Mężczyźni wyjechali dwa dni później.
W Polsce zaczęły się tak potężne przemiany, że cudem znajdowałam czas na siebie, rodzinę i obowiązki. Wymagało to ode mnie sporo, ale jednak działałam. Chciałam. Musiałam się wreszcie zająć synem, zwłaszcza, że teraz byłam niejako na piedestale mediów i rządu.
Alianci uznali komunistów za legalny rząd polski, więc premierem został Osóbka-Morawski. Na szczęście nie mieliśmy jeszcze prezydenta, więc nie musiałam składać mu honorów z całą gwardią. Jednak i na to przyjdzie jeszcze pora... Nie chciałam komunistów w rządzie, ale cóż mogłam w obliczu Iwana? Nic. On miał władzę nad Wschodem. I utrzyma ją przez kilkadziesiąt następnych lat.
W sierpniu w Indochinach wybuchło powstanie, a w jego wyniku powstał Wietnam, natomiast ze spraw europejskich: król Włoch abdykował, więc Alessandro został bez władcy na krótki czas. W tym samym czasie ZSRR poinformował mnie o zmianie granic. Odebrał mi całe Kresy Wschodnie, Lwów, Grodno, Wilno, żeby oddać mi Szkopów. Nikt nie był z tej decyzji szczęśliwy - ani my, ani Niemcy, ani ci, którzy byli Polakami. Ale trzeba się było pogodzić z tą sprawą, wiedziałam, że Rosjanin nie odpuści i tak czy siak będę miała granicę jak on postanowi.
Największym problemem byli Niemcy. Breslau, Stetin... Przepraszam - Wrocław, Szczecin, Zielona Góra i wiele więcej byli jednymi z naszych głównych prześladowców. Choćby sam Szczecin w Rzymie skopał mnie brutalnie w tamtej małej celi. Kiedy tylko wiadomość o zmianie granic gruchnęła - poniosła się ogromna fala buntu wśród moich. Niemcy przyjęli to biernie, na razie wiedzieli, że głowy wychylać nie mogą. Zadecydowałam o pojednaniu, choć nie miało ono jeszcze dokładnego terminu. Wolałam nie naciskać moich i dać im przemyśleć tę sprawę w spokoju.
Z resztą kiedy tego pamiętnego września ZSRR nacisnął już ostatecznie na poinformowanie Niemców o zmianie obywatelstwa, wdałam się w niemałą sprzeczkę z moimi ludźmi. Pierwszą tak wielką i silną, której nie zdławił nawet mój autorytet. Ale przyznam szczerze, że nie miałam im tego za złe - rozumiałam ich nienawiść. Miałam przygotowane listy miast, które zmienią obywatelstwo i ruszyliśmy do budynku, w którym ich przetrzymywaliśmy. Stali już przed celami, piętro po piętrze i na każdym z nich odczytywaliśmy nazwy. Wszyscy odczytani zostali odprowadzeni na plac apelowy - bali się. Nie wiedzieli co ich czeka, spodziewali się zsyłki na Syberię. Stanęłam na placu, obserwując poruszone miasta. Polacy stali gdzieś obok mnie, pilnując porządku i żołnierzy.
- Nie jedziecie na śmierć. - zaczęłam. - Od dziś nie jesteście Niemcami. Zostaliście wcieleni w terytorium Polski, a co za tym otrzymujecie polskie obywatelstwo.
Podniosła się fala protestu. Spadła jak huk z milczącego powietrza, ogłaszając. Na pewno słyszeli nas w Warszawie.
- Wir sind Deutsch!¹- krzyczały głosy.
- Milczeć! - wrzasnęłam z taką siłą, że ziemia zadrżała. Zamilkli. - Dziś wieczorem, po kolacji, otrzymacie polskie umundurowanie. Liczę na pojednanie polsko-niemieckie. Jeśli pojawiły się pytania: wystąpić na środek.
Ruszyło się dziesięć osób.
- Kraków. - mruknęłam.
- Rozkaz. - wyszedł odebrać raport.
Niemcy odruchowo zasalutowali całą dłonią. Krakowiak odchrząknął. Nie poprawili się.
- Skoro zostajemy Polakami, czy skrócą się nasze wyroki?
Generał spojrzał na mnie z ukosa.
- Tak.
Kraków przeszedł do następnej osoby, ale pozostałe osiem osób miało podobne pytanie. Jednak padło jeszcze inne pytanie:
CZYTASZ
Grad
Fanfic"Śmierć nie potrafi liczyć, jest analfabetką, jest ślepa i głucha. Ona po prostu przychodzi." Czarny całun Śmierci nakrył całą ziemię, a w ciemności błyszczy jedynie krew i żar. Wielu nie zobaczy słońca już nigdy więcej. Czy to na początku, czy już...