Poranna rosa przesiąkała już przez jego dżinsy, gdy Duch powoli zbliżał się do polany, do której dotarł po mniej więcej godzinie wędrówki. Było zimno i niewygodnie, szorstki materiał ocierał się o jego skórę, ale było za wcześnie, żeby wracać, a potrzebował czasu sam na sam.

Jednak nie w taki sam sposób, jak zwykle to robił. Nie uciekał od uczuć, których nie mógł pojąć, bo w jakiś dziwny, pokręcony sposób potrafił je wszystkie zrozumieć. Pociąg, jaki czuł do Soapa, komfort i łatwość między nimi. Ghost może nie był do tego przyzwyczajony, ale to nie znaczyło, że był idiotą, wiedział, że mniej więcej zakochuje się w tym mężczyźnie i to twardym. I uciekał od tego przez większość swojego życia, chociaż w ostatnich latach nie otrzymał wielu ofert. Ze względu na wojsko, ze względu na stan jego życia, na to, jak często był wysyłany na misje po całym świecie, że zmęczenie spowodowane zmianą strefy czasowej było dla niego ciągłym stanem umysłu.

Ale wszystko się zmieniło. Mieli i nawet jeśli nadal miał problemy z przyzwyczajeniem się do tego, nawet jeśli potrzebował jeszcze czasu, aby to wszystko zaakceptować i fakt, że teraz, gdy społeczeństwo mniej więcej się rozpadło, a wojsko rozproszyło się z wiatrem, był wolny robienie tego, na co miał ochotę, nadal było dla niego dziwne.

A teraz tym, czego chciał, było Soap. A on chciał, żeby był przy tym twardy.

Ale nie, nie uciekał. Zostawił wiadomość dla Soapa, kiedy się obudzi. Obietnicę, że po prostu miał ochotę wyjść na spacer, że nie chciał go budzić. Przez chwilę patrzył na swoje nagie ciało skąpane w porannym świetle, w połowie ukryte pod prostym prześcieradłem łóżka, patrzył, jak jego opalona skóra zmienia się w stopione złoto, a jego cudowna twarz wykrzywia się i chowa przed światłem. Delikatnie pocałował go w głowę i ruszył na spacer.

Ghost zawsze lubił tak wychodzić rano. Kiedy świat się budził, kiedy jeszcze nic złego się nie działo, tu i ówdzie słychać było tylko kilka ptaków. Istniała szansa, że wpadnie na zombie, więc na wszelki wypadek miał przy sobie jeden ze swoich noży, ale poza tym czuł się tak samo, jak dziesiątki razy, gdy to robił, w bazie. Spokój, cisza i sposób na przywrócenie spokoju jego umysłowi.

I jaki spokój poczuł, gdy słońce powoli wschodziło za drzewami, powietrze było wilgotne od rosy, a jego nozdrza wypełniał silny zapach mokrej ziemi. Zdjął maskę, żeby móc się nią w pełni cieszyć, czując, że o tej porze nikt nie będzie mu przeszkadzał, że nikt się na niego nie natknie. Ściągnie go z powrotem, kiedy wróci do osady, chociaż chęć trzymania go z daleka od tego momentu zaczynała dać o sobie znać.

Och, Duch nie był głupi, wiedział, że niektórych ludzi zniechęciłyby te blizny, sposób, w jaki nadawały jego twarz, sposób, w jaki lśniły prawie srebrzyście na tle jego jasnej skóry, sposób, w jaki rysowały jego twarz w to czy tamto sposób, jeśli zmarszczył brwi lub uśmiechnął się.

Ale… sposób, w jaki Soap na niego patrzył, naprawdę patrzył na niego, kiedy zdjął maskę… Ghost nie mógł powstrzymać się od myśli, że może, tylko może, to wystarczyło, aby zrównoważyć negatyw.

Boże, ten człowiek naprawdę wywrócił wszystko do góry nogami, co.

Pocierając wspomnianą twarz, Duch uśmiechnął się do siebie, gdy kontynuował swoją wyimaginowaną ścieżkę przez las, minął polanę i ponownie między drzewami, z uszami nastawionymi na wyłapanie wszelkich oznak, że będzie musiał walczyć. Nie robił nic, by zachować ciszę, co było prawie niemożliwe, biorąc pod uwagę gęstość poszycia lasu, chociaż mech na ziemi rzeczywiście pomagał mu amortyzować kroki, nie zdziwiłoby go, gdyby potknął się o jedno lub dwa zwierzęta.

Nie zdziwiłoby go, gdyby spłoszył jedno lub dwa dzikie zwierzęta.

Ale nie spotkał żadnego. Żadnych bezpańskich zombie szukających świeżego mięsa, żadnych dzikich zwierząt prowadzących spokojne życie. Żadnego, co mógł zobaczyć, to znaczy, że ptaki wokół niego głośno śpiewały, a ich dźwięki przypominały niemal kołysankę, przez co niemal chciał wrócić do łóżka. Wracając do Soapa i jego ciepła oraz sposobu, w jaki obejmował go ramieniem i wtulał się w jego szyję, przywiązany do jego boku i pozostawiający niewiele miejsca na poruszanie się na zbyt małym łóżku.

Dzień po końcu świata Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz