rozdział 7

2.3K 112 5
                                    

Obudziłam się o 6:00. Peeta jeszcze spał, więc lekko pocałowałam go w czoło i poszłam pod prysznic. Z szafy wygrzebałam pudło z kurtką taty, zielnikiem, butami myśliwskimi, z księgą ze wspomnieniami, którą kiedyś zrobiłam z Peetą oraz perłą od niego. Naszła mnie chęć na pierwsze od dłuższego czasu polowanie. Wzięłam kurtkę, buty oraz torbę i najciszej jak mogłam wyszłam z domu. Szybkim krokiem doszłam do miejsca gdzie kiedyś stało ogrodzenie.
Weszłam do lasu i podeszłam do konaru, gdzie były łuki .. mój i Gale'a. Nasze wspólne polowania to już przeszłość.
- Katniss, weź się w garść! - upomniałam się w myślach.
Czas zacząć polowanie. Po niecałych 30 minutach upolowałam dwie wiewiórki i jednego zająca. Postanowiłam ,że przejdę się jeszcze nad jezioro , nad którym często bywałam z tatą .. i Galem. Katniss przestań!
Rozległ się cichy szelest... wyciągnęłam strzałę i napięłam cięciwę, gdy zza drzewa wyłonił się... Gale we własnej osobie.
Ale jak? Przecież wyjechał.
- Hej Kotna, możemy porozmawiać? - zapytał łagodnie.
Powoli opuściłam łuk.
- Gale, przerabialiśmy już to.
- Katniss, ja naprawdę nie wiedziałem, że ona tam będzie. Gdybym wiedział, nigdy bym nie dopuścił do jej śmierci. Byliście dla mnie jak rodzina. Proszę, wybacz mi.
- Nie mogę. - oznajmiłam i czując lekkie pieczenie w kącikach oczu, odwróciłam wzrok. 
- Katniss błagam, nie przekreślaj mnie. Jestem twoim przyjacielem i wiem, że gdzieś tam w środku chcesz mi wybaczyć. - powiedział cicho.
- Gale, ja nie potrafię o tobie tak po prostu zapomnieć...o naszej przyjaźni, ale muszę to przemyśleć, daj mi czas. 
- Kotna, przepraszam. - podszedł na tyle blisko by mnie przytulić, ale zrobiłam krok w tył.
- Gale nie powiedziałam, że ci wybaczyłam. Przemyślę to i za niedługo znowu będę polować, wtedy dam ci odpowiedź. - szybkim tempem ruszyłam przed siebie i pozwoliłam kilku łzom popłynąć po policzkach. On miał rację, chciałabym mu wybaczyć, ale blokadą jest myśl o Prim.

Weszłam do domu i zrzuciłam buty z nóg.

- Gdzie byłaś? - głos Peety rozległ się kilka kroków ode mnie. Pomógł mi ściagnąć kurtkę i odwiesił ją na miejsce. Spojrzałam w dół i uświadomiłam sobie, że torba musiała zostać w lesie, po tym jak w pośpiechu go opuściłam.

- W lesie. Polowałam. - szybko otarłam rękawem bluzki mokre policzki, niestety chłopak to zauważył.

- Wszystko w porządku? 

Skinęłam głową.

- Katniss, nie okłamuj mnie.
- Możemy porozmawiać później, proszę. - szybkim krokiem podążyłam do łazienki, wbiegłam po schodach.
- Katniss. - Peeta poszedł za mną, ale zakluczyłam się w łazience. Szybko się przebrałam, ale nie wyszłam z pomieszczenia.
- Otwórz, proszę.

- Nic mi nie jest. Możesz dać mi chwilę spokoju.

- Dobrze, jak sobie życzysz.

Po kilku minutach wyszłam z łazienki.
Z pokoju obok wyłonił się mój mąż i widząc, że nadal nie jest ze mną dobrze po spotkaniu z Gale'm, podszedł do mnie i objął delikatnie. 
- Gale nie wyjechał. - wychrypiałam.

- Spróbuj się przespać, a ja pójdę zadzwonić do Anne, czy Jack mogły jeszcze dzisiaj zostać u niej na noc. - powiedział z czułością w głosie. - Wytłumaczę jej jak wygląda sytuacja. Skinęłam głową i podreptałam do sypialni, gdzie usiadłam na miękkiej narzucie łóżka i chwilę wpatrywałam się w to, co znajdowało się za oknem. 
Nie mogę zapomnieć o tym co powiedział Gale. Widziałam w jego oczach, że naprawdę żałuje.
Nie jestem pewna czy wciągnąć w to Peete. Ale będę musiała mu powiedzieć. Mam nadzieje, że mnie zrozumie.
Mój chłopiec z chlebem właśnie wszedł do pokoju. Usiadł obok mnie.

- Załatwione.

- To świetnie. Nie chciałbym, żeby patrzył na mnie w takim stanie.
- No to jak ...powiesz mi co się stało? 
- Okay. Zapolowałam i przeszłam się nad jezioro. Rozmyślałam nad tym, że dużo rzeczy w lesie przypomina mi Gale'a. Znikąd się pojawił. Zaczął mnie przepraszać i tłumaczyć, że nie chciał zabić Prim ani wszczynać bójki z tobą. Prosił żebym mu wybaczyła. Powiedziałam, że to przemyślę i uciekłam.
Peeta zaczął rozmyślać nad tym, co przed chwilą powiedziałam.
- Mam nadzieje, że zrozumiesz i będziesz trzymać się od niego z daleka.
Cokolwiek postanowisz będę przy Tobie. 

~~~~~~~~~~~~~~

Za oknem deszcz. Nie było przy mnie Peety. Powoli wygrzebałam się z łóżka i zeszłam do salonu. Rozejrzałam się po pomieszczeniu. Nikogo nie było. Gdzie Peeta się podział? Nagle mój mąż wbiegł do domu cały mokry z zakupami.
- Och. Katniss już wstałaś. Zaraz zrobię ci coś do jedzenia. - Podszedł do krzesła w kuchni i nagle upuścił siatkę z bułkami łapiąc się za oparcie. Tylko nie to.
- Peeta, wszystko w porządku? - zapytałam spokojnie.
- Taa-kk - warknął.
Powoli podeszłam do niego.
- NIE PODCHODŹ! - krzyknął i spojrzał na mnie groźnie.
Cofnęłam się.
Po kilku minutach Peeta doszedł do siebie. Przytuliłam jego plecy.
- Katniss, przepraszam cię.
- Nic się nie stało. Powinieneś odpocząć, a ja zajmę się obiadem.
- Dobrze, chyba masz rację. - Odprowadziłam go do sypialni.
- Spróbuj zasnąć. - szepnęłam i cmoknęłam go w czoło.
Zaczęłam przygotowywać obiad, ale ktoś zapukał do drzwi. 
Stanęłam przed drewnianą powłoką i chwyciłam za klamkę.


Igrzyska Śmierci - Peeta & KatnissOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz