POV: JANN
Już dziś wieczorem mamy lot do Polski. Jakim cudem te dwa tygodnie zleciały tak szybko... Szczęśliwi czasu nie liczą, jakoś tak to leciało?
Obudziłem się oczywiście obejmowany przez małą sylwetkę Mai i jeszcze długo tak leżałem przeglądając Instagrama. W końcu wybiła godzina trzynasta, więc stwierdziłem, że to odpowiedni moment, by obudzić Maię.
- Dzień dobry, słoneczko. - powiedziałem i pocałowałem ją w czoło. - Wstawaj, jest już trzynasta.
- Mhmmmmm... - mruknęła Maia i przewróciła się na drugi bok.
- Mysza, serio, musimy się wyrobić. O dziewiętnastej mamy lot, zapomniałaś? - zapytałem.
- O cholera, lot! - Maia zerwała się na równe nogi.
- Nie gadaj, że zapomniałaś... - powiedziałem zawiedziony śmiejąc się. Szczerze, sam już nie wiedziałem, czy mam się śmiać, czy płakać.
- Dobra, to... Ummm... Ja się idę ubrać i pomalować, muszę jeszcze spakować większość rzeczy... AAAAA! - chodziła w kółko po pokoju spanikowana.
- Hej, hej, mysza, spokojnie. - złapałem ją w talii i przeniosłem na łóżko. - Jest dopiero trzynasta. Mamy jeszcze jakieś pięć godzin. A ty przynajmniej się wyspałaś. - zacząłem ją uspokajać i najwidoczniej zadziałało, bo dziewczyna mocno mnie przytuliła i powiedziała:
- Co ja bym bez ciebie zrobiła... Kocham Cię, Janek.
- Wiem, słońce, wiem, ja Ciebie też. - odparłem.×××
POV: MAIA
Przysięgam, gdyby nie Janek, to nie wiem co by ze mną było.
Szybko pobiegłam do łazienki i wzięłam szybki, zimny prysznic. Pomogło. Trochę się zrelaksowałam i uspokoiłam. Dochodziła powoli godzina trzynasta trzydzieści. Ubrałam się w wygodny, czarny dres i weszłam do pokoju. Na łóżku leżały totalnie rozwalone walizki, z których rzeczy się wręcz wysypywały. Wyobraźcie sobie, jaki to musiał być śmieszny widok w połączeniu z Jankiem stojącym nad łóżkiem przechodząc załamanie nerwowe. Zaczęłam dusić się ze śmiechu, a chłopak gdy mnie zauważył, sam zaczął się cicho śmiać.
- Kochanie, tu nie ma co się śmiać, tu trzeba płakać! Po co kupowaliśmy tyle rzeczy, przecież przydałaby się na to jeszcze co najmniej jedna walizka... - Mówił połowicznie sam do siebie, połowicznie niby do mnie, ale jednak gdzieś w powietrze. Albo do swojej piętnastej osobowości.
- Narzekaaaasz, zmieścimy to. Patrz. - Zaczęłam upychać te wszystkie mało potrzebne graty do walizek i w końcu z pomocą Jaśka udało mi się je zapiąć.
Co prawda, wyglądały, jakby miały zaraz wybuchnąć, ale ten fakt pomińmy.
Jeśli coś jest głupie, a działa, to nie jest głupie, tak?×××
HIIIII
MATKO BOSKO ROZMANOWSKO DOCZEKALIŚCIE SIĘ KOLEJNEGO ROZDZIAŁU!!! 💪🏻💪🏻💪🏻
Chwilkę mnie nie było (I was dead sorry bout that) 😔😔😔
ALE POWRACAM!!! ✌🏻😛
LOVE YAAA ❤️
CZYTASZ
🫀 𝓣𝓱𝓮 𝓛𝓮𝓽𝓽𝓮𝓻 - 𝓙𝓪𝓷𝓷 𝓯𝓯 🫀
FanfictionMaia to dwudziestoletnia dziewczyna, która nie ma łatwego życia z jej rodziną. Pewnego razu rodzice robią Mai niespodziankę i... Zabierają ją na preselekcje, na których występuje Jann - jej idol. Łapie z nim bardzo dobry kontakt i... Zachęcam do pr...