Rozdział 25

376 33 5
                                    

Początek spotkania nastolatków nie należało do najlepszych. Między nimi była niezręczna cisza, którą co jakiś czas przerywała pojedyncza osoba, by po chwili uciszyć się i patrzeć pusto w menu restauracji. Taehyung co jakiś czas zerkał na skrępowanego Jeongguka. Dlaczego tak przejmował się atmosferą ich wypadu na miasto, skoro to nie on zainicjował taki pomysł? Prawdopodobnie było to spowodowane ochroną dla swojego niepełnosprawnego przyjaciela, Jimina, który od wejścia do środka ani razu nie odezwał się do grupy nowych znajomych. Oczywiście dobrze wiedział dlaczego. Chłopak ciągle siedział w ośrodku i jedynie, kogo widział, to swoich kolegów z innych oddziałów, pielęgniarki, lekarzy czy rehabilitantów, nie wliczając w to Tae. Mało co rodzina go odwiedzała, więc cała ta sytuacja krępowała go. Dzień przed wyraził swoje obawy, czy będzie wystarczający dla tamtej trójki.

Przewodniczący klasy odchrząknął cicho. Cała piątka spojrzała na niego, czego zdecydowanie się nie spodziewał. Obejrzał każdego po kolei i swój wzrok skupił na Jiminie.

– No to... Jimin, opowiesz coś o sobie? – zapytał. – Do jakiego chodzisz-

– Ale dlaczego jego pierwszego pytasz? Może ty przedstaw się pierwszy, a nie go stresujesz? – odezwał się Tae. Powoli w nim buzowała krew. Wszyscy spojrzeli na niego zdziwieni. – To ty powinieneś nas poznać ze swoimi znajomymi, a nie Jimina do tego-

– Tae, przestań – zwrócił się do niego brunet. Ten natychmiast uspokoił się. – Wszystko jest okej.

– Wybacz, Jiminnie – westchnął. Oparł się dłonią o czoło, ocierając je nią.

Ponownie zapadła cisza. Nie sądził, że z takiej przyczyny podniesie mu się ciśnienie. Jednak co miał poradzić, jak przed restauracją tak bez żadnych skrupułów zlustrował wzrokiem jego przyjaciela?

– Mam zajęcia indywidualne z nauczycielami, więc nie mam jakiegoś kierunku w liceum jak na przykład wy macie – odparł. – Ale w ostatniej klasie będę próbował normalnie pójść do szkoły. Wiecie, trochę zaczerpnąć tego licealnego życia. – Podrapał się nerwowo po karku.

– To przez nogę, tak? – zapytał Mingyu.

– T-Tak...

– Co ci się z nią stało-

– Mingyu! – krzyknął Jeon, wyprzedzając Tae z kolejnymi wyrzutami. Nienawidził tak okropnej ciekawości przyjaciela. Wstyd mu było za niego. – Do cholery, nie pytaj o takie prywatne rzeczy. Rozmawiajmy o wszystkim, ale nie o tym – odparł załamany. Twarz Jimina poczerwieniała, a oczy zaszkliły. Dwójka przyjaciół spanikowała.

– J-Ja przepraszam, Jimin. Nie chciałem-

– Jest okej...

– Nie, nie jest okej. Nie powinienem cię o coś takiego pytać. Naprawdę przepraszam.

– Nie przejmuj się. Wszystko jest w porządku – pociągnął nosem. Rękawem otarł swoje oczy z pojedynczych łez.

– Świetnie, doprowadziłeś Jimina do płaczu – wycedził przez zęby Tae.

– Nie chciałem.

– To na co go pytasz? Nie uważasz, że to nieodpowiednie pytać obcego człowieka o coś takiego?

– Ale skąd miał wiedzieć? – znów zabrał głos Jeongguk, chcąc jakoś obronić przyjaciela, chociaż dobrze wiedział, że Tae miał rację.

– Odezwał się znawca. Jakbyś na samym początku pomyślał, jak tutaj przyszedłem to zdecydowanie inaczej by to wszystko wyglądało – przewrócił oczami.

– Możecie się zamknąć?! – krzyknął Bogum. – Kurwa, wyszliśmy wspólnie, żeby zjeść, pogadać luźno, a nie robić ciągle dramy. Mingyu nie powinien pytać, Jeongguk zaczynać od Jimina, a ty, Tae musisz wyluzować, bo ciebie też nie da się słuchać. Dajcie sobie spokój na ten wieczór. Chcę wypić i zjeść w dobrej atmosferze, a nie w tak gęstej, że można ją nożem przeciąć. Kelnerka do nas nie podchodzi od dwudziestu minut, bo patrzymy na siebie jak idioci i jeszcze kłócimy się o byle gówno – powiedział wiązkę słów, która była trafna do każdego uczestnika rozmowy. – Widać, że Jimin stresuje się, a wy akurat na niego zwracacie uwagę. Zacznijmy rozmawiać o nawet zasranej pogodzie, byle umilić ten czas – zakończył swój potok słów. Delikatnie ułożył dłoń na ramieniu bruneta. Nie przepadał za Jeonggukiem, ale chciał go lepiej poznać, odkąd nie chodził z tamtymi osiłkami. Żywił do niego ogromny uraz za to, co zrobił Taehyungowi, lecz on sam nie pomagał w tej sytuacji. Wszyscy momentalnie ucichli. W odpowiedzi kiwnęli twierdząco głową, po czym schowali nos w kartach menu. Każdy nastolatek wybrał to, na co miał ochotę i najstarszy z nich wezwał kelnerkę. Złożyli po kolei swoje zamówienie. Postanowili na razie odejść od picia alkoholu, najwyżej później coś domówią. Na razie wybrali sobie po zimnym, bezalkoholowym napoju, jaki ochłodzi ich nerwy. Koniec końców nie powinno być tak źle, prawda?

Następną godzinę szóstka nastolatków spędziła na jedzeniu i rozmowie. Co jakiś czas grupowo między sobą dyskutowali, a czasami we dwójkę, ewentualnie trójkę. Atmosfera rozluźniła się, Taehyung tak samo, ponieważ przestał patrzeć uważnie na Jeongguka. Przede wszystkim było to dla niego męczące i po dłuższym czasie stwierdził, że powinien choć trochę mu zaufać. Do tej pory nie żałował, z czego niesamowicie cieszył się.

Na szczęście nic złego nikt nie powiedział w stronę Jimina. Z jego obserwacji bawił się bardzo dobrze. Więcej uśmiechał się niż na początku ich wypadu. Był to najbardziej komfortowy widok dla Tae, jaki doznał w ostatnim czasie. Gdzieś z tyłu głowy miał nadzieję, że nie będzie to ich ostatnie spotkanie i podczas miesiąca wakacji dadzą radę umówić się na kolejne spotkanie. Przyjaciele Jeongguka również nie byli tacy źli, jacy wydawali się z początku. Często rzucali głupimi tekstami, na które każdy marszczył brwi, lecz nie odejmowało im tego uroku w byciu dobrymi kompanami do rozmów.

Ich spotkanie w restauracji skończyło się przed północą. Wszyscy rozeszli się w swoją stronę. Taehyung i Jeongguk zostali sam na sam. Obaj czekali na swoich rodziców, aż przyjadą. Stali przed lokalem w niezręcznej ciszy.

– To... Podobało ci się dzisiaj? – zapytał niepewnie przewodniczący. Włożył dłonie do tylnych kieszeni od spodni. Nie czuł się przy nim tak pewnie, odkąd między nimi odrobinę polepszyło się.

– Było w porządku – przyznał. Zerknął na niego. Nie mógł uwierzyć, że ktoś tak niepewny gnębił go przez prawie cały rok szkolny. – Chciałem zadbać, żeby Jimin czuł się komfortowo i tak było, więc nie mam żadnych zastrzeżeń. Tylko Mingyu mógłby nie zadawać takich pytań lub gadać głupot – zwrócił uwagę. To mu podobało się najmniej z całego wypadu.

– Chyba to zauważył już na początku, kiedy każdy na niego nakrzyczał. – Parsknął cicho śmiechem. – W ogóle nie spodziewałem się, że Jimin jest...

– Bez nogi?

– Tak... – mruknął, drapiąc się nerwowo po karku.

– A co to za różnica? Jest człowiekiem takim jak my – odparł. Odwrócił wzrok od Jeongguka i spojrzał przed siebie.

– Nie o to mi chodzi. Na pewno nie byłoby tak niezręcznych rozmów na początku i uniknęlibyśmy robienia przykrości Jiminowi. Nie chciałem, by coś takiego palnął – powiedział szczerze. Wolałby wiedzieć przed przyjściem pod restaurację, choć dla Tae nie miało to większego znaczenia. Nie chciał traktować swojego przyjaciela specjalnie, skoro sam tego nie chciał.

– Teraz wiesz. To jest najważniejsze. Bardzo dobrze wyszło i tamta dwójka była miła dla niego. Naprawdę, nie musisz tak się tym przejmować, Gguk. Wszyscy bawili się dobrze, włącznie ze mną. – Zobaczył nadjeżdżające auto swojej mamy. – Mam nadzieję, że kiedyś jeszcze raz tak się spotkamy. Jesteśmy w kontakcie. Miłych wakacji – pożegnał się z Jeonggukiem, a następnie wsiadł do samochodu i pozostawił nastolatka w swoich myślach.



⌘⌘⌘

Nie gniewajcie się na przyjaciół Jeongguka. Oni chcieli dobrze, a ludziom przy niepełnosprawnym zdarza się być niezręcznym. Dlatego postanowiłam poruszyć to w tym rozdziale.

A Jimin jest wrażliwy, bo w końcu był to jego pierwszy wypad od dawna, więc brał wszystko do siebie ):

Teraz to ja zostawiam Was w swoich myślach i lecę uczyć się na kolokwium.

Widzimy się w następnym rozdziale 💜

Can you hear me? | TaekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz