„Pokochać Cię nie mogę,
Ale spale za ciebie pochodnie.“
Nie dobrze się mu zrobiło,
W głowie zakręciło.Dawno go nie widział,
A może tylko się przewidział?
Nie raz to jedno lico,
W jego głowie pełnej się tliło,
Nie opuszczał go już nigdy,
Czekał aż ten czar pryśnie nikły,
Nie raz słyszał, iż to zadziała,
Najwidoczniej u niego nic nie zdziała,
Pecha niejakiego miał,
I się z tego śmiał.
Nie przeszkadzało mu to wcale,
Tak od wieków było, mu skazane,
Stać i czekać, jak pies wierny,
Jak odchodzi jego druh kolejny,
Nie zostawił jeszcze nikogo,
Na niego spadło chodzenie stromo.
„Czym sobie zasłużyłem, na to?“
Głucho pytanie się odbiło,
Ale ktoś tu przecież z nim był,
Udawał tylko, że się już zmył,
Tak ja uczucia jego wtedy stracone,
„Już nigdy im nie pomogę!“
Sam sobie przeczył ciągle,
Ale robił to bardzo mozolnie.
Dzięki nim, krew z niego wypłynęła,
Nie dostał wtedy natchnienia.Często to przeżywał,
Ale zawsze jakoś dożywał,
Nie wiedział nikt stanu jego,
“No i dobrze, mam dość tego“
Mruczał zawsze pod nosem,
Chodził później pod skosem.
Tylko tak sobie umiał poradzić,
A później będzie kogo zdradzić,
On tego nigdy by nie zrobił,
Tylko innym by krzywdę narobił,
A widząc te smutne miny,
Wiąże sam sobie do nóg liny,
By lepiej było innym,
A on zostanie znowu winnym.
Nie przeszkadza mu to wcale,
Pójdzie później pod zdrową salę.
„Znowu tu ciebie widzę, chłopcu drogi“
Widział jego oczy, widział kapliczki,
Teraz bez problemu tu przychodził,
I pamięć znowu swoją zawodził.
Patrzył na zakazane picie,
„Kiedy mnie uzdrowicie?„Nie doczekał się tego nigdy,
Nie zdziwił się, takie jego los dziwny.Ale nie każdy odda duszę,
Jak on – przeżyje katusze,
Ludzie z niego w kółko drwią,
A on pisze to ich krwią.
Nienawidził ich za to,
„Zmienię się tato!“
Do nieba powtarzał,
I się dalej po ziemi za to tarzał,
Bo kłamstwem były słowa,
Chciał, aby została mu odcięta głowa,
To kara sprawiedliwa by była,
Nikomu by nie zaszkodziła,
Cieszyłby się on,
A inny by krzyczeli: „Zgon!“.
Nie potrafił tego nawet zahamować,
Zawsze chciał się w cieniu schować,
Na odwrót mu to zawsze wychodziło,
I całkiem ciało wygłodziło.Tak szczerze:
Nie dbał o siebie,
Nie potrafił nawet odpowiednio,
Ubrać coś ładnego, pokazać piękno,
Mnóstwo oczów wokoło niego,
Jak dobrze, że nie nagiego,
Chociaż prawie to identyczne,
Chciał być jak wytyczne.
Nie udało mi się to w sposób żaden,
Zaczął się powtarzać ciąg zdarzeń,
Pięknych dla niego,
Dla innych to coś okropnego.
Odpychać zaczął od siebie,
Jedne co mu brakowało, to jedzie
Mnóstwo tego miał,
Gdyż na to rzecz jasna zarabiał,
Chociaż czy tak to jadł,
Jak wtedy zbladł,
Spojrzał na coś słodkiego,
Już go pragnienie pochłonęło,
Karać się przez to będzie,
Bez jedzenia się obędzie.
Ale co zrobić musi,
Jak go to tak bardzo kusi,
Całe zjadał,
Aby nie czuć jak spadł,
By poczuć ten smak,
I tylko tyle - oddał to na mak,
Albo to i jego krew uboga,
Przypomina piękno dwojga.Pamiętał to do dziś,
Dostał od niego ładny miś,
Przed tym całkowicie inaczej było,
Między nimi zimno przewiało,
I a on chciał mi dać to ciepło,
Za późno, już się wydarzyło.
Choć nie chciał go znać wtedy,
Zwyzywał go od: Mendy.
Prawdą to dla niego było,
Ale inaczej się potoczyło,
I dla niego on ważny się stał
Z twarzy zdarł materiał,
I było widać twarz prawdziwą,
Mówił mu: „Urodę masz urodziwą",
Dumny z siebie i tego, co ma,
Uśmiechem go witał, bez dram.
Dziękował za to wszystko,
Czuł jakby, się w nim iskrzyło,
Nie wierzył temu, co się dzieje,
W końcu był pewien, iż żyje.Zanim oczy się obejrzały,
Już martwe uczucia leżały,
Stracił wszystko, co miał,
A tyle jemu jedynemu oddał,
Nie będzie już tego między nimi,
W jego oczach łzy lały się litrami całymi,
Nie mógł znowu uwierzyć temu,
Czemu się dzieje to tylko jemu,
Tak dobrze chciał tylko,
Nie dla siebie, a dla niego,
Widział, jaki on jest,
Lecz dawał miły mu gest.
Co teraz z nim będzie,
Na duchu nic go nie podniesie.
Na raz się stoczył,
„Czemu, że jam nie skoczył?“On nowa się wszystko zaczęło,
W głowie się skończyło,
Pozostało więc już nic,
Chciałby postawić sobie znicz,
Nie mógł robić co chce,
Odeberano mu jego serce,
Nie poczuł tego nawet,
Ale wszyscy słyszeli jego lament.
