Dni mijały cholernie ciężko, a wszystko wokół się dłużyło. Poranki, południa i noce. Robiłam wszystko jak robot, byle dać wystarczająco dużo uwagi chłopakowi, który powoli stawiał kroki w nowym życiu.Bo to było nowe życie, zupełnie inne od tego, w którym widywał matkę i rozmawiał z nią na codzień.
Jak się okazało to właśnie osoba, która sprawiła tyle zamieszania tamtego dnia była Hannah Torres.
Śliczna porcelanowa lalka schowana do pudełka.
Kobietę znalazł Vinay, o czym powiedział mi dopiero otumaniony przez morfinę lub tego typu mocny lek. Nie chciał rozmawiać z nikim, ale to mi jako jedynej pozwolił trzymać się za rękę i słuchać jak na każde wspomnienie o niej lekarzy jęczał z bólu a łzy lały się potokami.
Hannah Torres, kobieta która walczyła z depresja dla własnego syna, która poświęcała się aby ratować jego dzieciństwo, i która mimo wypadków już dalej walczyła, powiesiła się w lasku obok ukochanego domku małego Vito.
Chłopak nie wiedział gdzie jest i nie martwił się tym zbytnio, bo zazwyczaj czas spędzała w swoim głównym domu, przy Ashtonie. Jednak gdy czarnowłosy dzień w dzień zakuwał do egzaminów, dziwnym się wydawało, że kobieta przestała wysyłać poranne wiadomości z zapewnieniem o braniu antydepresantów. Przestała zapewniać o swoim samopoczuciu a co najważniejsze ich codzienna obietnica, że NIC nie wzięła, w kontekście narkotyków, również wygasła. Zaczął się martwić do takiego stopnia, że pojechał do swojego ojca.
Ojca, który zakpił z niego i z jego rodzicielki. Osoby, która splunęła mu pod nogi i kazała wypierdalac do cpunki, którą była jego matka. Zero zrozumienia. Canden nic nie wiedział, więc również raczej zbył zmartwienia starszego brata.
Chłopak nie odpisywał na wiadomości ani nie odbierał telefonów, bo cały czas wydzwaniał po znajomych matki, aż jego komórka się rozładowała a on nie miał siły wracać do domu po cholerna ładowarkę. Szukał jej bezustannie aż trafił.
Kobieta była powieszona na jednym z drzew okalających ogrodzenie do tego konkretnego miejsca. Miejsca, które było wyzwolone od złych wspomnień, które było strefa bezpieczną dla małego chłopca.
Nie winiłam jej za to, dlaczego wybrała tą przestrzeń. Mogłabym wkurzać się, że zniszczyła mu doszczętnie życie ale czy miałam prawo? Ta kobieta była tak wyniszczona psychicznie, że nawet po wypadku z moim udziałem nie byłam w stanie się na nią złościć. Była otumaniona i zapewne nie chciała zostać znaleziona, mogła mieć nadzieję że ON tutaj już nie wracał, zapomniał o tym domku.
Przykrym jest to, że Vin pewnie chciał znaleźć chwilę odskoczni, dlatego wybrał się do jego dziecięcej krainy. To miejsce teraz będzie przypominać mu tylko o niej.
Z tego co zdołałam sama zinterpretować, chłopak przeciął sznur, na którym wisiała jego matka, bo lekarza wyznali, że znaleźli ją położoną na ziemi okrytą materiałem. Nic więcej nie było mi wiadome.
Dlaczego nie zadzwonił po pomoc?
Mogłam się domyślać, że znalazł ją po godzinach, kiedy było już za późno a sam w chwili lęku i roztrzęsienia uciekł do internatu, gdzie później go odnalazłam. Nie miałam pojęcia ile czasu minęło odkąd tam siedział.
Teraz przed nim była długa droga do powrotu. Chłopak musiał stawić czoła nowej rzeczywistości, a ja obawiałam się, że długo mu zajmie aby na jego twarzy powrócił ten lekceważący uśmiech.
***
Święta o dziwo były takie same jak zawsze. Matka pracowała, zatem Asthon niczym jej drugie odbicie również nie zagościł w swoim własnym domu. Nie miałam pojęcia ile jeszcze będę musiała przebywać na terenie Torresów, co mnie przytłaczało. Codziennie starałam się przyjeżdżać do Vinaya, który wynajął sobie nowe lokum, jednak przez śnieżycę taksówki bardzo rzadko kursowały. Musiałam w końcu zrobić to przeklęte prawo jazdy.
CZYTASZ
Overrated love
Short Story„Bo wystarczyła ta dwójka. Dwójka zupełnie różniących się od siebie osób. To właśnie oni postawili mnie w sytuacji, w której jedyne o czym marzyłam to przytulić się do taty. Może był to jakiś znak? Może właśnie w ten sposób ten ktoś u góry zadecydo...