23

195 16 3
                                    

Elisa

- Boże Arrigo, kupiłeś dom! – Westchnęłam, przyłożyłam dłoń do ust, aby ukryć szok. Nastała między mną a Arrigo niezręczna cisza, ja byłam tak zszokowana, że nie wiedziałam co powiedzieć. Bardzo dawno temu mieszkałam w takim domu z prawdziwego zdarzenia, to było wtedy, gdy moja mama jeszcze żyła i miewała się dobrze, czasy przed jej chorobą. A potem wszystko się zawaliło tata sprzedał dom i zamieszkaliśmy nad siłownią. Nie wiem czemu akurat w tej chwili naszła mnie taka nostalgia. Boże nigdy nie spodziewałabym się takiego gestu po Arrigo, że kupi nam dom. Zwłaszcza po tym jak chełpił się tym swoim apartamentem. Ten gest pokazuje mi jego poziom zaangażowania w nasze małżeństwo. Kurczę zrobiło mi się tak ciepło na sercu. Chyba miałam złe podejść do tego wszystkiego, on nie jest moim przekleństwem tylko błogosławieństwem od losu.

Nie wiele myśląc szybko pokonałam dzielącą nas odległość i po prostu go przytuliłam. On był zaskoczony moją reakcją. Minęło kilka sekund nim objął mnie mocniej, a wtedy odważyłam się spojrzeć w jego błękitne jak ocean oczy, w których dosłownie mogłam utonąć. Uśmiechał się do mnie ciepło, moje spojrzenie padło na jego usta, nazbyt często rozmyślałam o tym jak będą wyglądać nasze pocałunki, czy będzie tak samo, jak wtedy pod schodami podczas jego szesnastych urodziny. Wiem jedno, nie nastąpi to nigdy jeżeli będę się tylko zastanawiać. Więc nie wiele myśląc pocałowałam go. Przycinałam usta do jego ust bardzo delikatnie, z kolei on nie wykonał żadnego nagłego ruchu, a ni nie przyciągnął mnie do siebie. Pozwolił mi na zbadanie każdej krzywizny swych ust. To prawda nie miałam żadnego doświadczenia w całowaniu się, a na filmach wyglądało to raczej jakby partner zjadł usta partnerce. Wysunęłam język, a wtedy on otwarł swoje usta. I nastało coś, co kompletnie zrównało mnie z ziemią, sprawiło, że wszystkie myśli uleciały z głowy. A serce zaczęło pędzić, jak gdyby miało zaraz wyskoczyć mi z piersi. Poczułam jego smak, nutka mięty w połączeniu z bazylią stanowiło orzeźwiające połączenie, więc nie pojmowałam dlaczego czułam się jak na haju. Arrigo chwycił mnie w krzyżu przytrzymując w miejscu, kolana się pode mną ugięły i gdyby nie jego gest mogłam przednim paść w długą. On na chwilę przerwał nasz pocałunek, zagryzłam dolną wargę. Aj chyba całowanie Arrgio stanie się moim nowym hobby.

- Hm...Chyba podoba ci się dom? – Wymruczał wprost w moje usta.To był dobry moment abym trochę oprzytomniała, więc odwróciłam się przodem do budynku, ponieważ musiałam złapać trochę dystansu do tego wszystkiego.

- Żartujesz sobie podoba!? Podoba to mało powiedziane – Rzuciłam. Czułam, jak moje policzki są całe rozgrzane, a dłonie trzęsą mi się pod wpływem emocji.

- Bo wiesz Arrigo wbrew pozorom to ja jestem prostą dziewczyna, mi do szczęścia wiele nie potrzeba. Dom i kochająca rodzina to wszystko czego chciałam, kiedyś jeszcze były studia, ale teraz przestały mieć dla mnie takie znaczenie, jak wcześniej. Dlatego tak nie swojo się dzisiaj czułam na tych zakupach, kwoty niektórych rzeczy powalały na kolana, były po za moim zasięgiem – Zwróciłam się do niego twarzą.

– Nawet ty jesteś po za moim zasięgiem - Dodałem ze smutkiem.

- Mała poprawka, byłem – Podszedł do mnie, objął mnie ponownie.

- Teraz, jak już mamy za sobą, drugi pierwszy pocałunek – Uśmiechnęłam się na te słowa.

- Nie będę mógł przestać cię dotykać, jesteś tego świadoma.

-Myślę, że nie mam nic przeciwko

- O i taką odpowiedź lubię – Pocałował mnie tym razem po swojemu, zachłannie i wygłodniale, a ja przyjmowałam to z niebywałą rozkoszą. I znowu mój mózg zmieniał się w breje, a myśli uciekały z głowy.

- Boże przepadłem – Wypowiedział między naszymi pocałunkami.

- Ja chyba też – Odparłem.

- Jak to chyba? – Droczył się ze mną.

- Dobra, musimy przestać jest już późno, a po za tym mamy do obejrzenia dom – Stwierdził, pociągnął mnie za dłoń w stronę drzwi. Dobrze, że w betonowej posadzce, która stanowiła część podjazdu były wbudowane światła na czujnik, dzięki temu Arrigo bez problemu mógł otworzyć drzwi. Puścił mnie przodem.

- Światła w każdych pomieszczeniach są intuicyjne, więc nie będziemy musieli po omacku szukać włączników – Powiedział zadowolony.

- Myślę, że to bardzo dobra wiadomość – Odpowiedziałam. Korytarz był dużym pomieszczeniem, podłoga była wykonana z drewna, a ściany pomalowane były na biały kolor, pod lewą ścianą stała oparta komoda z jasnego surowego drewna z czarnymi metalowymi rantami, bardzo podobna do tych w stylu industrialnym. Nad komodą zawieszone było lustro, podeszłam do niego, aby dotknąć jego ramy, która okazała się drewniana. Wejście do salonu było półokrągłe i swobodnie mogło zmieścić się w nim cztery osoby. Salon był ogromny, jak boga kocham, mieszkanie mojego ojca był mniejsze niż to pomieszczenie. Wielka skórzana pikowana sofa w brązowym kolorze stała naprzeciwko kamiennego kominka, nad którym zawieszony był telewizor. Podeszłam do niej dotknęłam, w dotyku była chłodna, ale sprawiała wrażenie wygodnej, więc usiadłam, dookoła niej były jeszcze ustawione dwie mniejsze sofy w tym samym fasonie.

- Ale wygodna – Rzuciłam, Arrigo usiadł obok mnie. Wciąż nie mogłam się nadziwi wnętrzu, które było gustownie urządzone, jakby stary styl mieszkał się z tym nowoczesnym.

- A to jeszcze nie koniec, spójrz do góry – Polecił. Więc oparłam głowę o wezgłowie sofy i spojrzałam do góry. Sufit był bardzo wysoki, podparty drewnianymi postarzonymi belami. Trójkątne okna u szczytu dachu sprawiały, że wnętrze w dziennym świetle było oświetlone naturalnym światłem. Całe to połączenie nadawało charakter temu wnętrzu. Spojrzałam ponownie na Arrigo, któremu uśmiech nie schodził z twarzy, a co najważniejsze mi też.

Jakieś kilka metrów dalej znajdował się stół z ośmioma krzesłami. Musiałam wstać i podejść do okien, które były zamontowane na całej ścianie, ukazywały one piękny i bezkresny pejzaż. Coś niesamowitego, w oddali chyba dostrzegłam taflę wody, ale nie byłam do końca pewna, bo było już ciemno. Dostrzegłam w szybie odbicie Arrigo.

- Tak dobrze widzisz, tam jest jezioro - Wytłumaczył.

- Co? Będziemy mieć własne jezioro!? – Wypowiedziałam oszołomiona.

- Mała poprawka, mamy jezioro – Ten dom musiał kosztować co najmniej bańkę jak nie więcej. Obróciłam się do tyłu i dostrzegłam otwartą kuchnie na salon, jednym elementem oddzielającym tą przestrzeń była wyspa kuchenna z czterema krzesłami barowymi. To było spełnienie moich marzeń o pichceniu. W końcu będę mogła piec i gotować, robić to jednocześnie nie martwiąc się o brak miejsca. Ciemnogranatowe blaty wydawały się ciężkie, ale idealnie pasowały do szafek kuchennych wykonanych z jasnego drewna. Na centralnej ścianie kuchni znajdował się wielki okap wykonany z czarnego metalu, pod którym umieszczony został  duży piec gazowy z szczęściom palnikami. A pod sodem dwa piekarniki, no cudo. Mnóstwo szafek, szafeczek, z ciekawością zaglądałam do ich wnętrza, oczywiście okazały się być puste. Surowość drewna w połączeniu z ciemnymi kolorami wcale to nie był zły pomysł, według mnie pasowało to wszystko do siebie idealnie. Potem Arrigo pokazał mi sypialnie, a było ich cztery każda miała własną łazienkę, co za wypas. Jeśli chodzi o wystój w tych pomieszczeniach był dość ascetyczny, a składał się na niego łóżko i dwie szafki nocne. Ale przecież i tak będę mogła urządzić to po swojemu. I już się nie mogę doczekać.


Mafia: Naznaczony Tom 3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz