Choinka

45 3 0
                                    

-Uff..- sapię przeciągle, ciągnąc za sobą ciężka choinkę - no co za ... - zapieram się nogami i mamroczę pod nosem. Chyba nie do końca to przemyślałam. Zakładałam że skoro Tom mnie wysławił to dam sobie radę sama zatargać to drzewko do auta.

Po, wydaje mi się miesiącu, w końcu docieram do auta sapiąc jak ta przysłowiowa lokomotywa, opieram drzewko o auto a sama nurkuje do bagażnika po pasy żeby przymocować je na dach.
Gdy udaje mi się zapiąć ostatni pas, otrzepuje dłonie i uśmiecham się pod nosem.

- Przed ostatni punkt z listy. Mamuśka byłaby dumna- parskam i wsiadam do auta. Włączam silnik, radio i swoje gardło śpiewając na całe gardło.
- Last Christmas, I gave you my hart..

15 minut, 3 piosenki świąteczne i moje zdarte gardło później skręcam w swoją ulicę i gwałtownie hamuje a to co się następnie dzieje sprawia że mam zawał, zatrzymanie krążenia i wylew jednocześnie. Moje cudowne i jak się okazuje dramatycznie słabo zapięte drzewko, zsuwa się z dachu i wbija w szybę auta przede mną. Z prędkością światła wyskakuje z auta żeby oszacować szkody.
- No że.. sz ku... Kurczacza nogo z tysiącem kuprów!!!!- chwytam głowę i nie mogę uwierzyć w to co widzę.
- Kurczacza nogo z tysiącem kuprów??

Marszczę brwi i odwracam się do głosu który wysiadł ze zniszczonego auta.
-Bardzo ciekawy dobór...wyrażeń, rodem z farmy drobiowej. A prawo jazdy znalazła Pani w stodole?

Zapowietrzam się i przysięgam, ręką mnie zaswędziała żeby mu przyłożyć a na prawdę nie jestem w ogóle agresywna. Wręcz bym powiedziała że jestem ucieleśnieniem dobra. Ale stojąc teraz  przed tym gogusiem w jakimś czarnym prochowcu, żywcem wyjętego z tandetnego czarno-bialego filmu, mam ochotę zdzielić go przez łeb.

-Że co proszę? To pan stoi na środku drogi bez ważnego powodu. Dobiłabym do Pana gdyby nie mój refleks!!!

Czuję jak moje nozdrza falują i zaczynam sapać z nerwów. Ale to kolejne słowa tego... Tego pajaca wyprowadzają mnie z równowagi.

- A tak, wsadziła mi pani dość nie kulturalnie choinkę do auta. Nie wiem czy Pani wie ale choinkę daje się do doniczki lub do ziemi a nie rozwala nią okna.

-Osz Ty...- trącam go palcem- Żeby ci wyrósł wielki parch na głowie i żebyś miał za krótkie ręce żeby się podrapać!!!

-Pani rzuca jakimiś dziwnymi zaklęciami.

Nie odpowiadam na to, rozwścieczona odwracam się w stronę drzewka i wyjmuje telefon. Sama sobie nie poradzę.
Po kilku sygnałach w końcu słyszę głos przyjaciela.

-Sam...- zaczyna ale szybko mu przerywam.

-Tom, parszywcu zgnity. Zbieraj swoje niemęskie poślady do auta i za 5 minut widzę cię na mojej ulicy.

-Ja jebie, Sam, randkę mam. Co jest?

-Miałam małą stłuczkę.

-Małą stłuczkę? Raczej Pani choinka postanowiła zwiedzić wnętrze mojego auta.- odzywa się gość za mną a ja rzucam mu nieprzyjemne spojrzenie przez ramię.

-Kto to ?- pyta Tom

-Jakiś półgłówek który miał trudne dzieciństwo, wiesz, żelazne zabawki, bomba w kołysce i te sprawy.

Słyszę parsknięcie za sobą ale gdy się odwracam goguś dalej sztyletuje mnie wzrokiem.

-Sam, serio? Godzina a ty zaś pakujesz się w kłopoty?

- Jezu, to ten czerstwy pajdok stał na drodze. To nie moja wina.

-Zaraz będę. - rzuca i się rozłącza.

Przymykam oczy i odliczam od 10 w dół.

-Pani... Hm.. wyjątkowy zasób słownictwa jest... Ciekawy- słyszę jak parska śmiechem a we mnie się gotuje.

-Za chwilę powinien być tu mój przyjaciel i postanowimy co dalej.

-Przyjaciel? Czyli nie tylko do obcych się Pani tak ... Kwieciście odzywa- i zaś słyszę to parsknięcie. Para ucieka mi uszami, dosłownie.

-Spadaj gościu na drzewo dokończyć ewolucję.

Zaciskam usta słysząc jego wybuch śmiechu. Na szczęście w tym momencie podjeżdża auto i wysiada z niego mój przyjaciel.

-Jezu, jak Boga kocham przetrzepie ci tyłek Sam!

-Co?- już miałam coś dodać ale Tom wyciągnął rękę do gogusia

-Witam. Tom Brown. Czy mógłby pan przybliżyć co się właściwie stało?

Sapie z nerwów i robię krok w stronę Toma.

-Bo ta tu- wskazuje na mnie palcem- furiatka, na pewno mylnie wszystko zinterpretuje.

No tego to było już za wiele! Zarzucam warkoczem na lewą stronę i z furia w oczach podchodzę blisko przyjaciela.

-Thomasie Brown! Co ty za bzdury wygadujesz??? Za chwilę tak cię kopnę że wylądujesz w innym stanie!!

-Mówilem że furiatka- puszcza oko do gogusia- Sam, pienisz się jak krem do golenia.
I obaj wybuchają śmiechem jakby Tom powiedział najlepszy dowcip miesiąca.

-Kretyn!! Zajmij się choinka, trochę mi już zimno!

Ruszam do auta, wsiadam i zatrzaskuje z siłą drzwi. Bębnie palcami o kierownicę i obserwuje tych dwóch jak rozmawiają. Ten pierwszy goguś kiwa głową, coś mówi i wyciąga kartkę w stronę Toma. A ten patafian uśmiecha się szeroko, zabiera kartkę, wskazuje na mnie ręką i też kiwa głową. W końcu obaj zabierają się za choinkę i wspólnie ją wyciągają. Gdy już w końcu drzewko zaś jest na moim dachu już dobrze przymocowane, facet od zdewastowanego auta wsiada do swojego auta i odjeżdża. Do mojego wślizguje się Tom i szeroko uśmiecha.

-No co za gość.- mówi Tom i się śmieje

-Hę? - potrząsam głową, za chwilę mu odwinę.

-No spoko gość. Dean ma na imię. Zgubił się a tys mu wpakowała choinkę do auta- i ten debil rechocze

-Nawkładam ci owadów do paszczy jak będziesz spał więc się strzeż ...

Tom podnosi ręce do góry obronnie.

-Dobra, dobra. W każdym razie Dean mówił że w sumie tylko szyba jest rozbita więc przekazał mi kartkę dla ciebie z jego danymi. Chodź podjedziemy z tym wiechciem i pomogę ci go zanieść do mieszkania.

-Tom to jest choinka nie wiecheć- prycham pod nosem na co Tom zaczyna się śmiać.

-Wykonczysz mnie nerwowo Tom! I nie jestem żadną furiatka!!

-taaa bo ty jesteś oaza spokoju.

Podjeżdżamy pod klatkę i wysiadamy. Ściągamy razem choinkę, targamy ją po schodach. Ja oddycham jakbym maraton przebiegła, boli mnie z boku brzucha, to kolka chyba nie? Za to Tom wyglądał jakby szedł po wybiegu. Kręcił dupą lepiej niż nie jedna laska. Prycham po nosem za co zostaje obdarzona rozbawionym spojrzeniem.

-Skarbie, fuczysz jak jeż.

-Oh przymknij się Tom bo ci odwinę. Ile chciał tamten goguś za tą szybę?

-Wszystko napisał na kartce - i podaje mi papier.

         Droga Panno Wilson. Podam Pani mój numer telefonu 556-328-976 i bardzo bym prosił o kontakt jutro. Chciałbym jak najszybciej naprawić szybę. Chylę czoła przed farmerka z prawem jazdy ze stodoły ;) Dean Miller

Aż zasysam powietrze w niedowierzaniu. Co to za pajac mi się tu nawinął, ozesz cholera, no!
Już czuję że jutrzejszy dzień to będzie przekleństwo

All I Want for Christmas... Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz