13. Świetlana przyszłość

108 5 0
                                    

Lea

Moje spojrzenie powędrowało w kierunku wejście do sali. Nie mogłam uwierzyć, że do pomieszczenia właśnie wszedł Will. Chłopak, który w ostatnim czasie zaprząta moje myśli. Co on tutaj robił? Dlaczego przyszedł? Te dwa pytania przez dłuższą chwilę krążyły mi po głowie.

  - Cześć mała. - przywitał się

Kolejnym ruchem z jego strony, którego się totalnie nie spodziewałam, było podejście do mojego łóżka. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że mnie przytulił. On mnie przytulił. W moim brzuchu pojawiło się stado motyli. Nie wiedziałam co się ze mną dzieje. Nigdy nie czułam czegoś takiego.

  - Nie pozwalaj sobie. - odciągnął go ode mnie Connor
  - Aleś ty zazdrosny
  - O nią? Zawsze. - puścił mi oczko
  - Dlaczego przyszedłeś? - przerwałam im
  - Już chcesz się mnie pozbyć?
  - Nie, po prostu jestem trochę zaskoczona. Nie spodziewałam się ciebie tutaj.
  - Jesteś siostrą mojego kumpla, to oczywiste, że się o ciebie martwię.
  - Ta, bo tylko o to ci chodzi.
  - To znaczy? - zapytałam zdziwiona
  - Martwiłeś się o nią, zanim dowiedziałeś się, że jest moją siostrą. Nie udawaj. - zwrócił się do Willa
  - Zaraz ci walne Connor. - warknął
  - Taka prawda. Coś się między wami dzieje. Gdyby nie fakt, że to właśnie Lea nie wtrącałbym się. Jednak w tej sytuacji muszę powiedzieć ci jedno. Jeśli choć raz będzie przez ciebie płakać, urwę ci jaja. Rozumiesz?
  - Dobra już się tak nie unoś.
  - Ale wiecie, że ja dalej tu jestem. - odezwałam się, żeby w końcu zwrócić na siebie uwagę chłopaków

Zaproponowałam wspólne oglądanie filmu, żeby rozluźnić trochę atmosferę. Od dawna chciałam obejrzeć film, gdzie główna bohaterka była łyżwiarką figurową.
Uwielbiałam patrzeć, jak wykonują one swoje układy. Ja nie miałam jeszcze okazji nauczyć się jeździć na łyżwach, a co dopiero próbować zrobić jakiś układ. Wszystko wyglądało niesamowicie, ale wiedziałam, że nie jest to takie proste, jak się wydaje.

Po skończonym seansie wygoniłam chłopaków do domów, żeby odpoczęli przed jutrzejszymi zajęciami w szkole. Ja również chciałabym wrócić do szkolnej ławki. Przebywanie w szpitalu było strasznie męczące. Ciągle badania i pytania o samopoczucie mnie wykańczało. Marzyłam o powrocie do domu, jednak wiedziałam, że nie nastąpi to tak szybko.

***

Od czasu mojego przyjęcia do szpitala minął miesiąc. Codziennie odwiedzał mnie Connor razem z rodzicami. Mój stan bardzo się poprawił, dlatego dzisiaj mogłam wyjść ze szpitala. Poprosiłam rodziców, aby nic nie mówili Connorowi, chciałam zrobić mu niespodziankę. Miał dzisiaj bardzo ważny mecz, a ja chciałam go wesprzeć swoją obecnością. Kilka dni temu mówił mi, że bardzo by chciał, żebym była tam razem z nim. Przebrałam się w przygotowane wcześniej ubrania i razem z rodzicami skierowaliśmy się do samochodu. Jack wrzucił moją torbę do bagażnika, a następnie odpalił silnik i odjechał. Od razu pojechaliśmy do szkoły. Mecz miał zacząć się na niecałą godzinę. Droga zajęła nam jakieś dwadzieścia minut. Kiedy dotarliśmy, od razu postanowiłam zająć sobie miejsce na samym przodzie. Mecz w końcu się zaczął, a ja dostrzegłam Connora. Wyglądał na trochę zdenerwowanego. Wiedziałam, że ten mecz jest dla niego bardzo ważny.

