"He asked me,
what have I become,
and I'm looking at him like I know this one,
I'm fading.."
— Nie, nie Peter, nie wpadamy w ścianę — powiedział, łapiąc chłopaka za ramiona i naprowadzając go na prostą drogę. Peterowi cały świat wirował przed oczyma, co powodowało też nie małe nudności. Sam Stark dopiero teraz zauważył jak młodszy był pijany. Nie umiał chodzić prosto i wpadał na każdą ścianę. Dziękował sobie w duchu, że przyleciał na czas na ten dach, ponieważ nie wie jakby ten wrócił do domu. Pewnie przy okazji bujania się na pajęczynie wpadłby na niejedno okno budynku. Przełknął gulę w gardle na samo wyobrażenie tego. Z rozmyśleń wyrwał go nagły huk, tym samym wracając nagle do rzeczywistości. Spanikowany ujrzał jak ten zaczął iść pionowo po ścianie. On idzie na sufit. O cholera — Peter! Złaź z sufitu!
— Nies — mruknął chłopak. Miliarder patrzył na niego w przerażeniu, jak ciągle się kiwa przez nadmiar alkoholu. Czego się spodziewał przyprowadzając piętnastoletniego pijaczynę z super mocami do domu? Mimo to nie myślał, że będzie tak źle. Miał nadzieję, że będzie lepiej niż z pijanym Clintem. No cóż, było zdecydowanie gorzej. Choć teraz bynajmniej nikt w niego nie kieruje strzałą.
— Chodź tu pająku — zaśmiał się cicho, sięgając rękę młodszego. Pociągnął za nią, a z braku równowagi upitego ten spadł, jednak miliarder go szybko złapał. Jedną rękę ułożył pod zgięciem kolana, a drugą na plecach. — Tak będzie łatwiej — przyznał sam do siebie.
Mężczyzna skierował się do pokoju gościnnego, który jest najbliżej jego własnej sypialni. Dziękował w duchu, że domownicy poszli wcześniej do swoich pokoi. Była już północ, a większość z nich miała dziś męczące treningi. Sam nie wiedział co by im powiedział, gdyby tu byli. Zresztą, nie miał teraz do tego głowy, żeby wszystkim tłumaczyć kim naprawdę jest Spider-man. Tylko Natasha wiedziała, o jego, jak uważał, ckliwej przeszłości. Skrzywił się nieznacznie na myśl, że będzie im musiał to wszystko wyjaśnić. Od momentu zerwania z Pepper nie widzieli żadnych emocji u bohatera. Nie lubił ich pokazywać.
Popchnął stopą drzwi, uprzednio prosząc FRIDAY o ich odblokowanie. Bohater wszedł do zwyczajnego pokoju, który w żaden sposób się nie różni od innych. Czyste białe ściany, tego samego koloru biurku wraz z obrotowym krzesłem oraz mleczne łoże. Przyznał, że to wygląda bardziej jak sala szpitalna. Zdecydowanie nie chciałby tu spędzić nawet pięciu minut. Skrzywił się na tą obojętność czterech ścian, do których nie był przyzwyczajony. Każdy domownik ma wymownie ustrojony pokój, a więc niecodziennością było widzieć tak zwykłego pokoju, jeszcze w jego własnej wieży. Będzie musiał to zmienić.
Położył chłopca na mlecznym prześcieradle, a wtedy zorientował się, że zasnął. Delikatnie uśmiechnął się na widok śpiącego bohatera. Wyciągnął spod niego kołdrę i przykrył go pierzyną. Brunet zatopił twarz w kołdrę i poduszkę, mamrocząc niezrozumiałą paplaninę pod nosem. Miliarder się cicho zaśmiał, a następnie otworzył okno. Jak tego nie zrobi spodziewa się, że jutro będzie tu pachnieć jak w gorzelni.
Upewnił się ponownie czy młodszy na pewno odpłynął w krainę snów, po czym wyszedł z pokoju. Zamknął za sobą drzwi cicho wzdychając.
— FRIDAY poinformuj mnie, gdy nasz gość się obudzi — powiedział zamyślony, na co usłyszał zgodę sztucznej inteligencji.
Zaczął kierować się przez pusty korytarz do jego jednej z współlokatorek. Wiedział, że jedynie ona mogłaby coś poradzić w tej sytuacji i dać sensowną radę. Sam nie wie, czy powinien ponownie wchodzić do rodziny Parkerów, czy może zerwać kontakt ze Spider-manem i zostawić ich w spokoju. Nie wiedział czy wspominać rodzicom chłopaka o jego drugiej tożsamości czy może samemu się nim zaopiekować, aby nic mu się nie stało. Nie wiedział czy mówić im o dzisiejszym wypadku Petera z alkoholem, czy pozwolić mu decydować sam o sobie. Ale czy w ogóle bohater nie będzie miał mu tego za złe? Że przyprowadził go tu? Nie przestraszy się, że ten zna jego tożsamość? Przecież z jakiegoś powodu mu jej nie pokazał przez miesiąc? Może powinien udawać, że nie wie kim jest?
CZYTASZ
Please, have mercy on me | Irondad | Spiderson
Fanfiction"- P-przepraszam m-mamo.. t-tak strasznie cię p-przepraszam.. - wyszlochał, pomiędzy uderzeniami. Jednak po paru sekundach poczuł kolejne, na które pisnął i mimowolnie podskoczył. Jego chude ciało się niewyobrażalnie trzęsło, a on nie mógł go za nic...