Po kuchni rozchodził się zapach natto i gotowanych jajek. Sakumo ze smakiem zajadał potrawę przygotowaną przez syna. Ryż ugotowany w punkt, żółtko jeszcze płynne i do tego kremowe natto. Całość smakowych wrażeń dopełniała popijana co jakiś czas woda z dodatkiem soli. O tak, zdecydowanie Hatake za to uwielbiał powroty do domu.
Był bardzo dumny z Kakashiego. Zazwyczaj pichcili coś razem, a teraz coraz częściej przyrządzał posiłki sam, nawet te bardziej skomplikowane. Spojrzał na niego ukradkiem, uśmiechając się nieznacznie. Jego syn czasem był dla niego zagadką i właśnie w takich momentach nie potrafił go rozszyfrować. Czyżby chciał mu pokazać, jak bardzo jest samodzielny? Czy stało za tym coś jeszcze? Poza tym miał wrażenie, że Kakashi jest pochłonięty myślami, bo jedzenie szło mu bardzo mozolnie. Co mogło go gnębić?
– Coś się stało pod moją nieobecność? – zapytał, starając się przybrać jak najbardziej neutralny ton. Nie chciał pogarszać sprawy, jeśli istotnie byłaby poważna. Poza tym wiedział, że Kakashiego irytują zbyt duże przejawy troski. Czuł wtedy, jakby ktoś insynuował, że sobie nie radzi.
Młody Hatake tylko pokręcił głową. Odkąd ojciec wrócił z misji, Kakashi rozważał wszelkie za i przeciw wyjawieniu mu, czego zdołał się dowiedzieć o nie-szpiegu. Momentami miał wrażenie, że zdobyte informacje wystarczą, bo są bardzo istotne, zaraz jednak pojawiały się myśli, które zupełnie temu zaprzeczały. W końcu jednak wygrały te pesymistyczne, wobec których czuł, że powinien jeszcze bardziej się postarać.
Podminowany nagle wstał od stołu, kierując się do swojego pokoju. Sakumo nic z tego nie rozumiał.
– Nie dojesz swojej porcji? – zapytał o tak trywialną sprawę, jednak miał nadzieję, że może w ten sposób jakoś zainicjuje rozmowę o przyczynach takiego zachowania i złego samopoczucia syna.
– Nie jestem głodny – odpowiedział Kakashi, nie odwracając się w jego stronę. Już ruszał dalej, kiedy powstrzymały go kolejne słowa Sakumo.
– Jutro wyruszam na misję – oznajmił. Chciał w ten sposób jakoś zatrzymać syna przy sobie. Tak bardzo chciał spędzić z nim więcej czasu, zanim znów opuści dom. Nie wiedział jednak, czy Kakashi również ma na to ochotę. Z wyczekiwaniem wpatrywał się w jego sylwetkę, zastanawiając się, czy nawet jeśli spędzą czas w swojej obecności, to będzie w stanie dowiedzieć się, co go trapi i pomóc w rozwiązywaniu problemu. Jeśli nie, to miał nadzieję chociaż sprawić, że na chwilę zapomni o wszystkim i będzie mógł po prostu miło spędzić czas. Ba, może nawet uda mu się wywołać u niego radość?
– Znowu? – zapytał jeszcze bardziej podminowany Kakashi. Był już zmęczony tym, że tak często nie było taty w domu. Co prawda domyślał się, że aby ich utrzymać musi brać więcej zleceń, ale czuł bunt, że tak musi być. Wszystko byłoby inaczej, gdyby mama żyła. Zacisnął pięści. Musi stać się wspaniałym shinobi, jak najszybciej skończyć Akademię Ninja i również dostawać misje, aby odciążyć ojca finansowo.
Marzył o tym, aby razem wychodzili na misje i razem spędzali czas po ich ukończeniu. Wiedział, że tata jest znanym i szanowanym Białym Kłem Konohy, ale czuł, że z takim natężeniem misji każdy kiedyś po prostu się zmęczy, robiąc ponad swój limit. Kakashi nie chciał do tego dopuścić, jednocześnie nie miał jednak pomysłu, co mógłby zrobić, aby temu zapobiec. Czuł się bezradnie, jak małe dziecko. Bo co mógł powiedzieć? „Nie idź na misję, odpocznij"? Wiedział, że ojciec czuje się zbyt odpowiedzialny, aby zrezygnować z czegoś, co zapewnia im spokojny byt. Za bardzo bał się o to, czy Kakashiemu niczego nie będzie brakować.
Ale jedyne, czego mu tak naprawdę brakowało, to jego obecności.
– Tak – wyszeptał bezsilnie Sakumo. Było mu wręcz wstyd, że spędzają ze sobą tak mało chwil. Ostatnio często był wysyłany na dłuższe i bardziej angażujące misje, więc widzieli się naprawdę rzadko. Mimo to w niedalekim czasie majaczyła wizja zasłużonego urlopu, który udało mu się wypracować. Jeszcze tylko ta misja i będą mogli nacieszyć się sobą do woli. Miał nadzieję, że zrobi w ten sposób synowi przyjemną niespodziankę. Do tego czasu jednak, wobec decyzji utrzymania wszystkiego w tajemnicy, na wypadek, gdyby plany nagle miały się nie powieść, musiał znieść smutny wzrok Kakashiego na wieść, że znów zostanie sam.
CZYTASZ
Naruto - the wenin saga
Fanfic"- Wera - rzekł, dostrzegając wyszyte imię dziecka na dolnej części materiału. Uśmiechnął się złowieszczo pod nosem - Dziwne imię dla dziwnego człowieka-mieszańca. Pasuje jak ulał. Nie martw się dziecino. Nie będziesz musiała się męczyć życiem z nim...