Smells like teen spirit

Szok i szpital

Następne trzy dni spędziłam leżąc, płacząc i nie wstając z łóżka strasznie się o niego bałam. Byłam przerażona.

*08.04.1994 rok
Obudziłam się dość późno, ponieważ całą noc płakałam. Spojrzałam na telefon... 5 nieodebranych połączeń. Ojej.. Od Kurta. Oddzwoniłam od razu odebrała Courtney zapłakana:
- Tina znaleźli Kurta.
- Naprawdę? Gdzie był?
- Był w szklarni.
- Jejku co on tam robił?!?
- Tina nie płacz. Kurt...
- Co Kurt?!?
- Kurt.. Kurt.. on... on..
- No? No co?
- On popełnił samobójstwo.
Rozłączyłam się. Wpadłam w histerię. Zaczęłam krzyczeć. Płakałam, nie dało się mnie uspokoić. Wzięłam żyletkę, pociełam się, nie wytrzymałam. Moje ręce strasznie krwawiły. Chciałam się wykrwawić, zemdlałam i ktoś mnie znalazł. Było tak blisko wtedy bym z nim była na zawsze, ale nie zawsze ktoś coś musi zepsuć. Obudziłam się w szpitalu. Często się tam budziłam. Gdy zemdlałam widziałam światełko i Kurta, wołał mnie, a ja nie posłuchałam. Po przebudzeniu się, zauważyłam siedzącą obok mamę. Ja cały czas płakałam, znowu zaczęłam krzyczeć i szarpać się. Krzyczałam:
- DLACZEGO ON MNIE ZOSTAWIŁ!!! MIAŁ BYĆ PRZY MNIE ZAWSZE. OBIECAŁ MI. ODSZEDŁ TAK BEZ SŁOWA. DLACZEGO!.!?!?!?!?!?
Podali mi coś i odpłynęłam. Spałam dość długo po tym czymś. Leżałam i płakałam, patrząc w biały szpitalny sufit. Byłam podłączona do kroplówki, przetaczali mi krew. Mówili, że gdyby nikt mnie nie znalazł to bym się wykrwawiła. Nie słuchałam co do mnie mówiono cały czas o nim myślałam, o tym co zrobił i dlaczego. Przecież był taki młody. Miał żonę bardzo zazdrosną, ale mniejsza. Śliczną malutką córeczkę, która była jego aniołkiem. Nie rozumiem dlaczego tak się stało. Zawsze mógł ze mną pogadać, ale nie, bo lepiej było się zabić niż porozmawiać. Znowu Wpadłam w histerię. Krzyczałam kopałam nogami. Byłam nie do zniesienia. Przyszła Courtney, powiedziała, że 10 kwietnia odczyta publicznie list, który zostawił. Zapytałam lekarza czy będę mogła tam pójść. Niestety nie mogę. "Jesteś za słaba fizycznie i emocjonalnie."