Do jednostki pod Warszawą udało się wrócić tuż przed dwudziestą trzecią. Erika i Berlin natychmiast zostali zamknięci w celach. Moje namowy skutecznie przekonały świat, że porządek powojenny ma priorytet, a na razie muszą wystarczyć te ustalenia, które podjęliśmy. Zwłaszcza, że Azja wciąż miała wojnę na głowie. Amerykanie, Brytyjczycy i Rosjanie zjawią się tu dopiero jutro, więc miałam noc na odespanie. Jednak nie było czasu na sen. Dziś urodziny miał Radowit i obiecałam mu, że uroczyście je przyjmiemy.
Katowice przyjechała z nim do jednostki dziś rano i z tego co powiedzieli mi już żołnierze z jednostki - poznał już cały teren. Teraz, ze względu na godzinę, spał w kwaterze z Polką. To znaczy - spał tylko on. Kobieta wyszła nas przywitać.
- Jest? - spytałam dla pewności.
- Jest, jest, ale śpi jak kamień. Wypytywał o panią. - zapewniła Katowiczanka, podpierając się na kulach.
Była w spódnicy, co nie zmienia faktu, że strasznie dziwnie wyglądała bez jednej nogi.
- Nie wątpię. Szkoda, że nie udało nam się nic kupić na prezent. - westchnęłam.
- Jeszcze nie wszystkie sklepy są otwarte po wojnie. Natomiast ruszyła już odbudowa Warszawy.
- Chwała za to! - ucieszyłam się.
Weszłyśmy do koszar, gdzie miałam mieszkanie ja, Katowice, a także sypialnie dla żołnierzy. Na wejściu zasalutował nam jakiś kapral. Minęłyśmy go z cichym chichotem na ustach, gdyż właśnie opowiadałam jakieś wspomnienie o Radku. Nie minęło jednak wiele, aż przystanęliśmy przed drzwiami do pokoju Ślązaczki.
- Poczekam na korytarzu. - uśmiechnęła się.
Kiwnęłam głową, wchodząc do środka. Pokój był ciemny i nie za duży. Jedynie małe okienko pod sufitem wpuszczało tu odrobinę światła reflektorów, skierowanych na plac apelowy. Wkradały się do środka długim pazurem, ale dzięki temu mogłam dojrzeć śpiącą sylwetkę syna w łóżku. Klęknęłam przy materacu, całując skroń chłopca. Otworzył oczy, zrywając się gwałtownie.
- Przyjechałaś! - zakrzyknął. - Pamiętałaś! - rzucił mi się na szyję.
Od października ubiegłego roku robiliśmy mu przyspieszoną polonizację. Wypieraliśmy język rosyjski, nalegaliśmy, aby Rosjanie także go przy nim nie używali i jakoś przyzwyczajał się do polskiego, choć wciąż zdarzało mu się zaciągnąć rosyjskim.
- Nigdy o tobie nie zapomniałam. - objęłam go ramionami, głaszcząc po roztrzepanej czuprynie. - A teraz, co powiesz na nocny spacer? - spojrzałam na niego, a jego niebieskie oczka rozbłysły setkami gwiazdek.
- Tak! - wykrzyczał.
Zaśmiałam się delikatnie.
- Więc zakładaj spodnie, koszulę i marynarkę i możemy iść. Poczekam na zewnątrz. - uśmiechnęłam się, podeszłam do drzwi i zanim wyszłam, zapaliłam świeczkę z odległości.
Ciepłe światło przegoniło biały pazur, a pokój oblał się pomarańczą i złotem. Rzuciłam okiem na to wszystko po raz ostatni i wyszłam na czarny korytarz. Jeszcze tylko przez chwilę światło świecy próbowało uciec przez uchylone drzwi, ale zaraz zamknęłam je w pokoiku. Katowic nie było. Widocznie musiała coś załatwić w innej części budynku. Możliwe nawet, że moje miasta ściągnęły ją do siebie, żeby porozmawiać, podzielić się wrażeniami, wypytać. Mało się ostatnio widujemy, bo pracy mamy naprawdę wiele.
Cisza i Ciemność spowiły korytarze. Dwie siostry zrodzone z Nocy. Krążą po świecie od tak dawna, że najpewniej same straciły już rachubę swoich lat. Znały każdego, kto stąpał po ziemi i wszystko co tu rosło. Poznały najciemniejsze sekrety ludzi, najbardziej dyskretne i namiętne chwile, pojęły miłość, cierpienie, stratę i żałobę. Widziały życie i śmierć, widziały najpierwszy śnieg i zobaczą najostateczniejsze promienie słońca. A jednak coś je mąciło. Coś nie pozwalało im egzystować bez zakłóceń. Coś...
CZYTASZ
Grad
Fanfiction"Śmierć nie potrafi liczyć, jest analfabetką, jest ślepa i głucha. Ona po prostu przychodzi." Czarny całun Śmierci nakrył całą ziemię, a w ciemności błyszczy jedynie krew i żar. Wielu nie zobaczy słońca już nigdy więcej. Czy to na początku, czy już...