W pewnym momencie dostrzegłam Willa, patrzył na mnie z uśmiechem na ustach. Skinęłam głową w stronę Connora, a on od razu załapał o co mi chodzi. Szturchnął chłopaka, a następnie pokazał na mnie palcem. Moje oczy napotkały te należące do mojego brata. Widziałam, że trochę się rozluźnił na mój widok.

Chłopak na koniec się uśmiechnął, a potem podszedł do swoich kolegów z drużyny. Mecz w końcu się zaczął. Na początku szło nam bardzo dobrze, jednak kiedy jeden z naszych graczy się przewrócił, przeciwna drużyna odebrała nam piłkę. Bardzo ciężko było ponownie się do niej dostać. Connor cały czas spoglądał na widownię. Nie potrafił się skupić, co było do niego niepodobne. W trakcie przerwy postanowiłam do niego podejść.

  - Co się dzieje Connor?
  - Wszystko w porządku.
  - Przecież widzę. Nie potrafisz się skupić, przez co cały czas tracicie piłkę. Jesteś kapitanem, musisz ich poprowadzić. Jeśli ty jesteś nieobecny, oni nie będą w stanie sami poprowadzić gry.
  - Wiem, ale sama spójrz. W pierwszym rzędzie siedzą sami wpływowi ludzie. Jeśli wygramy, będziemy mieć przed sobą świetlaną przyszłość.
  - Wiem, że czujesz presję, ale musisz wziąć się w garść. Oni ci ufają, wierzą, że poprowadzisz ich do zwycięstwa. No dalej Connor, wierzę w ciebie.

Przytuliłam go, a następnie wróciłam na swoje miejsce. Po chwili obie drużyny weszły na boisko. Wierzyłam w umiejętności swojego brata. Nie był tylko najlepszym graczem, był również najlepszym kapitanem dla swojej drużyny. Connor musiał wziąć do siebie moje słowa, ponieważ w końcu skupił się na grze. Ostatecznie udało im się wygrać.

***

  - Co ty tutaj w ogóle robisz, nie powinnaś być w szpitalu?
  - Wypisali mnie.
  - Skoro cię wypisali, powinnaś odpoczywać w domu.
  - Chciałam zobaczyć, jak wygrywasz. - uśmiechnęłam się do brata
  - A co jeśli by ci się coś stało?
  - Daj spokój, znam swój organizm. To nie jest dla mnie nic nowego.
  - Ale dla mnie tak. Martwię się o ciebie.
  - Nie musisz. Zrobili mi wszystkie potrzebne badania, mój stan się polepszył.
  - Ale.. - przerwałam mu
  - Wiem, że się o mnie martwisz, ale nic mi nie jest.
  - W porządku, nie będę robił ci wykładów.
  - I dzięki Bogu.
  - Wracajmy już do domu.
  - Czekaj czekaj, a ty czasami nie idziesz świętować ze swoją drużyną?
  - Wolę posiedzieć z tobą.
  - Connor.
  - No co?
  - Ten mecz był dla ciebie ważny. Zresztą nie tylko dla ciebie, ale dla całej twojej drużyny. Wiele trudu i wysiłku was to kosztowało, zasługujecie na odpoczynek. Idź już, na pewno na ciebie czekają.
  - Dobrze już dobrze, ale ty wracaj już do domu.
  - W porządku.

Pożegnałam się z bratem, a następnie razem z mamą i Jack'iem wróciłam do domu.

___________

Hejka hejka!!
Dawno mnie nie było, ale ostatnio miałam DUŻO spraw na głowie i naprawdę nie miałam chwili, żeby coś napisać. Mam nadzieję, że mi to wybaczycie. Postaram się wam to wynagrodzić kolejnymi rozdziałami.

A odnośnie tego rozdziału. Co myślicie? Rozdział nie jest jakiś długi, ale mam nadzieję, że się podoba. Koniecznie napiszcie, co sądzicie. Do następnego.

 

Druga szansaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz