— Dzięki...
Aether czuł, jak rozpiera go radość, gdy docierał do niego fakt, że ogląda spadające gwiazdy na polu z kwiatami, które według Xiao mają kolor jego oczu, właśnie z niższym brunetem.
— Uh.. Podoba ci się? — zapytał cicho Xiao, a blondyn poczuł na sobie jego wzrok. Zerknął na studenta, a kąciki jego ust drgnęły do góry, gdy zobaczył swój wizerunek w złotych oczach.
— Bardzo — uśmiechnął się delikatnie do siebie, patrząc miękkim spojrzeniem na długie warkocze ciągnące się za gwiazdami, których blask odbijał się w jego ślepiach.
— To dobrze... — odparł Xiao, a jego oczy zmrużyły się, przy czym pojawiły się w ich kącikach lekkie zmarszczki.
Chłodny powiew poruszył kosmykami ich włosów, a jego cichy świst przerwał ciszę pomiędzy chłopakami. Ich klatki unosiły się spokojnie, a zachwyt ogarniał serca. Oboje czuli się... wolnie, chociaż żadne z nich nie zdawało sobie z tego sprawę.
Widok zapierał dech w piersi, a nawet jeśli widzieli go już ileś razy w swoich krótkich życiach, ten był specjalny. Ten wywołał poruszenie niewidocznej nici pomiędzy nimi, która żałośnie próbowała zaświecić, ale nie mogła.
Aether wziął głębszy oddech, a chłodne powietrze podrażniło jego nos, przynosząc spokój sercu. Dawno nie czuł się tak, jakby wszystko wokół się zatrzymało i mógł zwyczajnie odetchnąć. A zdecydowanie tego potrzebował, tak jak każdy człowiek.
— Aether...? — z ust Xiao wydobył się nieco nerwowy i niepewny szept. Blondyn spojrzał na niego na chwilę, żeby dać mu znać, by kontynuował i z powrotem skierował swój wzrok na gwieździste niebo.
— Chciałbym ci coś powiedzieć- — zaczął cicho. — Ja... Japierdole, jakby to ująć w słowa — wymamrotał zirytowany i pomasował skroń opuszkami palców. Aether znów na niego zerknął i zaczął bawić się swoimi pierścionkami, zestresowany przez postawę Xiao. Miał tyle myśli w głowie, ale wszystkie za szybko przemijały, żeby mógł skupić się na jednej i uspokoić.
— Mów co ci przyjdzie na myśl, jakoś to rozszyfruję — powiedział z nutką humoru w głosie. Przylepił swoje bursztynowe oczy do splamionego gwiazdami nieba, zbyt niepewny, żeby spojrzeć na twarz Xiao.
— To... powiem wprost — zdecydował szeptem brunet. — Kocham cię.
I Aether poczuł, jak całe jego ciało się spina i nieruchomieje — jedynie serce próbuję wyrwać się z piersi. Jego oczy otworzyły się szerzej, próbując skupić się na nieboskłonie, ale miał wrażenie, jakby nie mógł złapać ostrości.
Tyle myśli tworzyło się w jego głowie, tworząc jeden wielki bałagan. Nie mógł wyłapać ani jednej, szczególnie gdy ułożyły się w ogromny supeł. Przez to nie potrafił wydusić z siebie ani słowa; zupełnie, jakby przestał myśleć.Jego ręce lekko drżały, a serce zaczynało boleć od tylu emocji. Nie umiał ich nazwać, nie umiał ich rozpoznać, ani rozdzielić. Nie umiał nad nimi zapanować, mógł jedynie siedzieć w bezruchu i próbować wykrzyczeć co czuje — jednak nic nie wydobyło się z jego uchylonych w szoku ust. Jego wargi drgnęły, próbując przepuścić niestabilny głos, ale milczał. Był cicho.
Aether zagryzł dolną wargę, gdy poczuł jak jego rzęsy ugięły się lekko pod wpływem srebrzystych kropelek łez.
Jedna spłynęła samotnie po jego policzku i zderzyła się z zimną ziemią, a Aether z rzeczywistością.
— Ale jakby... Czuję to samo do Ayaki — wyszeptał z żalem Xiao, wpatrując się w ziemię. Nic nie zobaczył. — Wiem, że ona ma dziewczynę, ale to jakoś tak się stało... Wiem, że nie mogę być z tobą związku, bo kocham też Ayakę i nie chcę cię ranić- ale wiem też, że jej serce należy do Yoimiyii i mimo tego, nie potrafię się odkochać... — wydusił z siebie, a jego głos drżał od emocji. Zacisnął usta w wąską linię, wbijając paznokcie we wnętrze swojej dłoni, gdy zacisnął ją w piąstkę.
CZYTASZ
"Golden Flowers." (Genshin Impact, Xiaether ━ modern au.)
Fanfic❝ - Aether - zaczął, jednak blondwłosy nie podniósł na niego wzroku. Stłumił westchnięcie i zsunął cienki szalik ze swojej szyi. Jak na październik było dosyć zimno, więc mama Xiao zmusiła go do założenia uszytego przez nią szalika. - Proszę. ❞ ━━━━...