pierwsza impreza od skończenia osiemnastu lat, ale nie wiedział, że tak na prawdę nigdy nie imprezowałam. Przynajmniej nie tak jak większość moich rówieśników. Barczysty mężczyzna zatrzymał się przed wielkim, ekskluzywnym budynkiem o nowoczesnej architekturze i życzył nam miłej zabawy. Wysiedliśmy z auta, a gdy odjechało ruszyliśmy do wejścia. Nieco przestraszona szłam blisko Harrego. On najwyraźniej przeczuwając mój strach objął mnie w pasie i pewnie pchnął wahadłowe drzwi przed nami. W tej chwili nie przejmowałam się co pomyślą o nas osoby bawiące się we wnętrzu budynku. Nawet gdyby w tej chwili stanął przed nami Louis nie poczułabym się głupio. Cieszyłam się, że Harry jest ze mną i jak na razie nic nie naruszyło tego szczęścia. Gdy drzwi zamknęły się za nami znaleźliśmy się w gigantycznej sali dosłownie zalanej ludźmi. W głębi pomieszczenia dostrzegłam małą scenę na której podrygując w rytm muzyki uwijał się DJ. Jeszcze dalej dostrzegłam sporej wielkości barek z paroma kelnerkami podającymi drinki ludziom siedzącym na wysokich stołkach przy długim blacie. Dużo ludzi tańczyło, niektórzy stali w małych grupkach rozmawiając, a inni siedzieli na kanapach umieszczonych przy jednej ze ścian sali. Chłopaki z uśmiechami na twarzy wmieszali się w tłum ale Harry stał ciągle przy mnie najwyraźniej czekając aż oswoję się nieco z tłumem i nowym miejscem.

Szukając zrozumienia || 1DOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz