16. Walentynkowe urodziny

505 38 17
                                    

Witam,
wesołych świąt (lub wesołej chanuki) a to taki mini prezent na święta. powoli wracam do formy więc wiecie 😉😏

a teraz wiecie, co robić :))

Twitter: #middlewattpl
_____

Gdy Rowena spojrzała dzień wcześniej na grafik pracy Douglasa, oniemiała. Nigdy by nie pomyślała, że będzie on pracował w swoje urodziny na dniówce. To komplikowało cały jej plan, ale nadal był możliwy do zrealizowania. Wszystko obgadała z Oliverem podczas jego nocnej zmiany. Na jej szczęście mężczyzna się zgodził.

Rano dziewczyna podeszła do kalendarza. Widząc datę 14 lutego, uśmiechnęła się szeroko. Była podekscytowana, ale też jednocześnie się obawiała. Nie była pewna, że Douglasowi spodoba się, co wymyśliła.

Podrapała Dano za uchem, a następnie wyszła z sypialni. Pies podreptał za nią posłusznie, a widząc za drzwiami Douglasa, mimowolnie zamerdał ogonkiem. Akurat w przeciwieństwie do Henry'iego doberman lubił ochroniarza Roweny.

— Dzień dobry, panie Castell. Albo... Cześć, Douglas. — Uśmiechnęła się, ciesząc, że wreszcie mogła przywitać się z nim tak jak wcześniej. — To zależy, jaki masz humor.

Douglas westchnął cicho, próbując zmusić się, by się nie uśmiechnąć. Jednak przegrał z kretesem. Widok słodkiego i niewinnego uśmiechu młodej Russell zmuszał go, by go odwzajemnić.

— Jest dobry — stwierdził krótko, unosząc delikatnie kąciki ust.

— W takim razie... Cześć, Douglas.

— Dzień dobry, Jarzębinko.

I nagle jakby wszystko z powrotem trafiło na miejsce.

W kuchni Rowena pomogła Isli zrobić śniadanie, ale zaraz została wygoniona z niej przez swoją matkę. Gdy młoda Russell weszła do jadalni, spróbowała się nie skrzywić. Cały stół był bogato zastawiony, a na krzesłach siedziała cała rodzina. Jednak miejsce jej dziadka zajął jej narzeczony. Usiadła więc, według instrukcji Georgii, obok niego.

Gdy tylko zajęła miejsce, spojrzała ukradkiem w stronę wejścia do jadalni. Na ułamek sekundy nawiązała kontakt wzrokowy z Douglasem. Mężczyzna jednak szybko odwrócił spojrzenie w stronę ochroniarzy Georgii i Harolda, którzy stali obok niego.

— Co to za okazja, że dzisiaj razem jemy śniadanie? — odważyła się spytać Rowena.

— Jutro z okazji Walentynek będzie bankiet u państwa Moore — powiedziała Georgia, nakładając sobie jedzenie na talerz. — Ale nie pójdziemy wszyscy.

Florentyna odłożyła widelec, spoglądając zdziwiona i oburzona na Georgie.

— Jak to nie pójdziemy wszyscy?

— A czemu robisz taką minę, mamo? — prychnęła blondynka. — Jadę tylko ja i Harold. Ewentualnie Henry'iego możemy wziąć, żeby zapoznać go z inwestorami i współpracownikami Russell Company.

— A przepraszam bardzo, a co ze mną? — syknęła staruszka. — Albo z Row?

Młoda Russell tylko żuła swoją sałatkę, jak popcorn i oglądała dramę rodzinną, jak swój ulubiony turecki serial. Nawet słysząc swoje imię, nie przejęła się tym.

— Row jeszcze nie wyzdrowiała na tyle, by pokazywać się na bankietach. Nie powinna się jeszcze przemęczać.

Szatynka w głowie w sumie przyznała rację swojej mamie. Nie była jeszcze gotowa na to wszystko, biorąc pod uwagę, że dopiero od niedawna porusza się bez laski i nie jest jeszcze pewna co do swoich kroków. A co dopiero jakby miała tańczyć.

MIDDAY [18+] | ᴅʏʟᴏɢɪᴀ ᴍɪᴅᴅʟᴇOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz