30. Nowy świat

75 10 49
                                    

W Europie wojna się skończyła. Reszta mnie nie interesowała. Poza tym nie miałam nawet czasu, aby zaczęła. W pociągu dostałam jasne instrukcje od ZSRR - podlegam jemu, na podstawie traktatów z Teheranu i Jałty i od teraz jestem jego podwładną. Była o to bójka. Ku mojemu zaskoczeniu połamałam mu dłoń i nos, jednocześnie omal nie przewracając wagonu z torów. Ale finalnie pogodziłam się z tym faktem. Jeszcze przyjdzie czas, aby zrzucić jego jarzmo. Kolejną instrukcją był fakt, że pod Warszawą ma zostać utworzony obóz jeniecki dla niemieckich miast, a także dla Eriki i Emmericha. Wolę się nie zastanawiać jak Iwan wyhandlował wzięcie obu w niewolę Wschodu, skoro Zachód też miał spory udział w walce.

W każdym razie, w obozie stacjonowałam ja, Kraków, kilka miast moich, sowieckich i pułk Wojska Polskiego. Zaczęły się przesłuchania wszystkich jeńców. Najpierw poszli szeregowcy, wciąż niepewni, przestraszeni, nie mówili wszystkiego, często się zacinali, ale finalnie i tak mówili, kiedy im się trochę pogroziło. W międzyczasie Polacy, których szybko oczyściliśmy z jakichkolwiek zarzutów, przesłaliśmy raport do prezydenta i od pierwszego lipca zostali pełnoprawnymi żołnierzami Wojska Polskiego. Potem stopniowo wyżej. Największy problem zaczął się przy pułkownikach.

Pierwszy był Leipzig. Wprowadzili go żołnierze, posadzili na krześle i wyszli. Mężczyzna jeszcze nic nie mówił.

- Imię i nazwisko. - zaczął Mińsk.

Niemiec milczał, świdrując Białorusina wzrokiem.

Siedziałam z boku, wypalając pierwszego dzisiaj papierosa. Nic dziwnego, przesłuchania dopiero się zaczęły. Mimo to, już wiedziałam, że czeka nas okrutnie długi dzień.

- Co to? Języka w gębie wam zabrakło? - zaśmiał się Słowianin. - To i nie dziwne, jak tak się upokorzył przegraną. - zaczepiał.

- Alexander von Immerhof. - syknął Leipzig.

- Co robiliście od września trzydziestego dziewiątego do maja roku bieżącego?

- Walczyłem z żydowską plagą. - założył nogę na nogę.

- Jaki kraj taka kultura. - mruknął Jekaterynburg.

Niemiec zignorował jego zaczepkę, przeszywając Mińsk wzrokiem, któremu naprawdę się nie spieszyło.

- Opowiedzcie dokładniej. - burknął Białorusin.

- A co? Stęskniłeś się za nami, Mińsk? Jak Anna? - uśmiechnął się podle, bardzo rozbawiony.

Mężczyzna uniósł na niego wzrok. Był wściekły. Uśmiechnęłam się jedynie pod nosem, patrząc jak konflikt powoli eskalował.

- I co mi zrobisz? - Leipzig dobrze wiedział co robi.

Mińsk przeskoczył biurko, rzucając się Niemcowi do gardła. Zaraz zaczęli się tarzać po ziemi i ciężko było coś z tego wyłapać. Raz jeden, raz drugi był na górze. Tu przerzucili się praktycznie przez głowę. Jekaterynburg wstał, żeby pomóc koledze, ale zatrzymałam go ręką. Zaczęłam się śmiać w głos, czym zdecydowanie zatrzymałam walkę. Mężczyźni unieśli na mnie rozbiegane oczy. Szwab wylądował na górze, szykując się do zadania kolejnych ciosów Słowianinowi.

- Jak dzieci. - podsumowałam.

Leipzig otwierał usta, aby coś powiedzieć, ale właśnie w tej samej chwili zacisnęłam pięść. Charknął, chwycił się za gardło i padł na ziemię, próbując wykrzesać z siebie oddech. Powoli purpurowiał, a Mińsk tylko patrzył z satysfakcją, poprawiając mundur.

- Panie Leipzig, znam pana nie od wczoraj i jestem pewna, że będzie pan skory do współpracy. Wszak tu się zabiega nie tylko o wolność pana, ale i wszystkich pana żołnierzy.

GradOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz