*05.04.1994 rok
Było już około 14:00. On nie dzwonił, wiec ja zadzwoniłam. Nie odbiera. Wydzwaniam do niego cały czas, a on co, ma mnie w dupie?! Pobawił się mną tylko. Nagle dostałam telefon. Aww... To on. Odbieram:
- Halo, to ty? - powiedział głos.
- "Ty", czyli?
- Ta dziewczyna, z którą się Kurt spotkał. Ta domniemania kochanka.
- No tak, to ja. O co chodzi?
- Kurt... Kurt... On...
- Co? Co on?!
- On... Zaginął - wyszeptała.
- Ojej...
- Był wczoraj u Ciebie?
- No był.
- Do której?
- No jakieś 3 godziny temu wrócił do domu.
- On u Ciebie spał?!
- No tak. Co miałam zrobić jak mnie prosił?
- Widziałaś, jak jechał do domu?
- Tak, patrzyłam jak odjeżdżał. Dzwoniłam później, ale nie odbierał. Czyli nie dojechał do domu?
- Nie ma go.
- Sprawdzała pani u Dave'a?
- Tak. U każdego znajomego.
Bardzo mi smutno było. Martwiłam się o niego. Wszystko będzie dobrze, może gdzieś wyszedł. Kogo ja oszukuję, zaginął i tyle. Ale on musi się znaleźć. Kocham go, naprawdę. Dobra musze się uspokoić... Może poczytam... Wzięłam książkę, otworzyłam rozdział XXII. Zaczęłam czytać. Nie mogę, nie potrafię. Przeczytałam dwie strony, zamknęłam, położyłam się i płakałam po raz kolejny. Jak on mógł mnie zostawić bez słowa. Uciec i tyle. Nie wierzę. Coś się musiało stać. Courtney może i by nic nie powiedział, ale mi na pewno. Boje się... Nie dam rady... Kurcze, nie mogę, obiecałam mu, że tego nie zrobię. No, ale ja nie dam rady, bo nie ma go tutaj. Przeszukałam cały pokój i... Mam. Znalazłam w końcu. Poszłam do łazienki usiadłam w kącie, wzięłam żyletkę. Przyłożyłam ją do ręki. Już miałam pociągnąć kreski, gdy zadzwonił telefon. Szybko wstałam i pobiegłam. No nie, to tylko mama. Odebrałam, chwilę porozmawiałam i rozłączyłam się. Znowu poszłam do łazienki. Wzięłam żyletkę, zawinęłam w papier, wrzuciłam do toalety i spuściłam wodę.
CZYTASZ
Smells like teen spirit
FanficKolejna historia fikcyjna również mojego autorstwa. Mam nadzieje, że się spodoba.