R. 24

825 20 4
                                    

Doktor zaczął wychodzić z sali a ja szybko podbiegłam do niego.

-Przepraszam jak z nim?!- powiedziałam prawie z krzykiem.

-Jest dobrze na całe szczęście że wezwaliście pogotowie od razu, liczyły się nawet sekundy pacjent się na całe szczęście wybudził.

-Mogłabym do niego iść?

Miałam ochotę zacząć biegać po szpitalu i mówić ludzią że mój ukochany Nate żyje i może to brzmi głupio ale łzy szczęście wylewały mi się na policzki.

-myślę że tak ale nie za długo musi odpocząć.

-Dziekuję.-wyszeptałam.

-Nie ma za co.- odezwał się i przeszedł koło mnie.

Weszłam do pokoju gdzie zauważyłam Nate'a leżącego na mój widok uśmiechnął się delikatnie.

-Nate..- wyszeptałam.

Usiadłam koło niego i złapałam za ręke.
Poczym wyciągnęłam pudełeczko które dostałam od Shane'a.

-Dziekuję ci naprawdę ja tak bardzo ci dziękuję..

-Uratowaleś mi życie.- dodałam.

-Byłaś warta tego bólu.- wyszeptał.

-Nie byłam Nate nie byłam , przepraszam tak bardzo za to jak cię potraktowałam.

-Nie masz za co mnie przepraszać.- odpowiedział a z każdą sekunda oczy zamykały mu się a głowa odchylała na bok.

-Jestem trochę zmęczo...- zaczął ale nie dokończył gdy oczy mu się całkowicie zamknęły, odpłynął.

Złapałam go za rękę i pocałowałam.

Wtedy zdałam sobie sprawę ile on tak naprawdę dla mnie znaczy.

Wyszłam z sali widząc na korytarzu kobietę która przyglądała mi się

-dzień dobry to ty jesteś Leila?- zapytała kobieta.

-Tak to ja w czymś mogę pomóc? -powiedziałam- wycierając rękawem bluzy pojedynczą łzę.

-Ja jestem mamą Nate, Nate dużo mi o tobie mówił.- powiedziała- z lekkim uśmiechem na twarzy.

Mówił o mnie?

-Ja ja.. przepraszam za to co się stało to wszystko moja wina.- wydukałam.

Kobieta wstała z miejsca oraz podeszła do mnie z łzami w oczach.

-Wiesz że dużo dla niego znaczysz?

-Bardzo dużo.- wypowiedziała na głos te słowa a ja poczułam ukłucie w sercu.
Nie zasługiwałam na niego
W żadnym świecie nie zasługiwałam.

Kobieta ostatni raz się uśmiechnęła i ominęła mnie podchodząc do doktora.

Szybko podbiegłam do Raise'a który stał oparty przy ścianie i pocierał czoło ręką.

-Wszystko z nim okej?

- chyba tak.

-A z tobą? jak to się w ogóle mogło stać że ten chuj tu przyjechał.-zaczął zdenerwowany.

-Nic mi nie jest.

Raise na ta odpowiedź przyciągnął mnie do siebie a następnie przytulił .

-Co z mamą?-wyszeptałam.

-Gada z doktorem bardzo się o ciebie martwiła, a ojca zamknęli w więzieniu.

-Jesteśmy wolni.

Do zobaczenia w następnym rozdziale myślę że już ostatnim..
💖😭

"Nigdy Nic Nie Znaczyłam" [Do Zmiany]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz