Rozdział XXXV

122 4 15
                                    

*** 

- Dzień dobry Wam wszystkim - przywitała się z uśmiechem Cassiopeia, gdy o północy spotkała się z uczniami w Sali Wejściowej - Dziękuję profesor Tockerbelly za pomoc w zebraniu wszystkich klas i za chęci uczestnictwa razem ze mną w tych zajęciach. Nikt nie zna Zakazanego Lasu lepiej, niż ona. 

- Nie ma za co, moja droga - Tockerbelly machnęła ręką - I tak w przeciwnym razie musiałabym patrolować korytarze, więc dla mnie to nawet lepiej!

- Skoro tak mówisz - Cassiopeia uśmiechnęła się, po czym ponownie zwróciła się do uczniów - A teraz razem pójdziemy na obiecaną przeze mnie lekcję na łące przy Zakazanym Lesie. Czy wszyscy są wyspani? 

- Tak - potwierdziła z entuzjazmem cała klasa. 

- A wszyscy są ciepło ubrani? - dopytała - Przypominam, że jest koniec stycznia. 

- Myślę, pani profesor - zaczęła Puchonka o kasztanowych włosach - Że wszyscy jesteśmy tak podekscytowani tym, że będziemy mieli lekcje na zewnątrz, że nie będzie nam zimno - zakończyła, a reszta osób potwierdziła. 

- Cieszę się, że mogłam sprawić Wam taką radość - Cassiopeia zaśmiała się delikatnie - Ale nie chcę, żeby po tej lekcji ktoś z Was wylądował w skrzydle szpitalnym z zapaleniem płuc. Więc Ci, którzy nie zdążyli zabrać szalików i czapek, proszę o wystąpienie.

Kilku uczniów, w tym Fred Weasley, wystąpili do przodu. 

- Pomogę Ci w tym, moja droga - zaproponowała profesor Tockerbelly, po czym machnęła różdżką i uczniowie, którzy zapomnieli wszystkich części garderoby, nagle mieli już je na sobie - Teraz możemy udać się do Lasu. Tylko bez żadnych sztuczek! 

- Będziemy grzeczni - odpowiedział jeden Ślizgon.

- Oni tak grzecznie tylko wyglądają - profesor Tockebelly pokręciła głową, spoglądając na Cassiopeię - Proszę mieć na nich oko. Pomogę Ci w tym.

- Razem damy radę - zaśmiała się Cassiopeia, po czym zwróciła się do uczniów - Skoro już wszyscy są gotowi, to proszę za nami - dodała, a chwilę później drzwi otworzyły się i wszyscy wyszli na zewnątrz, udając się w stronę Zakazanego Lasu.

- A czy tam nie będzie niebezpiecznie, pani profesor? - zapytała nagle Sarah. 

- Nie będziemy zbytnio się zagłębiać - wyjaśniła Tockerbelly - Pani dyrektor pokazała profesor Dimou idealną polanę niedaleko wejścia. Będzie ciemno, bo tam korony drzew są dosyć gęste, jednak nie mieszkają tam żadne niebezpieczne stworzenia. 

- A centaury? - zapytał lekko wystraszony Fred - Nie będą miały nic przeciwko, że wchodzimy na ich teren? 

- Centaury, z tego co mówiła profesor McGonagall, mieszkają dużo głębiej - odpowiedziała - Nie będą nas nachodzić. Prawda? - dodała, patrząc na koleżankę.

- Święta prawda! - zgodziła się Tockerbelly - Centaury nie zapuszczają się do granicy. 

- Super! - podsumował Fred - To znaczy, one nie są złe, ale... 

- Centaury są bardzo inteligentne - powiedziała Cassiopeia tak, aby słyszała ją cała klasa - I cenią sobie swoją prywatność i swoje tereny. Nie należy się ich obawiać, jeśli nie naruszamy ich dobra i przestrzeni. A dzisiaj, ani w żaden inny dzień, nie będziemy tego robić. 

- A na przykład akromantule? - zapytała wystraszona czarnowłosa Krukonka - Słyszałam, że jest ich tutaj pełno.

Cassiopeia zatrzymała się nagle i odwróciła w stronę uczniów.

Siostry Black: Szalone lata sześćdziesiąte [5]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz