Rozdział 30

1.2K 88 17
                                    

Minęło kilka dni podczas których udawałam, że wciąż trenuję i mam się dobrze. Cały czas jednak nie mogłam wyrzucić z głowy Nicolasa. Wypisywał różne wiadomości do mnie, ale ostatecznie go zablokowalam.

Zeszłam na dół z samego rana, aby napić się kawy i usłyszałam rozmowę między moim bratem i jakąś dziewczyną.

— Będziesz spała póki co u Oly, wiem jak jest, ale nic nie poradzę, a teraz lecę na trening. — Powiedział i usłyszałam zamknięcie się drzwi. Zmarszczyłam brwi i ruszyłam do pomieszczenia obok gdzie zobaczyłam swoją kuzynkę, Ashley.

— Co ty tutaj robisz? Nie powinnaś być w Walencji?

— Przeprowadziłam się do Barcelony, zaczynam właśnie studia i muszę się zatrzymać na jakiś czas u was dopóki nie dokończę remontu.

— A nie możesz zatrzymać się gdziekolwiek indziej albo przynajmniej nie spać ze mną w pokoju.

— Uspokój się Olimpia, to tylko jakiś czas, przecież cię nie zjem. Wiem jak wyglądało nasze dzieciństwo i wciąż za tobą nie przepadam, ale przyjechałam tu spełniać marzenia, a nie wszczynać rodzinne kłótnie.

Zagryzłam policzek od środka. Z Ashley zawsze się kłóciłyśmy, miałyśmy cholernie odmienne zdania. Pedri zawsze starał się doprowadzić do zgody między nami, ale do tej pory mu to nie wyszło.

— Pokażesz mi gdzie masz pokój? — Spytała, a ja kiwnęłam głową i ruszyłam z nią na górę. Otworzyłam przed nią drzwi, a czarnowłosa wniosła torby. — Ciągle jeździsz na łyżwach? — Spytała żartobliwie.

— Tak.

— No nie dąsaj się, tylko żartuję. — Powiedziała odkładając swoje rzeczy. — Dobrze, że spełniasz się w tym co lubisz.

— Co będziesz studiować? — Spytałam, kiedy oglądała uważnie wszystkie rzeczy na mojej komodzie.

— Kryminalistykę. — Powiedziala z uśmiechem. — Będę łapać morderców. — Po tym złapała w dłoń ramkę ze zdjęciem i podniosła. — Masz chłopaka?

— Nie, to akurat mój były. — Westchnęłam.

— Trzymasz zdjęcia ex w pokoju?

— To skomplikowana sytuacja.

— Zamieniam się w słuch. — Rzuciła się na moje łóżko i spojrzała na mnie. — No co? Oj no weź nie lubisz mnie bo za dzieciaka ja wolałam bawić się w lesie, a ty odliczaład tylko do jazdy na łyżwach? Oly jesteśmy dorosłe.

— Wiem, po prostu jakoś tak dziwnie mi z tym. — Odparłam siadając obok niej.

— Więc opowiesz mi o nim?

— Jest taka Laura..

— Nie lubimy jej? — Przerwała mi, a ja zaśmiałam się słysząc jej słowa.

— Nie. — Skomentowałam i wrócilam do opowiadania. — Założyłam się z nią, że wejdę w związek z Pablo. — Wskazałam na ramkę. — Nagrodą miały być miejsca na konkursy, bo Laura jest ulubioną łyżwiarką naszego trenera.

— I weszłaś w związek..

— Laura wylorzystala to przeciwko mnie, od zawsze podobał jej się Pablo, potem pobiegła i mu powiedziała, ale nie uwzględniła, że to był jej pomysł.

— Ale szmata. — Ashley poderwała się do siadu. — No ty też nie zrobilaś najlepiej, ale to jej mam ochotę wyrwać wszystkie włosy... I co teraz pewnie z nim chodzi?

Po jej słowach łzy natychmiast napłynęły mi do oczu, dziewczyna szybko przytuliła mnie do siebie, czego nie robiłyśmy chyba od małego.

— Oj no weź nie ma co płakać, jak się obudzi z ręką w nocniku to będzie wiedział.

— A ty kogoś masz? — Spytalam po chwili przecierając oczy rękawem.

— Póki co jesteśmy na etapie kręcenia. — Powiedziała gładząc moje plecy, podała mi chusteczkę z szafki nocnej. — A ty nie płacz, bo znajdziesz jeszcze kogoś wartościowego.

— Mam narazie przyjaciela, który jest najlepszym co mnie spotkało, to chyba wystarczy.

— Widzisz? Dobrze, że umiesz znaleźć jakieś pozytywy.

Siedziałyśmy z Ashley rozmawiając tak jeszcze jakiś czas, na początku nie byłam co do niej przekonana, ale teraz cieszyłam się, że przyjechała. Mogłam komuś powiedzieć o tym wszystkim. João był chłopakiem i była mała szansa, że rozumiał co aktualnie czuję przez Pablo.

Wieczorem, kiedy z dziewczyną piłyśmy herbatę w kuchni, do domu wrócił Pedri.

— Jak to możliwe, że ja próbowałem was pogodzić przez całe życie, a wystarczyło porozmawiać o Pablo.

— Solidarność jajników kuzynie, nie zrozumiesz raczej. — Odparła Ashley upijając łyk napoju. — Zresztą nie wtrącaj się, to twój najlepszy przyjaciel, będziesz go bronił.

— Nie będę, oboje są winni. — Parsknął zabierając mój kubek.

— Ej! — Pisnęłam widząc jak podpija moją herbatę. Potem zwrócił mi naczynie.

— A Laura? Wydaje mi się, że to ona jest największym problemem. — Odparła Ashley. — Zawsze możemy coś z nią zrobić.

— A ty nie masz jakiś studiów? Czy będziesz rozwiązywać ludzkie problemy? — Zaśmiał się Pedri, siadając przy wysepce kuchennej.

— Zaczynają się za miesiąc, a mieszkanie jest w remoncie, nie mam co robić.

Wzruszyła ramionami i przeniosła wzrok na mnie.

— Może i jej nie zabijemy, bo to byłaby kupa pracy, a ja nie dostałabym się przez to na krymianlistykę.. Ale chyba mam pomysł, jak utrzeć jej nosa.

— Zamieniam się w słuch.

— Plan morderstwa był w punkt. — Ashley po słowach Pedriego skarcila go wzorkiem.

— Trzeba pokonać ją inteligencją! Zwłaszcza, że jak na nią patrzę to nie ma jej wiele. — Zagryzła wargę jakby chwilę myślała nad planem. — Oly, myślisz, że Laura leci na każdego faceta który ma portwel i ładną buźkę?

— Wygląda na taką.

— Bingo. — Wyciągnęła telefon i zaczęła coś wstukiwać. — Mam idealny pomysł, to nie może się nie udać... Z racji, że Pablo raczej nie uwierzy nam na słowo, to potrzebujemy dowodów.

— Co masz na myśli?

— Poproszę Harrego, żeby pomógł nam w tym.

— Harry? — Spytał mój brat, widać było, że gubił się w sprawie.

— Chłopak z którym kręcę, pomoże nam bo nie jesteśmy parą, a zawsze chce dać mi to czego pragnę więc i w tym nam pomoże, po prostu poderwie Laurę, a my z dowodami pójdziemy do Pablo, to jest tak banalnie proste!

— A jak się nie uda?

— To będziemy się martwić dopiero, jak się nie uda. — Ashley objęła mnie ramieniem.

Forever with youOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz