Na brukowanej uliczce, gdzie światła latarni układają się w romantyczny obraz, Harry i Louis przekraczają próg jednej z urokliwych restauracji. Ich spojrzenia spotykają się, a uśmiechy układają się w złocistą aurę, która towarzyszy ich randce. Louis, gestem pełnym gracji, trzyma drzwi otwarte dla Harry'ego, a ich dłonie zetknięte na krótką chwilę wywołują przypływ emocji.
W restauracji, przy stoliku u okna, spojrzenia przewijają się jak niewidzialny wątek, łącząc ich serca.
- Twój uścisk jest jak melodia - mówi Louis, patrząc głęboko w oczy Harry'ego.
- A twoje spojrzenie rozświetla mrok - odpowiada mu Harry, unosząc kieliszek w ich romantycznym toaście.
Po wspólnej kolacji udają się na spacer po starówce, gdzie wąskie uliczki i kamienne budynki otaczają ich atmosferą tajemnicy. Głosy miasta cichną, gdy znajdują się na ławce w małym parku.
- To niesamowite - westchnął Harry, obejmując Louisa - jakbyśmy znali się od lat.
Louis, uśmiechając się, odpowiedział:
- Czas i miejsce znaczą niewiele, gdy serce mówi nam coś innego.
Z czasem ich wspólne ścieżki przeszły z romantycznych spacerów do intymnych rozmów. W miarę jak księżyc wznosił się na niebie, ich relacja zacieśniała się.
Przy schodach do swojego mieszkania, Louis zatrzymał się i spojrzał na Harry'ego.
- Chcesz wejść na chwilę? - zapytał, a bliskość między nimi stała się niemożliwa do zignorowania.
Ich dialogi były jak płomienie, rozpalając atmosferę.
- Jesteś jak zaklęcie - wyszeptał Harry, a Louis odpowiedział uśmiechem.
- Może to tylko magia tego wieczoru.
Po zamknięciu drzwi namiętne chwile rozkwitały w ich wnętrzu, a słowa stawały się niepotrzebne. Dialog ustąpił miejsca czułym gestom, a ich bliskość była jak połączenie dwóch dusz, które znalazły się nawzajem. Noc przemijała, a w ich wspomnieniach pozostała ta niepowtarzalna, dwuznaczna sytuacja, przesiąknięta miłością.
Noc przyniosła ze sobą magiczną ciszę, a Louis i Harry znaleźli się w zaciszu mieszkania Tomlinsona. Światło świec delikatnie rozświetlało pokój, a atmosfera była nasycona napięciem i oczekiwaniem.
Louis, trzymając Harry'ego za rękę, poprowadził go do salonu, gdzie miękka sofa zapraszała do odpoczynku.
- To jest miejsce, gdzie magia się dzieje - mruknął Louis, unosząc brwi w żartobliwy sposób. Harry uśmiechnął się w odpowiedzi, czując, jak serce bije mu szybciej.
- Oto druga część naszej randki - powiedział Louis, oferując Harry'emu kieliszek wina. Ich spojrzenia spotkały się, a atmosfera stała się jeszcze bardziej intensywna.
- Za magię tego wieczoru - westchnął Harry, podnosząc kieliszek. Louis uniósł swój, a ich wzroki splatały się niczym taniec miłości.
Gdy pierwsze dźwięki ulicznych muzyków dobiegały do ich uszu, Harry zauważył fortepian w jednym z kątów pokoju.
- Może zagramy coś wspólnie? - zaproponował Louis, a Harry zgodził się z uśmiechem.
Wkrótce potem dźwięki fortepianu wypełniły przestrzeń, a ich ręce tańczyły po klawiszach jak dwie dusze harmonizujące ze sobą. Melodia była jak ich własna opowieść, a każda nuta mówiła o tym, co czuli w środku.
Gdy ostatni dźwięk wybrzmiał, Harry spojrzał na Louisa z uznaniem.
- Twoja muzyka jest jak twe serce – piękna i pełna uczucia - powiedział.
CZYTASZ
Płomień miłości | Larry Stylinson I One Shot
FanfictionHarry i Louis idą na randkę, a potem...