𝑅𝑂𝑍𝐷𝑍𝐼𝐴Ł 𝑋𝑉

2.1K 151 16
                                    

                  ~~~       𝘊𝘢𝘯𝘴𝘶    ~~~

Po skończonej kolacji zostałam jeszcze w jadalni wraz z Sofią i Gustawem, aby trochę pogawędzić, dzięki czemu dowiedziałam się, że Margherita wraz z Mateo zostali wysłani do dalszej rodziny na parę tygodni, gdyż pan Alessio uznał to za dobry pomysł, abym mogła stopniowo przyzwyczaić się do zaistniałej sytuacji zwanej moim nowym życiem. Okazało się również, że psiaki zabrał mój kuzyn Flavio, i ma je przywieść nazajutrz tuż po śniadaniu.

- No, bratowo. Opowiadaj. - odezwał się w pewnej chwili nie kto inny jak mój kochany szwagier.

- O czym ci opowiedzieć? - zapytałam zaciekawiona ziewając na koniec. - Przepraszam.

- Ktoś tu chyba nam zasypia - powiedziała uśmiechnięta Sofia.

- Nie, jeszcze trochę tu zostanę. Dobrze mi się z waaaa... - zaczęłam mówić coraz bardziej sennym głosem oparta o zagłówek kanapy w salonie, aż w końcu urwał mi się film.

              ~~~       𝘎𝘳𝘢𝘺𝘴𝘰𝘯     ~~~

Było już dobrze po północy, a ja właśnie kończyłem wypełnianie ostatnich druczków w moim gabinecie, gdy ktoś zapukał delikatnie w drzwi. Tylko jedna osoba tak robiła.

- Wejdź mamo - oznajmiłem zmęczony unosząc wzrok z nad blatu biurka.

- Synu, długo ci jeszcze zajmie to, co teraz robisz? - zapytała stając w progu i opierając się o futrynę.

- Właśnie skończyłem - powiedziałem wstając z krzesła i ruszyłem do przeszklonej szafki, aby schować wypełnione dokumenty, po czym zamknąłem je na klucz.

- Świetnie się składa. Bądź tak dobrym mężem i zanieś Cansu do sypialni. Dziękuję. Dobranoc synku - powiedziała i wyszła.

Zaraz. Że co?

Po chwili namysłu uświadomiłem sobie, że moja żona wraz z Gustawem i naszą matką została po kolacji w salonie. Miałem tylko nadzieje, że ten idiota nie klepał głupot jak to zwykł.

Powolnym ruchem opuściłem swój gabinet i skierowałem się do pobliskiego salonu.

Z daleka zauważyłem już śpiącą kobietę leżącą na kanapie przykrytą kocem.

Gdy podszedłem bliżej, zauważyłem, że jeden kosmyk jej blond włosów leżał na jej twarzy, i odruchowo założyłem go jej za ucho.

Cansu gdy spała, wyglądała tak niewinnie, że można było stworzyć w swojej głowie niestworzone historie..., które nie powinny się tworzyć w mojej.

Bycie pierdolonym donem to nie byle co. To jest walka o przetrwanie. Nie można mieć słabych punktów. Trzeba być niezależnym... I musiałem się postarać, aby tak zostało.

Powolnym ruchem odkryłem ją, przełożyłem sobie jej ramię za szyję i złapałem pod kolanami, po czym delikatnie uniosłem, a ona nagle się we mnie wtuliła.

Moje serce zabiło tak dziwnie, jak nigdy przedtem, zabiło... z miłością?

Nie, to niemożliwe - pomyślałem.

Mimowolnie otrząsłem się z tych paranoicznych myśli i ruszyłem pewnym krokiem do naszej sypialni.

Delikatnie ułożyłem ciało mojej żony po jej stronie łóżka i przykryłem kołdrą wpatrując się w nią przez jeszcze pewien czas, aż w końcu ruszyłem do łazienki.

**************

Jadłem właśnie samotnie śniadanie w jadalni, gdy nagle przyszedł jeden z ludzi mojego ojca,  i powiedział:

Sojusz MafiiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz