Siedziałam na moim małym balkonie ze szlugiem w rękę, czerwone Marlboro, moje ulubione. Była już późna noc, mój brat już dawno spał albo był po prostu cicho. Na słuchawkach włączyłam lil peepa i wsłuchiwałam się w tekst zaciągając się używką. Już dawno miałam rzucić palenie ale nie dałam rady. Za bardzo to kocham. Jeżeli będę kogoś kochać jak moje noce na balkonie z włączonym lil peepem i czerwonym Marlboro to kurwa znaczy że naprawdę kocham.
Wstałam jak zawsze nie wyspana bo po prostu nigdy się nie wysypiam. Poszłam do toalety i z niechęcią popatrzyłam w lustro. Długie czarne włosy były na wszystkie strony, smukła blada twarz z lekkimi zaczerwieniami, sińce pod oczami które albo mi się wydawało albo co dzień robiły się coraz większe, i niebieskie oczy które jakby umiały mówić to z pewnością powiedziały by ,,spać,,. Umyłam zęby I orzeźwiłam twarz zimną wodą, następnie poszłam na dół do kuchni gdzie już było słychać muzykę którą puszczą mój starszy brat Isaac. Ja i on bardzo kochamy muzykę i codziennie u nas na głośniku leci po kilka godzin.
-No wstałaś, kurwa już myślałem że nie żyjesz. Chcesz frytki? Kupiłem ziemniaki, czytałem że frytki się łatwo robi.- Powiedział dumny Isaac w kuchni podnosząc worek z... kiwi?
-Pokaż te ziemniaki.-Wyciągnęłam do niego rękę na co on podał mi plastikowy woreczek.- Kurwa kretynie, to jest kiwi nie ziemniaki.- Cicho się zaśmiałam na co on zmarszyl brwi i wyrwał mi worek.
- Pierdolisz głupty, przecież to ziemniaki.- Powiedział patrząc na mnie jakbym to ja była idiotka kurwa jak można pomylić kiwi z ziemniakami.
Wzięłam jedno kiwi z siatki i przekroiłam.
- No widzisz? Kiwi kretynie.
- No kurwa! Chuja z moich krytek! Co ja mam zrobić z kilogramem kiwi do chuja?!- Krzyczał na co się zaczęłam śmiać. Jebany kupił kilo kiwi. Pokręciłam głową idąc spowrotem do mojego pokoju. Ja i Isaac mieszkaliśmy sami w Seattle. Nasza mama nie żyje ponieważ zginęła w wypadku a jeżeli chodzi o naszego tatę to nie mamy z nim jakiegoś kontaktu, po tym jak mama zmarła znalazł sobie kobietę i z nią ma teraz dwójkę dzieci więc ma swój świat. Nam się w dwójkę żyje dobrze więc trochę mam to w cipie.
Poszłam się ubrać i pomalować, ubrałam się w czarny top i Szare dresy, a pomalowałam się standardowo, podkład, puder, brązer, róż. Rzęs nie maluje bo mam zrobione więc o tyle dobrze.
Aktualnie paliłam sobie na łóżku ale ktoś czyli ten kretyn wbił mi do pokoju.
-Lila przychodzą chłopaki za chwilę, jak chcesz to dawaj do nas. Zamówimy pizze.- No i skurwysyn przekonał mnie jedzonkiem. Wyszedł z pokoju więc dopalilam sobie na spokojnie szluga i trochę ogarnęłam w pokoju jakby tym bezmózgą wpadło mi wejść do pokoju. Gdy usłyszałam dzwonek do drzwi wzięłam paczkę papierosów do kieszeni spodni oczywiście z zapalniczką i zeszłam do salonu.
-No i jest lepszy Reed.- Zaśmiał się Xander i mnie przytulił na powitanie.
- No witam witam- Wyściskałam się że wszystkimi, lecz zobaczyłam nową twarz. Bardzo przystojną warto zaznaczyć.
-A ty too- Przerwał mi.
- Nathaniel.- Powiedział głębokim głosem patrząc się na mnie bardzo ciemnymi brązowymi oczami, wręcz czarnymi.
-Lila, miło mi.- Powiedziałam patrząc dalej na jego hipnotyzujące tęczówki.
-LILA MAM TE JEBANE ZIEMNIAKI, CHODZ MI TERAZ POMOC.- Krzyknął mój brat z kuchni na co przerwałam kontakt wzrokowy.
-wybacz.- Powiedziałam do Nate'a, następnie poszłam do kuchni.- W czym mam pomoc?- Spytałam mojego brata i Davida.
-Jak się robi frytki?- Spytał David. Kurwa to będzie ciekawy dzień
-Najpierw obierzcie ziemniaki a potem pokrójcie na takie jakie chcecie kształt frytek. No i potem włóżcie do piekarnika i będą spoko. - Pokiwali głowami więc chyba ogarniają co się dzieje. Ja za to poszłam do salonu, do Xandera i Nate'a którzy o czymś rozmawiali.
- Czy oni serio nie umieją zrobić jebanych frytek?- Spytał mnie Nate. Kurwa jaki ma fajny głos. Stop.
-To jeszcze nic, Isaac kupił kilo kiwi zamiast ziemniaków. Ale tak, nie umieją zrobić frytek.- Powiedziałam na co się zaśmiali. Śmiech tez ma zajebisty. NO STOP.
-Idę zapalić.- Powiedziałam cicho i wstałam z kanapy.
-Miałaś rzucić, Lila.- Powiedział Xander.
-No to cipa pizda, nie rzucam.- Szłam w stronę drzwi na balkon w salonie gdy usłyszałam.
-Tez idę zabuszyć, ty idź zobaczyć jak ich frytki.- Powiedział Nate ruszając za mną. NO I JESZCZE PALI.
Weszłam na balkon zostawiając otwarte drzwi dla mojego towarzysza. Oparłam się o szklaną balustradę i wyciągłam fajki.
-Czerwone Marlboro, dobry gust.- Usłyszałam obok siebie na co obrucilam głowę. Też miał czerwone Marlboro.
- Jedyne jakie pale.- Powiedziałam cicho.
- Dasz zapalare?- Spytał na co pokiwałam głową i podałam mu zapalniczke. -Mieszkacie sami?- Spytał
-Tak, już od dwóch lat prawie.- Powiedziałam zaciągając się.
- Bylem tu już wcześniej i jakoś cie nigdy nie widziałem.- zmarszczył brwi.
-Pewnie siedziałam w pokoju, albo mnie nie zauważyłeś.
- Co jak co, ale ciebie bym nie przeoczył.- Popatrzyliśmy sobie w oczy , ale oczywiście ten świetny moment Musil przerywać mój brat.
- PIERDOLE TE FRYTKI. LILA CHYBA ZEPSUŁEM PIEKARNIK!Hejooo
Jak wam się podoba?
Udostępniajcie i komentujcie będę bardzo wdzięczna!
CZYTASZ
Moja mała dziewczynka
RomanceOna, On, czerwone Marlboro które tak kochają, szybkie auta I miłość. Może być coś lepszego?