- Na pewno mogę zostawić Cię samą? - zapytał zmartwiony Mark.
- Jasne. - powiedziałam cicho. - Muszę to przeleżeć i będzie dobrze.
- Ale gdybyś czegoś potrzebowała, to zadzwoń. - zastrzegł. - Mieliśmy spędzić ten dzień razem...
- Nie przejmuj się. - uśmiechnęłam się słabo. - Nie byłabym dobrym towarzystwem.
- Nie prawda. - oburzył się. - Zawsze jesteś dobrym towarzystwem i nie próbuj mówić, że jest inaczej.
- Mark, jestem chora i muszę odpocząć. - powiedziałam. - Zadzwonię później do Toma żeby przyszedł.
- Musi on? - zmarszczył brwi.
- Mogę ewentualnie zadzwonić po James'a...
- Niech będzie Tom. - przerwał mi.
- Nie rozumiem dlaczego jesteś taki zazdrosny o James'a przecież nic nas nie łączy.
- Ale łączyło, a on za bardzo się do ciebie łasi.
- Łasi? - zapytałam i od razu zaczęłam się śmiać. - Nic innego nie przyszło Ci do głowy?
- Nie czepiaj się. - pocałował mnie w czoło. - Muszę już iść na to spotkanie. Postaram się wrócić jak najszybciej.
- Dobrze. - powiedziałam - Powodzenia z klientem.
- Dzięki.
Kiedy tylko zamknęły się za nim drzwi, od razu wyskoczyłam z łóżka i pobiegłam po swoją torebkę. Dążącymi rękami wyjęłam telefon i zadzwoniłam do Toma.
- Tom, proszę przyjedź do mnie. - powiedziałam cicho płaczliwym głosem.
- Jessica, co się stało?
- Proszę przyjedź i nie zadawaj pytań.
- Będę za piętnaście minut. - powiedział i się rozłączył.
Odłożyłam telefon i poszłam zobaczyć czy drzwi są zamknięte. Były, ale tylko na jeden spust, więc przekręciłam klucz jeszcze raz i założyłam łańcuch.
Wczoraj jak tylko pozbierałam się na tyle, żeby nie dać po sobie poznać, że coś się stało, schowałam zdjęcia do torebki i cały czas miałam ją przy sobie, żeby czasem Mark nie zobaczył. Nie chciałam, żeby niepotrzebnie się denerwował, a po drugie chciałam żeby Tom dowiedział się pierwszy i mi coś doradził.
Po trzydziestu minutach usłyszałam dzwonek do drzwi i od razu poszłam zobaczyć kto to jest. Przez judasza zobaczyłam, że to Tom. Otworzyłam natychmiast.
- Przepraszam za spóźnienie, ale korki były. - powiedział wchodząc i zamykając za sobą drzwi. - A teraz chcę wiedzieć, co się dzieje. Mark coś ci zrobił?
- Nie. - zaprzeczyłam i zaprowadziłam go do jasnego salonu. Zostawiłam go tam, a sama poszłam po torebkę w której miałam zdjęcia i liścik. - Zaraz zobaczysz.
Kiedy podawałam mu kopertę, patrzył na mnie dziwnie z pytaniem w oczach. Pokręciłam głową i kazałam mu zobaczyć. Ostrożnie, tak jak ja wczoraj, otworzył i wyjął zawartość. Oglądał w milczeniu z zaciśniętymi ustami, a kiedy skończył, to rzucił wszystko na stół i poderwał się gwałtownie na nogi.
- Co to kurwa jest!? To są jakieś żarty, prawda? - krzyczał zdenerwowany. - Kto do jasnej cholery próbuje Cię nastraszyć!? Byłaś z tym na policji?
- Nie.
- No to na co ty jeszcze czekasz!? - krzyknął tym razem na mnie.
- Nigdzie nie pójdę. - zawołałam wstając. - To na pewno jakiś klient z kancelarii. Nie dam się mu zastraszyć...
CZYTASZ
Nie Mogę Cię Zapomnieć
RomanceDruga część "Jesteś wszystkim...". Mark prowadził mnie między stolikami, aż pod ścianę. Po drodze witał się ze znajomymi i przedstawiał im mnie. Ja stałam i grzecznie rozmawiałam na niezobowiązujące tematy. W końcu doszliśmy do jednego stolika i Ma...