Ktoś zaczął walić pięścią w drzwi.
- Wejść! - krzyknęłam.
Drzwi stanęły otworem, a do środka wprowadzono Erikę z zawiązanymi oczami. Zakopane i Toruń stanęli na baczność po bokach kobiety, cały czas trzymając ją za skute ramiona.
- Erika... - wydusił Szkop.
- Emmerich... - ulżyło jej.
Nie dziwię się. Mieszkali ledwie kilka metrów od siebie, ale żadne nie miało pojęcia o stanie tego drugiego, poza faktem, że byli razem na jednostce.
- Wyjść.
Polacy odwrócili się na pięcie i wyszli, zamykając za sobą.
- ZSRR, posadź ją. - Rosjanin chwycił jej ramię, ciągnąc do krzesła na środku. - Zawiążcie oczy Pistnitzowi. - mruknęłam.
Stany Zjednoczone sięgnął do Niemca, który natychmiast zaczął się rwać, byle tylko dostać się do siostry, zanim pozbawią go wzroku. Przecież bez oczu nie mogli się komunikować. A nam zależało właśnie na tym, aby Erika nie wiedziała o zeznaniach brata. Wtedy będziemy mieli lepszy pogląd na prawdę.
Emmerich nie zdążył pozbierać się z ziemi, kiedy chwyciłam korzeniami jego ręce, unieruchamiając go pod ścianą. Zaraz zawiązali mu oczy, rozwiązując je kobiecie. Od razu zmrużyła oczy, szukając brata po podłodze.
- Emmerich... - wyszeptała z żałością.
- On nie powinien być teraz pani zmartwieniem. - zauważył Rosjanin, stając za nią i przymierzając się kijem. - I dobra rada - nie ruszaj się. - zamachnął się, zatrzymując kij tuż przed jej czaszką.
Erika stężała, rozumiejąc sytuację. Zwłaszcza, że była odrobinę pochylona do przodu, więc następne kilka godzin jej rozmów spędzi w dość niewygodnej pozycji. Jej problem.
- Proszę nam opowiedzieć, co robiła pani po przejęciu władzy przez Hitlera. - zaczął Brytyjczyk.
Czułam jak kleją mi się oczy. Widziałam jak kleją się wszystkim innym w pokoju. No prawie - Niemcy byli naprawdę skupieni, żeby uniknąć ewentualnych ciosów lub innych niespodziewanych rzeczy. Ale teraz trzeba było skończyć ten cyrk.
- Cóż... Jak wcześniej działałam w NSDAP, moja pozycja wówczas nie uległa znaczącemu polepszeniu, jednak w trzydziestym piątym zauważono moje wysiłki na rzecz partii i polityki.
I mówiła dalej. Całe sześć i pół roku streściła dość prędko. Była północ kiedy skończyła, ale była także absolutnie wyczerpana - poświęciła temu zbyt dużo uwagi. Na dodatek plecy bolały ją niemiłosiernie. Widziałam jak drży, ale była zbyt przerażona, żeby się wyprostować.
- ZSRR, odpuść sobie już. - mruknął Brytyjczyk. - Natomiast miałbym prośbę do pani, pani Polsko. Chyba wszyscy zgodzimy się z faktem, że jesteśmy głodni, więc gdyby istniała szansa, aby ktoś przygotował jakiś posiłek dla naszej czwórki.
- Oczywiście. Zaraz wracam. - uśmiechnęłam się.
Zanim jednak wstałam z miejsca nabazgrałam na kartce krótką wiadomość i dopiero wtedy wstałam i wyszłam z pokoju.
Nie wiem czy dobrze zrobiłam zostawiając Erikę sam na sam z trzema jej największymi wrogami i ludźmi, którzy darzą ją szczerą nienawiścią. Mam jednak nadzieję, że najpierw ją przesłuchają, a dopiero później będą się jej pozbywać. I że Niemka nie powie wszystkiego w dziesięć minut...
Stanęłam na korytarzu, zwracając się do dwójki miast, która stała przed drzwiami.
"Do mnie... - wypowiedziane do Krakowa."

CZYTASZ
Grad
Fanfiction"Śmierć nie potrafi liczyć, jest analfabetką, jest ślepa i głucha. Ona po prostu przychodzi." Czarny całun Śmierci nakrył całą ziemię, a w ciemności błyszczy jedynie krew i żar. Wielu nie zobaczy słońca już nigdy więcej. Czy to na początku, czy już...