Rozdział 17: Mroczna strona

200 13 5
                                    


Zaczęło się praktycznie na wejściu do auta. Philip nie zamierzał się przejmować tym, że kierowca go usłyszy lub zobaczy. Jechaliśmy sobie spokojnie do jego domu i nikt nam nie przeszkadzał Zewnętrzny świat nie bardzo obchodził Larchera. Robił to co chciał i nie zamierzał nikogo pytać o zgodę. Ani wtedy kiedy mnie spoliczkował ani wtedy kiedy rozpoczynał swój monolog, którego musiałam słuchać z pokorą i bez przerywania:

- A więc nikt nie byłby mnie w stanie pokochać - uśmiechnął się do mnie z mrokiem, którego nigdy w jego oczach nie widziałam - pomyślimy wspólnie nad tym co zrobisz, aby wynagrodzić mi takie zachowanie. Stawką będzie Dylan. 

Zmroziło mnie. Nie sądziłam, że Philip będzie się patyczkował, nie łudziłam, że miał ludzkie odruchy, ale przynajmniej myślałam, że swoje karanie będzie planował adekwatnie do przewinienia. 

- Co się dziwisz? - no tak, co ja się dziwie, przecież to takie normalne, że ktoś grozi twoim dzieciom. Boję się ludzi, którzy tak nie mieli i te sprawy. - Dylan nie ma ogłady, dobrze, aby ktoś go utemperował. 

- To mój syn. 

- Skarbie, ja mówię. - powiedział z wielką pobłażliwością. Dzięki, łaskawco. Hamowałam się, aby nie przewrócić oczami lub nie prychnąć z pogardą.  - Tak to twój syn, ale uważam, że dobrze by mu zrobiło pobycie w środowisku, które umie zapanować nad młodymi, niegrzecznymi chłopcami. 

- Ale.. - znowu prawie przerwałam, jednak zreflektowawszy się jak przerywanie działa na Philipa, zapięłam usta na niewidzialny zamek i spuściłam głowę w dół, w geście przeprosinowym. Też bywałam łaskawa.

- Możliwe, że zatrudnię dla was guwernantkę albo asystenta, który będzie mi raportował wasze poczynania - spojrzał na mnie z nieskrywaną złośliwością. Podobało mu się to, że mnie ranił. Skurwiel do sześcianu. Do tego rozsiadł się jeszcze, założył nogę na nogę i oddychał sobie tak spokojnie - jakże byłbym wtedy miły, prawda? Ale nie ma nic za darmo. Jak już mówiłem wymyślimy w jaki sposób wynagrodzisz mi swoje skandaliczne zachowanie w domu Aidena.

Moje skandaliczne zachowanie? To ciekawe jak powinnam nazwać to co on wyprawiać. 

- Przygotujesz dla mnie jutro kolację. Sama. Bez niczyjej pomocy. - rzucił beznamiętnie - Jednak nie myśl o tym, aby dodawać truciznę. - czegoś się nauczyłeś od naszej ostatniej rozmowy o kolacji, brawo -  Jeżeli umrę to twoje dzieci spotka taki sam los, zostaną sprzedane na organy. 

Groźba dotarła

- To chyba nie jest zbyt duża kara, prawda? 

- Absolutnie - nie dosypię ci arszeniku, ale przez całe przygotowywanie posiłku będę o tym myślała. 

- Cieszę się. Ah, jeszcze jedno - pokazał palcem wskazującym na moje ubranie - zatrudnię dla ciebie stylistkę. Nawet w domu masz prezentować się nieskazitelnie. W sukienkach i obcasach, resztę wyrzucimy na śmietnik. 

Zmrużyłam oczy. On był gorszy niż Aiden podczas swoich najgorszych dni. 

- Mam pytanie - powiedziałam po chwili. 

- Słucham cię, skarbie. - na sam dźwięk skarbie w jego ustach miałam ochotę zwymiotować. Powstrzymywałam się jedynie dla dobra moich bliskich. 

- Jak Kitty cię budziła? - zagryzłam wargę. Nie wiedziałam czy chciałam wiedzieć, ale nie mogłam się powstrzymać.

- Tak jak sobie tego życzyłem - uniósł brwi - robiła to o co ją prosiłem. 

- To co jej kazałeś - nie mogłam się zamknąć i mieć spokoju, drążyłam. 

Philip westchnął, ale nie zraził się zanadto: 

SuperiorOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz